„To niebezpieczna sprawa, Frodo, oddalać się od własnych drzwi... Wstępujesz wtedy na drogę i jeśli nie będziesz baczył na swoje kroki, nie wiadomo, gdzie się ostatecznie znajdziesz”. Tą radą starego Bilbo Tolkien wyraża życiową mądrość, ukrytą również pośród wersetów dzisiejszej Ewangelii. Każda droga, zarówno w wymiarze geograficznym jak i duchowym, wiąże się z ryzykiem i niepewnością celu. Są one przezwyciężane u podróżników przez pogoń za przygodą, a u ludzi wielkiego ducha przez dążenie do doskonałości, prawdy i piękna. Tolkien ujął to słowami Froda: „Bilbo... często powtarzał, że w istocie jest tylko jedna Droga, podobna do wielkiej rzeki; zaczyna się za każdym progiem, a każda ścieżyna okazuje się jej dopływem”. Ta „jedna Droga” to historia całego Bożego świata, którą Jezus Chrystus uświęcił swoją obecnością i na trwałe splótł swoje drogi z drogami ludzkimi. Od czasów Abrahama droga wiąże się z tajemnicą ludzkiego powołania. Abraham, wezwany przez Boga do opuszczenia progów bezpiecznego Ur Chaldejskiego, jest w Biblii wzorem człowieka wiary. Człowieka Bożych dróg. U Tolkiena niepozorni Hobbici, niechętni do opuszczenia swoich wygodnych i zasobnych siedzib, wyruszają w drogę, na której doświadczają prawdziwości przyjętych zasad moralnych, życiowych mądrości. Kierują swymi krokami według przyjętych zasad bez względu na okoliczności zdarzeń.
Jeśli nie slyszysz radia spróbuj inny strumień lub zewnętrzny player
Szymon i jego wspólnicy przeszli już wiele dróg w poszukiwaniu Boga. Od chrztu Jezusa w Jordanie szli razem z Nim przez Pustynię Judzką, Nazaret, Kanę Galilejską aż do domu teściowej Szymona w Kafarnaum. Byli już świadkami niejednego cudu. Sława nowego nauczyciela z Nazaretu była powszechna; św. Łukasz zaznacza, że „tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego”. Nad jeziorem Genezaret musiał się On oddzielić od tłumu taflą wody jak fosą. Posłużyła ona za rezonator głosu Jezusa, by słowa Boże dobitniej dotarły do słuchających. Prawdę i moc Jego nauczania potwierdzały liczne cuda, ale dopiero obfity połów sprawił, że rybacy z Galilei uwierzyli Jezusowi. „Przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim”. Zmienili specjalizację.
„Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. Czego Szymon się jeszcze lękał? Może już nie Jezusa, a samego siebie, skoro złożył to bardzo osobiste wyznanie: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. W wędrówkach z Jezusem Piotr potwierdził szczerość tego wyznania, uznania swojej grzeszności. Wielokrotnie zawiódł zaufanie Jezusa. Dziś w Roku Wiary warto zatrzymać się nad tym fragmentem. Wiele słyszymy wokół o kryzysie powołań. Czyżby Jezus dziś nie kierował do ludzkich serc słów: „Pójdź za Mną”? A może jest to lęk młodych ludzi przed słabością, która ich zwycięży? Może jest to bezradność wobec propagandy wszechobecnego grzechu, przed którym kapitulujemy? Może brak wiary w siłę dobra i moc słowa Bożego, które chętnie dziś ignorujemy?
Współczesny chrześcijanin jest często jak spracowany Rybak. Chętnie powtarza Jezusowi słowa Szymona: „Mistrzu, przez całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy”. Doświadczenie rybaka mówi nam, że o tej porze nie warto zarzucać sieci. W bezduszności tego świata również chrześcijanin koncentruje się na efektach swojej pracy. Wiele się dziś mówi o Kościele w liczbach, porównaniach, statystykach, dobrych uczynkach, tak jakby poza namacalnym światem już nic nie było. Nawet przy ogłaszaniu w Kościele błogosławionych i świętych chrześcijanie bardziej koncentrują się na cudach potwierdzających ich świętość, niż na świadectwie świętego życia.
„To niebezpieczna sprawa oddalać się od własnych drzwi”, lecz jeszcze niebezpieczniejsze jest pozostawanie w miejscu. Stabilizacja, tak bardzo dziś ceniona przez cywilizację zachodnią, jest podstawową przyczyną kryzysu. Tylko człowiek, który jest w drodze, może się rozwijać, „baczyć na swoje kroki”. W małych krokach codzienności realizujemy nasze chrześcijańskie powołanie. To życiowe wyzwania weryfikują prawdziwość naszego człowieczeństwa. By nie utknąć na mieliznach wygodnego świata, muszę dziś usłyszeć słowa Jezusa: „Wypłyń na głębię”.