Uprzywilejowanym miejscem spotkania człowieka z Bogiem jest Eucharystia. Dlatego w pierwszym bloku podejmujemy siedem tematów, jakie proponuje Słowo Boże Liturgii Środy Popielcowej i kolejnych niedziel Wielkiego Postu.
Piotr Blachowski
Co z naszym własnym życiorysem?
W życiu często oceniamy ludzi według kryterium: z nami czy przeciw nam. Ci, którzy są z nami, są przyjaciółmi, z nimi jesteśmy pojednani, lubimy ich, wręcz kochamy. Druga grupa to nasi wrogowie, dla których mamy przygotowane „kamienie”, może nie te rzeczywiste, lecz te słowne, te w postaci rekwizytów i te, które są dla nich „kamieniami u szyi”. To, że dostaliśmy od naszego Pana przykazania miłości, to jedno, ale przecież my swoje wiemy, nie możemy pozwolić na to, żeby inni nam skakali po głowie.
Ewangeliczne kamienie to symbol naszych postępków, słów, myśli. A one potrafią zabić tak samo, jak ukamienowanie, potrafią zniszczyć. Jesteśmy dobrze przygotowani na to, by wymagać od innych wiele, natomiast nasze wymagania względem nas samych są małe i wygodne. W dzisiejszych czasach wielu jest chętnych do rzucania kamieniami w innych; widzimy drzazgę w oku bliźniego, belki w swoim nie widząc. Pragniemy pouczać, poprawiać, prostować życiorysy innych, a co z naszym własnym życiorysem?
Może jednak spróbujmy spojrzeć na siebie samych i na naszych adwersarzy w sposób, jaki nam pokazuje Pan: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci...kamień". Zanim cokolwiek powiemy, zanim jakkolwiek zareagujemy, popatrzmy na siebie, wejrzyjmy w głąb siebie. Zastanówmy się, czy za to, za co chcemy ukarać drugiego, siebie też byśmy ukarali? Czy nasze postępowanie przypadkiem nie pogarsza sytuacji kryzysowej?
Zrozumienie i miłość to dwie zasady stwarzające możliwość porozumienia; jeśli ich będzie brakowało, to po cóż nam wszystkie inne? Jaka to radość, jeśli bez miłości? Jakie to porozumienie, jeśli zamierzamy je zerwać lub wcale go nie respektować?
Jesteśmy dobrzy i skonsolidowani w przypadku jakiejś burzy dziejowej, kataklizmu, śmierci, potrafimy wtedy być ze sobą, działać, walczyć o siebie i tego obok. Kochamy się, wspomagamy się, jesteśmy wielką rodziną.
Co powoduje, że tak szybko się zmieniamy?
To daje o sobie znać nasza druga natura, ta przyziemna, doczesna, materialna, powiem wręcz… polska. Nie będę przytaczał dowcipów o polskim piekiełku, ale jednak coś w tym jest. Tylko jednostki potrafią żyć z innymi w zgodzie.
Powolutku dochodzę do wniosku, że problem polega na umiejętności dawania i czerpania z tego radości i siły życiowej. Właśnie to dawanie – typowo chrześcijańskie – może nas doprowadzić do pełnej harmonii i zgody.
Okres Wielkiego Postu daje nam niepowtarzalną szansę zrewidowania naszego postępowania, to okres przemyśleń, pokuty, zastanowienia się nad sobą. Mamy okazję dokonać resumé naszego życia, w tym również naszych relacji z bliskimi, znajomymi, sąsiadami. Postarajmy się wyciągnąć wnioski i zastosować je w praktyce tak, abyśmy przez resztę naszego życia mogli iść drogą wskazywaną nam przez przykazania miłości, abyśmy już nigdy nie wpadli w pułapkę wyboru pomiędzy kamieniami a pojednaniem mimo wszystko. Aby i nam Jezus mógł powiedzieć: "I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!".