Papież nie ucieka od pytań, które stawiają sobie wszyscy cierpiący ludzie: „Dlaczego?”, ale uczy szukać odpowiedzi na to pytanie u Boga.
Mądrość i doświadczenie papieża w tym temacie najpełniej uwidoczniła się w liście apostolskim „Salvifici doloris” - o chrześcijańskim sensie ludzkiego cierpienia. Papież nie zatrzymał się w nim jedynie nad chorobami i starością, ale zauważył w nim, że „cierpienie jest czymś bardziej jeszcze podstawowym od choroby, bardziej wielorakim, a zarazem głębiej jeszcze osadzonym w całym człowieczeństwie.”
Cenne jest dla mnie to, że w liście tym papież pokazuje Pismo Święte jako księgę cierpienia, gdyż opisane są w niej rozmaite cierpienia człowieka: niebezpieczeństwo śmierci, śmierć własnych dzieci, zwłaszcza zaś niebezpieczeństwo śmierci pierworodnego syna i jedynaka, ale również: bezdzietność; tęsknota za ojczyzną, prześladowanie i wrogość otoczenia, szyderstwo i wyśmiewanie cierpiącego, samotność i opuszczenie; wyrzuty sumienia; trudność zrozumienia, dlaczego złym dobrze się powodzi, podczas gdy sprawiedliwi doznają cierpień, niewierność i niewdzięczność ze strony przyjaciół i bliskich; nieszczęścia własnego narodu. Także choroby i starość.
Papież nie ucieka od pytań, które stawiają sobie wszyscy cierpiący ludzie: „Dlaczego?”, ale uczy szukać odpowiedzi na to pytanie u Boga. To sam Bóg w księdze Hioba wskazuje, że czasem „cierpienie jest cierpieniem niewinnego; trzeba je przyjąć jako tajemnicę, której człowiek nie jest zdolny do końca przeniknąć swym rozumem.”
Cierpienie, a więc i choroba, i starość, może być przeżywana także jako próba, w której człowiek może się sam przekonać, jak patrzy na Stwórcę: czy jest On dla niego miłującym Ojcem, czy służy Bogu tylko w chwilach dostatku i radości, a odwraca się od Niego w chwilach trudnych i upokarzających?
Błogosławiony Jan Paweł II wskazuje, że tylko Boża miłość jest ostatecznym źródłem sensu wszystkiego, co istnieje. „Miłość jest też najpełniejszym źródłem sensu cierpienia, które pozostaje zawsze tajemnicą: zdajemy sobie sprawę, że wszelkie nasze wyjaśnienia będą zawsze niewystarczające i nieadekwatne. Chrystus pozwala nam wejść w tajemnicę i odkryć „dlaczego cierpienie”, o ile jesteśmy zdolni pojąć wzniosłość miłości Bożej.”
Jezus Chrystus wiele uwagi poświęcał ludziom chorym i strapionym, oczekującym pomocy. „Uzdrawiał chorych, pocieszał strapionych, karmił głodnych, wyzwalał ludzi od głuchoty, ślepoty, trądu, opętania i różnych kalectw, trzykrotnie przywrócił umarłego do życia.” Myślę, że każda choroba, cierpienie i śmierć stawia mnie przed pytaniem, czy ja wierzę, że Jezus żyje i że nadal chce tak samo działać w życiu współcześnie chorych i potrzebujących wielorakiej pomocy? W moim życiu? Myślę, że błogosławiony Jan Paweł II w to po prostu wierzył.
Papież pokazał mi również, że najważniejszą odpowiedzią w sytuacji choroby, cierpienia czy śmierci nie jest wcale materialne polepszenie mojego życia poprzez cudowne uzdrowienie, wymierną ulgę w cierpieniu czy cud wskrzeszenia. Najważniejszym jest niesienie krzyża tak, jak to czynił Jezus. Jak Chrystus mam prosić Ojca o oddalenie kielicha, i jak On mam przyjąć wolę Ojca. Mam uczyć się bycia posłuszną woli Boga.
Myślę, że papież nauczył mnie jeszcze jednej ważnej rzeczy: na to, jak będę przeżywała swoją chorobę, potem starość, pracuję już dziś. Jeśli dzisiaj staram się zjednoczyć choć w drobnym wymiarze z krzyżem Jezusa, jeśli dzisiaj staram się swoje drobne cierpienia i choroby przeżywać w łączności z Nim, jeśli teraz uczę się pokornego proszenia i przyjmowania pomocy od drugiego człowieka, akceptuję to, że jestem od kogoś zależna, uczę się rezygnacji z siebie, swojej wizji i planów na życie, to moja dzisiejsza praca wyda owoc w postaci radosnego, spokojnego przeżywania ograniczeń, związanych z chorobą czy starością.
Ogromnie ważne jest dla mnie również to, że mogłam namacalnie zobaczyć w tym schorowanym, starym człowieku, co to znaczy: „odkrywać sens cierpienia”. Najwyższym jego wyrazem jest włączenie się swoim cierpieniem w odkupieńcze cierpienie Jezusa. Papież pokazał mi, że ja także mogę uczestniczyć „w dziele Odkupienia, które dokonało się przez cierpienia i śmierć Odkupiciela.” (SD 20) Co więcej, tylko dzięki tak przeżywanej chorobie czy starości mogę doznać Chrystusowej pociechy i doświadczyć Jego pokoju. Przecież pomimo wszystkiego, co go spotkało, bł. Jan Paweł II był człowiekiem ogromnie radosnym, pełnym pokoju i ufności. Z tego wniosek, że niezależnie od okoliczności zewnętrznych mego życia, może być we mnie pokój serca, może być radość. Że nie muszę na pierwszym miejscu stawiać swojej choroby, wieku. I nie muszę bać się śmierci. To „dzięki” niej spotkam Ojca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |