Pięć homilii
Ks. Marek Łuczak
W dzisiejszej Liturgii Słowa znajdujemy bardzo wymowne słowa Chrystusa: „Nie samym chlebem żyje człowiek”. Obok Lutra, wśród chrześcijan wnoszących nową treść w myślenie o życiu społecznym, możemy także spotkać św. Benedykta. Jego reguła ze słynnym: „Pracuj i módl się” wyprzedziła epokę. Praca organiczna dzięki niemu zyskała nową jakość. Dla katolika okazała się nie tyle jedną z możliwości, co wręcz powinnością.
Niektórzy próbują dokonać gradacji, wskazując na obowiązek przeobrażania świata przez pracę albo kontemplowania w nim Boga przez modlitwę. Tymczasem w regule benedyktyńskiej najważniejszy wydaje się spójnik „i”. Wskazuje na integralne traktowanie ludzkiego życia. - Nie samym chlebem żyje człowiek. To Chrystusowe przypomnienie ukazuje właściwe proporcje. Akcenty przesuwa z pracy na modlitwę. Nie po to, by bardziej się modlić, a mniej pracować. Po to, by robić jedno, a nie zapominać o drugim.
Podczas uroczystości odpustowej w parafii św. Benedykta abp Damian Zimoń przypomniał wiernym, że w regule ich patrona znajduje się jeszcze wezwanie do radości. Nie wystarczy modlitwa i praca. Nie wolno ulegać zwątpieniu - mówił. - Trzeba widzieć sens swoich wyrzeczeń i nie narzekać.
- Pierwsze czytanie z dzisiejszej niedzieli ukazuje zawiedzionych Izraelitów. Przypominają naszych rodaków, którzy podobnie jak oni narzekają i z sentymentem wspominają niewolę.
Pomocą we właściwym odnalezieniu się w okresie transformacji może być reguła benedyktyńska. Każdy człowiek najlepiej rozwija się wtedy, gdy zmiany dokonują się integralnie. Kościół daje wiele okazji do formowania sumienia. Wakacje sprzyjają rekolekcjom czy dniom skupienia. Warto sobie postawić pytanie nie tylko o odpoczynek czy modlitwę, ale także o wysiłek w formowaniu swojej wiary.
Jednocząca się Europa zapomina o duszy. Politycy mówiąc o rozwoju, najczęściej podkreślają jedynie materialny aspekt. Tymczasem, zgodnie z myślą wielu współczesnych socjologów, inwestowanie w duchową sferę pozytywnie wpływa także na materialny aspekt.
Kapitalizm nie zawsze budzi dobre skojarzenia. Niektórzy pamiętają akcenty PRL-owskiej propagandy określającej go mianem krwiożerczego. Do dziś można spotkać zwolenników socjalizmu, dla których równość jest synonimem sprawiedliwości. Jest ich wielu, choć „po równo” przekładało się w niedalekiej przeszłości na skromność albo wręcz ubóstwo czy nędzę. Trudno przecież nie zauważyć społecznych i cywilizacyjnych uwstecznień, do dziś pokutujących w postsocjalistycznych społeczeństwach. Mimo to spotykamy lewicowych demagogów nie tylko wśród ideologicznej klasy robotniczej, ale coraz częściej wśród antyglobalistów czy przedstawicieli partii zielonych.
Niektórzy wiążą swoje postulaty z chrześcijańską wizją świata. Uważają, że nawet skrajna lewicowość ma swoje aksjologiczne źródła w Ewangelii i całej literaturze Nowego Testamentu. Max Weber, jeden z najwybitniejszych socjologów i twórców tej nauki, w swoich pracach - paradoksalnie - powiązał kapitalizm z ascezą chrześcijańską. - To oszczędzanie - jak tłumaczył - stało się zarzewiem przedsiębiorczości. Współcześni demagodzy stoją na stanowisku, że „robienie pieniędzy” jest sprzeczne z postulatami katolickiej myśli. Nawet wspomniany Weber, wskazując na związek chrześcijaństwa z kapitalizmem, powoływał się na Lutra i protestancką etykę. Dla niego katolicka myśl zawierała tezy, według których pomnażanie kapitału jest nieprzyzwoite.
Tymczasem człowiekowi nie tyle zagraża kapitalizm, co konsumpcjonizm. On zaś rodzi się zawsze, gdy zapominamy o Chrystusowych słowach: „Nie samym chlebem żyje człowiek”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |