Nie ma innego (Pwt 4,32-34.39-40; Ps 33; Rz 8,14-17; Ap 1,8; Mt 28,16-20)
Bóg nie powiedział nam wszystkiego o sobie. Ma przed nami tajemnice. Na przykład to, jak jest możliwe, że jest jeden Bóg, ale w Trzech Osobach.
Ale też Bóg niezwykle dużo nam o sobie powiedział. Przede wszystkim nam siebie objawił. Gdyby tego nie zrobił, nadal błądzilibyśmy po omacku, szukając prawdziwego Boga.
Studiując wszystko, co wiemy o Bogu, wpadamy w coraz większe zadziwienie. Ale zadziwić się Bogiem, to za mało.
„Poznaj dzisiaj i rozważ w swym sercu, że Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko nie ma innego. Strzeż Jego praw i nakazów, które ja dziś polecam tobie pełnić, by dobrze ci się wiodło i twym synom po tobie” - tłumaczył Mojżesz swemu narodowi, który doznał rzeczy naprawdę niezwykłej - został wybrany przez samego Boga.
To Boże wybranie w dziejach uległo rozszerzeniu. Teraz Bóg wybiera sobie także ludzi z innych narodów. Daje im łaskę wiary. I świadomość, że oprócz Niego, nie ma innego boga. Nigdzie.
Będzie susza (1 Krl 17,1-6; Ps 121; Mt 5,12a, Mt 5,1-12)
Nic z rzeczy doczesnych nie jest dane raz na zawsze. Zapominają o tym zwłaszcza ci, którzy jakoś zdołali się urządzić w tym życiu. Którzy mają wodę w kranie, prąd w gniazdku, Internet w komputerze i pełną lodówkę. Uważają, że to normalne.
Czy to normalne? Chyba tak. Człowiek powinien przecież żyć w przyzwoitych i bezpiecznych warunkach. Jednak nie powinien się przesadnie przyzwyczajać do tej normalności. Zawsze może się coś popsuć, nagle nastąpi awaria i cała normalność legnie w gruzach, bo na przykład zabraknie prądu.
Ludzie lubią się buntować przeciw Bogu, gdy dopuści jakąś katastrofę, trzęsienie ziemi, suszę, powódź itp. Nie potrzebnie. Dopuszczając takie sytuacje Bóg po prostu przypomina swemu stworzeniu, że pobyt na ziemi jest czymś przejściowym, że nie należy się tutaj na wieczność zakorzeniać i całą uwagę poświęcić wiciu ciepłego gniazdka.
Prorok Eliasz zapowiedział suszę. I zgodnie z poleceniem Boga ruszył w drogę. A Bóg o nim nie zapomniał.
Podpłomyk dla Eliasza (1 Krl 17,7-16; Ps 4; Mt 5,16; Mt 5,13-16 (z dnia) lub Iz 61,1-3a; Ps 89; Łk 4,18; Łk 10,1-9)
Czy ten Eliasz był egoistą czy co? Jak mógł zażądać od wdowy z Sarepty Syjońskiej, żeby najpierw przyrządziła coś dla niego, a potem dopiero dla siebie i dla swego syna? Gdyby mnie coś takiego zaproponował, dowiedziałby się czegoś o sobie. Co najmniej tego, że jest bezczelny.
Musiało jednak być coś przekonującego w jego postawie, a może w głosie, że wdowa postąpiła zgodnie z jego życzeniem. Chyba uwierzyła w proroczą obietnicę, którą wypowiedział Eliasz. Na pewno uwierzyła.
Kto wierzy, jest zdolny do zadziwiających rzeczy. Jest w stanie postępować całkowicie wbrew ludzkiej logice. Jest w stanie przekroczyć nie tylko swój egoizm, ale także naturalne instynkty. Nawet instynkt samozachowawczy.
Zastanawiam się nad siłą swojej wiary. Czy potrafię z jej powodu poświęcić coś, od czego zależy moja egzystencja? Czy stać mnie na aż takie zaufanie do Boga?
Próba ognia (1 Krl 18,20-39; Ps 16; Ps 25,4b.5a; Mt 5,17-19 (z dnia) lub Rz 8,31b-39; Ps 116B; 2 Kor 1,3b-4a; J 15,18-21)
Ekstra. Szkoda, że nie było przy tym telewizji. Gdyby rzecz miała miejsce w naszych czasach ceny za reklamy w czasie transmisji tego wydarzenia pobiłyby wszelkie rekordy. No bo czy może być coś bardziej emocjonującego niż turniej proroków? Mundial może się schować.
Eliasz miał wyczucie chwili. Potrafił odwołać się do ludzkich emocji. I najwyraźniej miał w sobie coś z showmana. Nie dość, że wymyślił rywalizację proroków, to jeszcze odstawił prawdziwe widowisko. No bo jak inaczej nazwać to kopanie fosy, napełnianie jej wielokrotnie wodą, polewanie wodą tego, co miało być spalone na ofiarę...
Bóg zechciał wziąć udział w tym dziwacznym przedsięwzięciu. Jak widać ma nie tylko poczucie humoru, o czym zapewniają niektórzy święci, ale także rozumie, że czasami potrzebne jest widowisko. Coś, co skupi uwagę ludzi. Co poderwie ich wzrok tępo wbity w ziemię i wzniesie go ku niebu.
Nic dziwnego, że Jezus wykonywał znaki.
I nic dziwnego, że i dzisiaj niektórzy w Kościele również sięgają po widowiskowe metody.
A swoją drogą, ogromną wiarę musiał mieć Eliasz, skoro zdecydował się na ten turniej proroków. To dla niego była prawdziwa próba ognia.
Co powiedział, wypełnimy (Wj 24,3-8; Ps 116B; Hbr 9,11-15; J 6,51; Mk 14,12-16.22-26)
Przymierze krwi. Do dziś jest dla ludzi czymś wyjątkowym. „Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami na podstawie wszystkich tych słów” - powiedział Mojżesz.
No właśnie. W przymierzu jest nie tylko miejsce na gest, na znak, na krew. W przymierzu są słowa. Jest zobowiązanie. Jest przesłanie.
Przymierze jest czymś więcej niż akceptacją słów. Jest wzięciem ich za swoje. Jest uczynieniem z nich drogowskazu.
Ziemska działalność Jezusa mieści się w swoistej klamrze. U jej progu Maryja mówi: „Uczyńcie wszystko, co wam powie”. W czasie Ostatniej Wieczerzy Chrystus prosi „To czyńcie na moją pamiątkę”.
Jezus - Boży Syn - odnowił przymierze krwi z ludźmi. Spowodował, że zdanie wykrzyczane niegdyś przez Naród Wybrany „Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan, wypełnimy”, stało się zobowiązaniem wszystkich. Bez ograniczeń.
Zupełnie inny (1 Krl 19,9a,11-16; Ps 27; Ps 119,34 Mt 5,27-32)
Dopasowuję moje wyobrażenie o Bogu do aktualnych potrzeb. Czynię Go bezwzględnym sędzią, twardo egzekwującym narzucone ludziom przepisy, eksperymentatorem, przyglądającym się ludziom z zainteresowaniem zdystansowanego naukowca, pozbawionego uczuć i niezainteresowanego losem poszczególnego człowieka demiurga albo bezradnego staruszka, który co prawda kocha swoje stworzenie, ale nic dla niego nie może zrobić.
Nie tylko ja wymyślam sobie Boga. Inni też to robią. I kiedy się spotykamy, by porozmawiać o naszym Bogu, okazuje się niejednokrotnie, że rozmawiamy o kompletnie różnych istotach. Te różnice nabrzmiewają, rosną, prowadząc do coraz większych podziałów wśród tych, których powinna jednoczyć ta sama wiara. Mając różne wyobrażenia Boga, akcentujemy też różne sprawy z Jego Objawienia, budujemy różne projekty Jego Kościoła.
Tymczasem Bóg jest zupełnie inny, niż jestem w stanie sobie wyobrazić. Jest sobą.
Jest różnica (1 Krl 19,19-21; Ps 16; Ps 119,36a.29b; Mt 5,33-37 (z dnia) lib Iz 58,6-11 albo 1 Kor 1,26-31; Ps 112; Mt 5,3; Mk 10,17-30)
Zawsze mnie zastanawia różnica w dwóch podobnych wydarzeniach opisanych w Biblii. Chodzi o odpowiedź na powołanie.
Gdy Eliasz znalazł Elizeusza i dał mu do zrozumienia, że został powołany, Elizeusz poprosił o możliwość pożegnania swoich rodziców. Eliasz mu pozwala.
Święty Łukasz opisuje sytuację, która nie jest taka sama, lecz podobna. Ktoś czuje się powołany, by chodzić za Jezusem, chce jednak najpierw pożegnać się ze swoimi. I co słyszy? „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego”. (Łk 9,62) Wcześniej Chrystus komuś, do kogo powiedział „Pójdź za mną”, nie pozwala nawet pogrzebać ojca.
Skąd taka radykalna różnica między Starym i Nowym Testamentem w kwestii powołania?
Nie wiem. Nie umiem tego jednoznacznie wytłumaczyć. Widzę jednak, że w czasach Nowego Przymierza Bóg stał się bardziej „niecierpliwy”. Nie chce już czekać.
Ano tak. Przecież Jezus powiedział wyraźnie: „Czas się wypełnił”.