Dom na ziemi kończy się wraz ze śmiercią mamy – pewnie o tym słyszałeś. A może rodzina w Kościele kończy się wraz z „wyjazdem” Boga Ojca?
Wyjechał. Przygotował, założył wszystko, zadbał o każdy szczegół – ale wyjechał. Kto? Pewnie myślisz, że gospodarz, właściciel winnicy? No jasne, przecież wiesz, o czym mówi liturgia słowa XXVII Niedzieli w Okresie Zwykłym, roku A… Super, tylko wiesz – miałem na myśli Boga Ojca. Przecież to On kryje się za zasłoną tego właściciela.
Wyjechał? Hm… nawet jeśli, przecież nie zostawił mnie samego – jest Syn, jest Duch Święty, jest wielu ludzi, sług Boga, którzy są obok. Jest dobrze, świat wciąż ma sens. Jest Kościół i on też ma sens, pomaga. Hm…
Nie uważasz, że choć pewnie najczęściej słowami wzywamy Boga Ojca, to jednak najmniej się Nim przejmujemy? Znasz „Ojcze nasz”, ale co z tym Ojcem? Owszem, chrześcijaństwo wymaga dojrzałości, woła o nią, ale…
Dom na ziemi kończy się wraz ze śmiercią mamy – pewnie o tym słyszałeś. A może rodzina w Kościele kończy się wraz z „wyjazdem” Boga Ojca? Może bez brania Jego pod uwagę tak na poważnie, tworzymy tylko jakiś klub, organizację, cokolwiek dobrego i wspaniałego – ale nie rodzinę? Może coraz bardziej panoszymy się, jakbyśmy byli u siebie, jakbyśmy robili Jemu łaskę, że możemy Mu służyć?
Jasne, możesz to wszystko uznać za głupotę. Domyślam się – nie przejmuj się tym wcale, bo i ja się tym nie przejmuję. Ale zadaj sobie chociaż to jedno pytanie. Bóg Ojciec w moim życiu – tylko „Ojcze nasz”, czy… ?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |