Nie chodzi o bezsilność, ale wyraźne spojrzenie. Dobro przecież najlepiej widać na tle zła…
Zakładam rękawiczki i składam ręce do modlitwy. Sterylnie. Teraz tylko Bóg. To znaczy – owszem, moje sprawy, moi ludzie, mój mały świat – ale dla Boga. Już? No dobrze, można zdjąć rękawiczki i żyć dalej…
Nie, nie przypuszczam, żebyś modlił się w rękawiczkach. Spokojnie, ja też tak nie mam. Te rękawiczki jednak są pewną metaforą. Czy nie próbujemy niekiedy „wydzielać” świata dla Boga i tego poza Nim? Czy nie dzielimy na świat duchowy i fizyczny? Dobry i zły?
Najlepiej pewnie – o, wieczna pokuso! – zniszczyć zło i pielęgnować dobro. Tylko czy da się zrealizować te maksymalistyczne wymysły? A może…
A może zło obecne w moim życiu przypomina mi o dobru? Może usuwając całe zło, usuwam też okazję dostrzeżenia dobra? Oczywiście, ze złem trzeba się zmagać – ale właśnie za pomocą dobra. Nie chodzi o bezsilność, ale wyraźne spojrzenie. Dobro przecież najlepiej widać na tle zła…
Nie wszystko da się natychmiast zerwać.
Czasem największą sztuką jest żyć pomiędzy zbożem a chwastem….
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |