A co, jeśli dwie odpowiedzi są prawidłowe?

Biegłem na religię z wielką radością. To była religia w salce przy parafii. Szkoła średnia to już był problem, 4 km do mieścinki z internatu, który był na wsi. Religia po niedzielnej mszy i to bardzo wcześnie bo o 8:00. Bywałem rzadko - wyjazdy do domu, no i jak już to 4 km pieszo, należało wyjść o 6:15 - Msza św. i religia. Brakowało mi tego szczególnie na początku średniej szkoły, brakowało mi spotkań z prawdziwym kapłanem. Dzisiaj mam dużo, dużo lat, pomagam przy parafii - taki wolontariat - głównie ciężka fizyczna praca. Daje mi ona jednak wytchnienie i co ważne mam ciągłą katechezę. Proboszcz jest prawdziwym księdzem, nie traci czasu na czcze gadanie. Jeśli rozmawiamy o czymkolwiek , to zawsze finał to odwołanie do Boga, do Ewangelii. Mam szczęście, ksiądz z krwi i kości, bardzo uduchowiony, oddany Bogu.

wspominając swoje lekcje w przykościelnej salce, na udział w których trzeba się było zdecydować świadomie (wymagało i dodatkowego czasu, na ogól wieczorem, i wysiłku) szczerze żałuję młodzieży z obecnymi lekcjami religii w szkole. Katechezą to to nie jest (może przekazuje wiedzę, ale wiary na pewno nie) i skutecznie odrywa młodzież od parafii.

Miałem w latach 50 i 60 religię w parafii. Mieszkałem tuż przy szkole podstawowej, do której chodziłem. Niestety, lekcje religii odbywały się w kościele parafialnym, znacznie oddalonym. Panowały tam warunki trudne, zwłaszcza dla małych dzieci.

Wg Ks. Malińskiego w szkole powinna być obowiązkowo TEOLOGIA. Tak jest we wszystkich kulturach, które wyznają inne religie! To należy do korzeni Europy! Natomiast wszelkie sprawy katechizacji, przygotowujące do sakramentów świętych itp, powinny odbywać się przy parafii. Popieram taką koncepcję. W szkołach nie powinno być np...Drogi Krzyżowej (były takie wypadki). Uważam, że poważnej reformie powinny podlegać tzw. rekolekcje w szkole. Najczęściej te 3 dni są zupełną fikcją na 2-3 godziny dziennie. Wystarczyłby wieczór piątkowy, sobota i "finał" w niedzielę, bez wolnych dni w szkole.

Do salek przy parafii. Miałam 25 minut pieszo. Cała podstawówka i w szkole średniej. To było piękne doświadczenie wiary, połączone z krótka modlitwa w kościele . Czasem po drodze kupowaliśmy lody lub gofry...

Więcej głosów oddało pokolenie uczęszczające na katechezę w salkach...i co było źle?pewnie czytelnikami wiara.pl są czytelnicy w wieku 35 plus stad te wyniki. 2 godziny katechezy w warunkach szkolnych to nie jest dobra realizacja podstawy programowej życia wiara ewentualnie poznania wiary chrześcijańskiej.

Ja zaznaczyłam, że w salkach, chociaż pod koniec już przeniesiono religię do szkół. Religia w szkole to nie była religia. Spory ideologiczne o aborcji itp.

Uważam ,że przeniesienie religii do szkoły było strzałem w kolano ,niestety..

A ja uważam , że religia za późno weszła do szkoły...Może, gdyby to wcześniej nastąpiło, uniknęlibyśmy takiego zeświecczenia naszego społeczeństwa i takiej laicyzacji., a dziś wypisywania dzieci z religii, często z bardzo błahych powodów...I to jest bardzo smutne, a zarazem niepokojące zjawisko...

Ja też uważam ,że religia w szkole to błąd.Do salek chodzili ci ,którzy naprawdę chcielii,nie z musu.Był inny klimat.Ja wspominam to jako naprawdę czas odkrywania BOga i Jego Miłości.

Byłem pierwszym rocznikiem dzieci, które miało lekcje religii w w szkole. Dlatego zawsze bronię obecności KATECHEZY w szkole.

Religia w szkole jest potrzebna , nie tylko ze wzgledu , ze dzieciaki nie musza wieczorami platac sie po miescie lub drogach po drugie czas pedzacego zycia jest zaoszczedzony .Religia nalezy do zycia codziennego i ci co nie chca

Uwazam ze religia powinna byc nauczana poza szkola. Wprowadzenie jej do szkol i przymuszanie uczniow do uczestnictwa odbywa sie ze szkoda dla wierzacych (przyczynia sie do postepujacej laicyzacji) jak i calego spoleczenstwa poniewaz generuje ogromne koszty. Pisze to jako osoba ktora na religie chodzila w szkole.

Miałam przy parafii bo tak wtedy było. Ale początki mojej edukacji w szkole podstawowej do klasy 7 do nauka religii w szkole( były to lata 50-te. Początek lat 60 nauka wróciła do parafii. Ale uważam, że powinna ona być w szkole. Tak jak jest obecnie.

Nie głośmy w takim razie Chrystusa, bo to przyczyni się do laicyzacji....

Poznałam Boga, doświadczyłam dobra i zdobyłam podstawową wiedzę z katechizmu. Na religii w salkach. Było super. Moje dzieci uczą się religi w szkole pod pręgieżem ocen, kartkówek i nieraz absurdalnych wymagań ( prace plastyczne - dla nich horror

religia w szkole to nie najlepszy pomysł, bo szkoła jak wiadomo kojarzy się dzieciom negatywnie, a przez to religia może się tak kojarzyć, toteż lekcje Katechezy w salkach przyparafialnych byłyby chyba lepszym pomysłem.

Ja miałem religię w szkole i nie narzekam