Oczywista oczywistość: jak coś posadzisz na żyznej ziemi, to otrzymasz obfite plony. Czy jednak aby na pewno? Czy ja, chrześcijanin, rosnąc na żyznej roli Kościoła, przyniosę obfity owoc?
Boże słowo słyszane czasem od dziecka; tylu ludzi, którzy w naszej obecności świadczyli o swojej wierze; modlitwy wspólnoty i za nas zanoszone; łaska sakramentów, rekolekcji, Bożych natchnień – jaki to daje efekt w nas, w naszych domach, w naszym świecie? Oczywiście, nie wszystko dostrzegamy tutaj, na ziemi, wyraźnie, znaczenie dobrych czynów wykonywanych z miłości poznamy pewnie dopiero w niebie. Czy my się jednak nie zwalniamy za łatwo, duchową „opłacalność” uznając za niewartą namysłu? Czy nie powinniśmy jakoś – proszę wybaczyć słowo – Bogu za Jego dary „odpłacić”?
Owszem, Bóg przez usta Natana przypomniał Dawidowi, że to nie on zbuduje dom Bogu, a Stwórca się o króla zatroszczył, wyniósł go, przymierze z nim zawarł wieczne. Ale czy Dawid, zdając sobie sprawę z doświadczonej łaskawości, nie służył Bogu tym wierniej? Tak, był grzesznikiem, jak my wszyscy. Ale takim, który śpiewa Bogu psalmy, do Boga się nawraca, przy Bogu trwa.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.