Wszystko jest proste z perspektywy czasu, a bohaterami opowieści są ludzie nieznani. Stągwie pełne wina. Tłum nakarmiony na pustkowiu. Przepychająca się przez tłum niewiasta. Jair żebrzący o uzdrowienie córki. W tym wszystkim Jezus cudowny i Matka zawsze gotowa pomagać. Bóg przekraczający prawa natury z właściwą sobie łatwością.
Ostatnie nie budzi wątpliwości. Zwłaszcza, gdy słucha się opowieści sprzed wieków. Wątpliwość to dziś. To człowiek. Żyjący strachem przed kompromitacją. Patrzący na ostatni kawałek chleba. Walczący o dogasające życie. Jak Adam uciekający w zarośla przed własną i cudzą słabością. W tym wszystkim Bóg. Z czułością wołający po imieniu. Wskazujący na gliniane stągwie. Lub na chłopca z pięcioma bochenkami. Niezrozumiały. Ze swoimi podpowiedziami bez sensu. A my z naszym niedowierzaniem. Że nie ta droga. Nie ten moment. Ta łatwość w przekraczaniu praw natury nie dla nas. My walczący. Zróbcie wszystko… A może tak po swojemu? Poprosić sąsiada, pożyczyć pieniądze. Bo przecież w stągwiach do oczyszczeń nie wypada…
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.