Uprzywilejowanym miejscem spotkania człowieka z Bogiem jest Eucharystia. Dlatego w pierwszym bloku podejmujemy siedem tematów, jakie proponuje Słowo Boże Liturgii Środy Popielcowej i kolejnych niedziel Wielkiego Postu.
Joanna Kociszewska
Ile można czekać?
Ileż można czekać na zmianę czyjegoś zachowania? Ile można czekać na człowieka, który raz po raz odrzuca wyciągniętą rękę, może jeszcze dodatkowo raniąc? Czy nie prościej zostawić go własnemu losowi? Wyrzec się zemsty, sprawiedliwości - po prostu odejść, zobojętnieć, zapomnieć?
Ktoś po raz kolejny prowokuje konflikt we wspólnocie. Już większość osób jest urażona, część przestała przychodzić na spotkania, zresztą każde spotkanie z udziałem tej osoby zgrzyta. Zdecydowanie przestało być miło i sympatycznie. Już tyle razy podejmowaliśmy próby, by wytłumaczyć, przemówić do rozsądku, ciągle to samo. Jak do ściany. Byłoby łatwiej - o niebo łatwiej - bez tej jednej osoby.
Wycinać czy nawozić? Przyjąć kogoś takim jakim jest, ofiarować miłość, cierpliwość i troskę - być może po raz kolejny, być może z poczuciem, że to nic nie da - czy w imię dobra: swojego, dobra wspólnoty - usunąć spomiędzy nas?
Wycinać czy nawozić? Wierzę Bogu - odpowiem „nawozić”. Póki nie dojdę do progu zmęczenia, zniechęcenia, zranienia. Ale co odpowiem po jego przekroczeniu? Wtedy, gdy mam już dość, gdy nie mam sił, gdy jest mi już wszystko jedno?
„Możesz je wyciąć.” Mogę. Mogę odejść. Wycofać się. Wykorzystać okazję, by kogoś się pozbyć. Wcale nie muszę grać nieczysto. Po prostu tym razem nie wyciągnę ręki. Niech wypije to piwo samemu. Konsekwencje będą oczywiste.
Mogę to zrobić. Może nawet mam prawo - w imię dobra naszej wspólnoty. Dobrze wiem, że gdyby tej jednej osoby nie było, wróciłoby kilka fantastycznych osób. Bardzo żałuję, że sobie poszły. Wtedy próbowałam to sklejać. Uznałam, że nikogo nie możemy wykluczać - że to ich wybór. Próbowałam. Bez skutku. Teraz kolejne osoby chcą odejść. Wspólnota się rozsypuje.
W przypowieści ktoś powiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw.” Czy obok mnie znajdzie się ktoś, kto wtedy powie: „daj jeszcze jedną szansę”? Ktoś, kto westchnie: „spróbujmy jeszcze raz, nie o to chodzi by kogoś odrzucić”? Czy usłyszę: „wytnij, my też już mamy dosyć, masz prawo, nawet powinnaś”?
Czy jeśli mnie zapytają o radę, potrafię spojrzeć z tej perspektywy? I zastanowić się, czy nie warto jeszcze raz spróbować?
«« | « |
1
|
2
|
3
|
4
|
5
|
»
|
»»