Postać siewcy wydaje się być coraz mniej przemawiającą do wyobraźni. Dziś jego pracę zastąpiły maszyny. Komputer pilnuje by ciągnik nie zjechał z pola. Być może za kilka lat zasiew odbywać się będzie bez udziału człowieka, a słuchacz drapiąc się po głowie zapyta jak to możliwe, by ziarno padło między ciernie.
Siewca również miał komputer. W głowie. Doskonale wiedział, gdzie rzuca ziarno. A jednak wyciągał rękę nad drogą, skałą i cierniem. Jakby dawał szansę. Nie ziarnu. Drodze, skale i cierniom. Jakby chciał powiedzieć wy również możecie wydać plon. Jak powiedział Izajasz: „podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” (Iz 55, 10-11).
Siewca sieje. Na glebę żyzną, ale i drogę, skałę, między ciernie. Bo nigdy nie wątpi w moc wypowiadanego słowa. Czyż nie zapowiedział: „Zasadzę na pustyni cedry, akacje, mirty i drzewa oliwne. Zaszczepię na stepie razem cyprys, wiąz i pinie, aby widzieli i poznali, zważyli i zrozumieli wszyscy, że to ręka Pana uczyniła i że to stworzył Święty Izraelski" (Iz 41,17–20).
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.