Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Rzym już tak dawno się nie modlił. Ludzie czekają godzinami w długich kolejkach, by móc spotkać świętych kapucyńskich spowiedników. A po modlitwie przy relikwiach o. Pio i o. Leopolda Mandića szturmują konfesjonały.
- Kiedy byłam dzieckiem babcia wkładała mi pod poduszkę obrazek ojca Pio prosząc, by mnie strzegł. To sprawiło, że przez całe życie mam do niego szczególne nabożeństwo – mówi stojąca tuż przy barierce Annamaria. By być blisko przenoszonych relikwii ustawiła się z rodziną na watykańskiej alei już dwie godziny wcześniej. Jej mąż wyznaje, że by dobrze przeżyć czas peregrynacji wzięli trzy dni urlopu i z Sycylii przyjechali do Rzymu. – To naprawdę wielkie przeżycie i czas łaski – mówi Giancristoforo. A ich nastoletni syn dodaje: - Papież Franciszek otwiera nas na Boże Miłosierdzie i robi to w sposób zrozumiały także dla młodych ludzi, jego język do nas trafia. Gdy powiedziałem jednak kolegom, że jadę do Rzymu, by modlić się z rodzicami przy relikwiach, to patrzyli na mnie jak na ufoludka, ale myślę, że wielu z nich w głębi serca ma pragnienie spotkania Boga. Ja mam przykład wspaniałych rodziców, nie każdy jest jednak takim szczęściarzem.
Franciszek zaprosił do Rzymu dwóch świętych spowiedników, czyniąc ich patronami Roku Miłosierdzia, a peregrynację ich relikwii centralnym wydarzeniem Jubileuszu. Bardziej znany o. Pio zepchnął jednak o. Leopolda do cienia. Wszyscy trąbią o świętym z Pietrelciny, a ten z Padwy uchodzi uwagi wielu. Udało mi się jednak spotkać kobietę zachwyconą o. Mandićem. Gdy zapytałam ją o to „zapomnienie” o św. Leopoldzie ona z całą prostotą zacytowała mi jego słowa: „Winniśmy, jeśli to tylko możliwe, przejść po ziemi, jak cień, który nie pozostawia po sobie śladu”. Wspomniała, że jej mama wielokrotnie mówiła o przejrzystości swego spowiednika, który nigdy nie zasłaniał sobą Boga i miał świadomość, że sam jest niczym, bo to Bóg działa. Wyznała, że od mamy nauczyła się wierności temu sakramentowi i w końcu sama znalazła spowiednika, który jest jak św. Leopold: czeka, słucha, wymaga, prowadzi do Boga. Właśnie te cztery elementy wymieniła. Dodała też, że od mamy uczyła się też codziennej modlitwy o wiarę, do której zachęcał ją jej święty spowiednik.
Szacuje się, że przy relikwiach o. Pio i o. Leopolda modliło się już ok. stu tysięcy wiernych. Franciszek zachęcił ich, by pamiętali, że modlitwa jest kluczem do serca Boga i siłą poruszającą świat. Przypomniał zarazem, że serce Boga nie jest opancerzone wieloma zabezpieczeniami, a obowiązkiem spowiedników jest hojne rozdzielanie Bożego Miłosierdzia. I to będzie najmocniejszy akcent tej historycznej peregrynacji. W Środę Popielcową papież pośle w świat 1075 misjonarzy miłosierdzia, by tak jak święci spowiednicy, w najdalszych zakątkach globu hojnie rozdawali Boże przebaczenie. W czwartek święci kapucyni rozpoczną drogę powrotną do San Giovanni Rotondo i do Padwy. Po drodze odwiedzą jednak jeszcze kilka miast. Ambulanse wiozące urny z ich relikwiami zatrzymywać się będą, tak jak to miało miejsce w tę stronę, na stacjach benzynowych i parkingach. Tak, jakby ci święci chcieli pokazać światu, że Bóg wychodzi do człowieka wszędzie. – Właśnie te niespodziewane spotkanie ze św. Leopoldem na parkingach było dla mnie największym przeżyciem tej peregrynacji – mówi kierowca ambulansu wiozącego jego relikwie. - Przypadkowo napotkani ludzie klękali i się modlili, starali się dotknąć urny, ale też nas obojętnie mijali, a nawet kpili i wyśmiewali. Tak samo przecież reagowano na Chrystusa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |