Jezus ufa, że ci, którym objawia swą miłość, ci, którzy w nią całkowicie uwierzą, będą ją objawiać innym. Czy jestem godna Jego zaufania?
Ofiarowała wszystko, kiedy inni, wrzucając znacznie więcej, dali tylko z tego, co im zbywało. Zaryzykowała, a może raczej zaufała, dając wszystko, co miała.
W życiu chrześcijańskim nie chodzi o niefrasobliwość czy lekkomyślność, ale o zaufanie. Bóg wie, co dla mnie najlepsze i stopniowo objawia mi swój plan.
Wiara w łaskę, Opatrzność, Boże prowadzenie – i trudności, choroba, śmierć. Co zrobić, jeśli nasze zaufanie Bogu prowadzi nas tam, gdzie wcale znaleźć się nie chcemy?
Czy mamy odseparować od siebie te dwa porządki: życia i wiary, że niby w życiu sceptyczni, ale za to w wierze jesteśmy pełni zaufania?
To On wybrał mnie od założenia świata, bym żyła z Nim w przyjaźni, tzn. bym coraz głębiej wchodziła w relację zaufania, miłości, czułości Boga do człowieka...
Opierać się na zaufaniu do innych? Trudno. Wierzyć własnym zmysłom? Czasem może się coś przywidzieć. Ale gdy „zjawa” pozwala się dotknąć, a potem wobec wszystkich je...
Jeśli Józef jest znakiem, to tego właśnie: zaufania, że życie ludzkie nie przepada, że osobiste wybory mają znaczenie, że jesteśmy wyjątkowi, choć prawie nikt o nas nie wie.
Złe słowa działają jak trucizna. Niszczą relacje międzyludzkie i wzajemne zaufanie, zarażają złością, czasem beznadziejnością. Czy zastanawiam się, jaki skutek mogą nieść słowa, które wypowiadam, piszę?
Ludzie od tego są, by być dla siebie nawzajem podporą. Bez zaufania – przyjaźni – drugiego człowieka obok - bardzo trudno jest żyć. A jednak nie drugi człowiek ma być moją nadzieją.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?