Wtorek
Małgosia - Dlaczego zostałam wolontariuszem?10 lat pracowałam jako położna w szpitalu, czasami asystując przy największym cudzie, jakim są narodziny każdego człowieka.
W międzyczasie skończyłam studia i zmieniłam zawód. Nie pracując już jako położna, obiecywałam sobie, że zostanę wolontariuszem w hospicjum, by w ten sposób wykorzystać wiedzę i umiejętności, jakie zdobyłam, pracując w szpitalu.
Jak to w życiu bywa, zawsze nie ten czas, nie ten moment, ciągle w biegu, zajęta własnymi sprawami.
Przyszedł jednak taki dzień kiedy musiałam zastanowić się nad życiem i niestety śmiercią. Zmarł ktoś bliski, nagle i niespodziewanie. Okazało się, że już nic nie można powiedzieć, niczego wyjaśnić. To wydarzenie zmusiło mnie do określenia swojego stosunku do śmierci.
Najpierw był brak zgody a potem powolna akceptacja i wreszcie zrozumienie, że śmierć jest częścią życia. Każdego z nas czeka i każdy musi przez nią przejść. Bo dla osoby wierzącej śmierć to tylko brama do życia wiecznego. Kiedyś asystowałam przy porodach, teraz będąc wolontariuszem w hospicjum mogę towarzyszyć tym którzy odchodzą, choć przecież tak naprawdę rodzą się do nowego życia.
Mało mówi się o ludziach chorych, cierpiących, leżących często długie tygodnie w domu. O ich rodzinach, które chcąc zapewnić bliskim jak najlepszą opiekę, borykają się z dużymi problemami organizacyjnymi i materialnymi. A przecież są i nie zawsze mają odwagę poprosić o pomoc.
Nigdy nie umiałam usiedzieć w miejscu, zawsze byłam osobą aktywną, tylko teraz tą aktywność skierowałam na zewnątrz. Do ludzi którzy potrzebują pomocy, wsparcia a czasem towarzystwa w milczeniu.
Lekcja do odrobienia:1. Zaangażowanie wymaga "określenia swojego stosunku do śmierci". Jeśli tajemnica śmierci do tej pory była przeze mnie spychana do podświadomości, zmierzę się z nią podczas adoracji Najświętszego Sakramentu.
2. Modlitwa do Ducha Świętego o odwagę.