Z twarzą przygniecioną krzyżem do ziemi trudno się uśmiechać. Ale ile z tej perspektywy widać!
Perspektywa życia wiecznego pozwala inaczej spojrzeć na codzienne przeciwności. Serca strzeże wtedy Boży pokój. Jak rzeka.
O tym samym mówią, ale patrzą z innej perspektywy. Oni twierdzą, że jest Wybrańcem. On – że Odrzuconym.
Nie wykrzywienie optyki, ale skrócenie perspektywy. Bliżej, coraz bliżej, jeszcze bliżej. Aż zostaje stół i miska. I krzak dziczeje.
Kiedy Bóg dotyka człowieka, wszystko się zmienia. Jego życie nabiera nowego sensu. Zaczyna patrzeć na siebie z innej perspektywy
Różne bywa doświadczenie współczucia. Można poczuć się gorszym, zdanym na los, pozbawionym szans i perspektyw, biednym i samotnym, przygwożdżonym cierpieniem...
Nie, to nie jest wezwanie do bycia nieszczęśliwym, nawet z perspektywą szczęścia w wieczności. Nie spotka nas kara za szczęście.
Kościół, widziany z perspektywy pierwszego listu, nie jest miejscem, gdzie można schronić się przed pytaniami, ocalić swoją tożsamość za cenę izolacji...
Ciężko patrzyć na życie, gdy nie zrealizowało się swoich marzeń i ambicji. Z tej perspektywy dobrze widać jego marność i swoją małość.
To mowa nie tylko o chlebie. To mowa o przeprawie na drugi brzeg. O perspektywie życia totalnie różnego od tego, jakie prowadzimy tutaj.
Świadomość bycia kochanym… To naprawdę dodaje skrzydeł.