Czasem przyglądając się sobie i innym, przyłapuję się na myśleniu, że postąpić inaczej niż zwykle – odpowiedzieć z cierpliwością, nie z gniewem, nie wpaść w koleinę nałogu, odrzucić pokusę ¬ – jest praktycznie niemożliwe. A biorąc pod uwagę energię, którą wszyscy zużywamy na różne prace nad sobą – efekty okazują się niewspółmierne do wysiłków. Najprościej byłoby, oczywiście, orzec, że powinniśmy się bardziej starać, co jednak, gdy to „bardziej” nas przekracza? Gdy „bardziej” już nie umiemy?
Usłyszymy dzisiaj: „Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał”. Oczywiście, możemy ponarzekać na oddalenie nas, grzeszników przecież, od Boga – pomińmy jednak ten wątek. Pomyślmy raczej, co by było, gdyby wszystkie nasze wysiłki skierować nie na walkę z sobą, a w tę właśnie stronę: żeby patrzeć na Boga i poznać Go. Najbardziej jak umiemy, najintensywniej i najgłębiej.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.