Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »A tutaj – życie pokazuje, że ani teraz, ani nigdy.
Co robić? Pytanie, które powinno towarzyszyć życiu każdego człowieka. Tylko kto może na nie odpowiedzieć?
Dzisiaj próbuje takiej odpowiedzi udzielić Jan Chrzciciel. Albo inaczej – to inni zwracają się do niego z takim pytaniem. Niezależnie od stanu, zawodu, pochodzenia. Każdy choćby podświadomie szuka sensu swojego życia. Co robić?
Odpowiedź Jana, podobnie jak pytanie, jest nieomal tendencyjna. Zostać przy tym, co konieczne. Zrezygnować z nadwyżki dóbr, spożytkować ją w sposób jak najlepszy, ale dla siebie – tylko to, co konieczne.
To, co konieczne – a więc woda. I rzeczywiście – Jan chrzci wodą. Taka już jego misja. Wskazuje na to, co konieczne. Co wskaże mi? Co każe odrzucić?
I gdyby na Janie cała Ewangelia się kończyła, była by bardzo dobra – owszem, ale jedynie dla ascetów, może zakonników, ale chyba nie dla mnie. Nie bardzo lubię poprzestawać na tym, co jedynie konieczne. Chcę od życia, a nawet od Boga czegoś więcej. Czy też tak masz?
Może to egoizm, ale czasem przychodzą takie chwile, że chciałbym mieć coś więcej, być kimś innym. Czy to grzech? Chyba nie. Przecież to nawet pobożne pragnienia. Tylko co z nimi zrobić?
Jan chrzci wodą. Po nim jednak idzie Ten, który chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Jest w tym jakaś mądrość, nawet tak po ludzki. Przeciwieństwa się przyciągają. Jan – woda. Jezus – ogień. Konieczne i … No właśnie – i co?
Ogień przecież jest symbolem wieloznacznym. Tutaj jednak wydaje się być siłą niszczącą. Niszczącą nawet to, co wydaje się być konieczne. Znasz ten stan – kiedy Bóg dopuszcza, że coś bardzo ważnego w Twoim życiu, otoczeniu, coś ogromnie cennego i podstawowego nagle ginie w płomieniach, kończy się? Znasz? A więc dobrze rozumiesz słowa tej Ewangelii. Bóg odbiera czasem nawet to, co konieczne.
Ale na tym chrzest Jezusa się nie kończy. Nie chrzci tylko ogniem. Nawet bardziej niż ogniem chrzci Duchem Świętym! Rozumiesz, o co w tym chodzi? Jeśli tracisz coś bardzo ważnego, podstawowego, koniecznego, znaczy to, że Bóg chce dać Ci coś o wiele większego. „Mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej niż prosimy czy rozumiemy” (Ef 3, 20)
Wiem, nie jest łatwo to przyjąć. Wyrwać się z marazmu porażki. Czasem pewnie masz podejście: albo teraz albo nigdy. A tutaj – życie pokazuje, że ani teraz, ani nigdy. Triumf albo śmierć. Nie ma ani triumfu, ani śmierci. Pozostaje beznadzieja życia, które trwa bez żadnego celu. Czy jednak tak jest na pewno?
Żadna porażka w Twoim życiu nie jest przestrzenią pozbawioną Boga. „W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28). On nie opuszcza Cię nigdy. Tylko czasem najpierw musi spłonąć pewna zasłona, przez którą próbujesz na Niego i na siebie patrzeć. Dopiero wtedy można przyjąć pełnię darów Bożego Ducha Świętego.
Znasz to powiedzenie – z pustego i Salomon nie naleje? A wiesz, że tylko pustkę można napełnić...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |