Żyjemy w pośpiechu, walcząc z przeciwnościami dnia codziennego i po wielu niepowodzeniach, po trudnym dniu w biurze, w pracy, przy stanowisku, mamy tak serdecznie dość wszystkiego i wszystkich, że najchętniej zamknęlibyśmy się w sobie i swoim pokoju, nie oglądając nikogo i niczego, by odreagować, by odpocząć, by zapomnieć...
Wbrew pozorom temat niełatwy i budzący wiele problemów i skojarzeń. Dlaczego? Ano spójrzmy na nas i na nasze otoczenie, na komercję, pozbawiającą nas wzajemnego zrozumienia, dobra i prawdziwej miłości. A z jaką miłością najczęściej się spotykamy? Czasami prostacką, czasami interesowną, a czasami złudną i nie obiektywną. Do rzadkości należy ten pożądany rodzaj miłości, miłości własnej, miłości bezinteresownej, która ma prowadzić do właściwej miłości Chrystusowej, Bożej. Jaka jest ta miłość? Według definicji istnieją trzy cnoty teologalne: wiara, nadzieja i miłość. Cnoty te powinny w zasadzie być traktowane jako nierozłączne: przez wiarę – chrzest, Eucharystia, bierzmowanie – ku nadziei, przez nadzieję do miłości. Właściwie to proste, zrozumiale, a jednak dla wielu z nas tak trudne, że aż niemożliwe. Dlaczego? Żyjemy w pośpiechu, walcząc z przeciwnościami dnia codziennego i po wielu niepowodzeniach, po trudnym dniu w biurze, w pracy, przy stanowisku, mamy tak serdecznie dość wszystkiego i wszystkich, że najchętniej zamknęlibyśmy się w sobie i swoim pokoju, nie oglądając nikogo i niczego, by odreagować, by odpocząć, by zapomnieć...
Tylko, że....
To właśnie miłość pozwala nam wyjść z marazmu życiowego, to miłość nas uspokaja i łagodzi nasze obyczaje.
Problem polega tylko lub aż na tym, by właściwie pojmować miłość. Taką miłość zaszczepiają nam przy chrzcie rodzice, wpajają nam potem przez lata edukacji rodzinnej, byśmy wyrośli i uformowali się w miłości do ludzi i Boga, byśmy podążali śladem miłości Matki Bożej i Chrystusa. Nie staram się epatować słowem miłość, ale czy jesteśmy w stanie zrozumieć to słowo?
Mamy Wielki Post, to okres właściwego pojmowania miłości, tej ludzkiej i tej Bożej, a w zasadzie połączonej – Bóg przecież w swej miłości do nas stał się człowiekiem i znów w swej miłości oddał za nas życie, by nam dać Zbawienie. Od nas nikt nie żąda, byśmy za kogoś oddawali życie, lecz byśmy kochali, czy to takie trudne?
Mamy wiarę, rozbudźmy ponownie nadzieję, by iść w kierunku miłości. Bądźmy ludźmi...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |