Papież nie ucieka od pytań, które stawiają sobie wszyscy cierpiący ludzie: „Dlaczego?”, ale uczy szukać odpowiedzi na to pytanie u Boga.
Jeszcze nie jestem stara; raczej w sile wieku. Zdrowie, dzięki Bogu, też jest. Ale starość i jakaś poważna choroba to coś, co z dużym prawdopodobieństwem spotka i mnie.
Dziękuję Bogu za to, że podczas mojego życia jeden z papieży, błogosławiony Jan Paweł II, żył do późnej starości. Dzięki temu mogłam zobaczyć, w jaki sposób można przeżywać swoją starość i związane z nią sytuacje, które podświadomie napawają każdego człowieka wielkim lękiem: utratę zdrowia i sił, zależność od innych, mocne doświadczenie własnej ograniczoności.
Kiedy patrzę na ludzi schorowanych i starszych z mojej rodziny lub wśród znajomych, w ich słowach uderza wielka niezgoda na to, że jest się starym czy chorym. „Starość się Panu Bogu nie udała” - to często słyszany refren. W tym zdaniu pobrzmiewa pretensja do Pana Boga, że pozwala człowiekowi doświadczyć tej tak trudnej sytuacji. Zapomina się przy tym o jednej podstawowej prawdzie wiary – że to przez „zawiść diabła” na ludzi przyszły choroby, pojawiła się śmierć. A Pan Bóg, jako najlepszy Ojciec, stara się te trudne dla człowieka stany wykorzystać ku jego dobru. I to właśnie błogosławiony papież pokazywał w swoim życiu.
Czy jemu było łatwo pogodzić się z chorobą Parkinsona i innymi, które go dręczyły? Czy było mu łatwo przyjąć krzyż starości i niemocy? Nie wiem, czy było mu łatwo. Ośmielę się napisać, że łatwiej – niż tym z nas, którzy zapomnieli bądź nie chcą pamiętać o słowach Jezusa: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9,23).
Błogosławiony Jan Paweł II całe swoje życie uczył się tego zapierania się samego siebie, tracenia swoich planów, marzeń, uczył się brania krzyża i naśladowania Chrystusa. I wyraźnie było widać, że w tym też kontekście przeżywał swoje choroby, swoją starość. Całe swoje życie.
Wiele na temat tego, jak papież postrzegał cierpienie i starość, oraz jak chrześcijanin ma się w nich odnaleźć, jak ma je przeżywać, mówią jego orędzia na Światowe Dni Chorego. Nie miejsce tu na ich szczegółową analizę, ale warto zwrócić uwagę chociażby na ich wymowne tytuły: „Chrześcijański sens ludzkiego cierpienia” (1994); „Nadzieja nadaje cierpieniu nowy sens” (1998); „Kontemplujemy przykład Jezusa - "Boskiego Samarytanina"” (2000); „Nowa ewangelizacja a godność człowieka cierpiącego” (2001); „Aby mieli życie i mieli je w obfitości” (2002); „Chrystus przemienia cierpienie w źródło łaski i życia” (2003).
Błogosławiony Jan Paweł II podkreślał też w niektórych z nich ogromną rolę Matki Bożej we właściwym rozumieniu i przyjęciu stanu choroby i starości: „Maryja - uzdrowienie chorych” (1996); „Maryja prowadzi do stóp krzyża” (1997); „U stóp krzyża cierpi w milczeniu Maryja” (2004).
Niektóre zaś orędzia w sposób szczególny winni odczytywać ludzie zdrowi, gdyż ludzie starsi, chorzy są dla zdrowych głosem sumienia: „Miłość do cierpiących miarą poziomu cywilizacji” (1993); „Nasza cywilizacja jest chora na szerzący się egoizm” (1995); „Wrażliwość na potrzebę miłosierdzia” (1999).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |