19. Niedziela zwykła (B)

Sześć homilii

Być chlebem jak On

 

ks. Antoni Dunajski

Chleb – „owoc ziemi oraz pracy rąk ludzkich”– w naszym kręgu kulturowym traktowany był zawsze jako niezbędny warunek życia i przeżycia. Zdobywany „w pocie czoła”, kojarzył się zwykle raczej z ludzkim wysiłkiem niż z darem niebios. A jednak życie nauczyło nas, że modlitwa o „chleb nasz powszedni” ma swój głęboki sens: przypomina, że nawet w czysto biologicznym wymiarze życia jesteśmy zależni od Boga i Jego łaskawości.

Doświadczyli tego Izraelici idący czterdzieści lat przez pustynię, a potem prorok Eliasz, który mocą pożywienia wskazanego przez anioła Pana „szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do Bożej góry Horeb”. Nie był to jeszcze chleb na życie wieczne. Wszyscy oni poumierali, ale doświadczyli rzeczy bardzo ważnej: że tych, których Bóg prowadzi, tych On sam w drodze żywi. Do osiągnięcia celów mieszczących się w ziemskim horyzoncie wystarczy manna z nieba, podpłomyk, dzban wody lub chleb nasz powszedni. Jednakże żaden z tych Bożych darów nie jest jeszcze pokarmem na „życie wieczne”.

Na przestrzeni całej historii zbawienia Bóg gotował ludziom wiele niespodzianek. Czy jednak mógł ktoś przypuszczać, że On sam weźmie na siebie rolę Mesjasza i w swojej miłości do człowieka On sam stanie się jego pokarmem. „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”– mówi Chrystus. Co to oznacza?

Już Ojcowie Kościoła zauważyli, że przyjmując normalne pożywienie sprawiamy, że powoli przekształca się ono w nasze ciało, staje się naszym ciałem. Gdy jednak przyjmujemy ciało Chrystusa, rzecz ma się odwrotnie: to my przekształcamy się albo lepiej – wtapiamy się w ciało Chrystusa, stajemy się do Niego podobni, stajemy się bardziej Chrystusowi. W tym sensie przyjmowanie Ciała Pańskiego, czyli nasz możliwie pełny udział w Eucharystii, najskuteczniej wprowadza nas w zbawczą rzeczywistość Kościoła.

Ten właśnie Kościół odsłania nam tajemnicę miłości Boga do człowieka i przedstawia nam Chrystusa jako wzór do naśladowania: „Bądźcie naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus Was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze”– przypomina św. Paweł. Każdy, kto te słowa potraktował na serio i starał się je zrealizować w życiu, wkraczał na drogę świętości. Dobitnie (w słowie i w życiu) wyraził to św. brat Albert Chmielowski: „Patrzę na Jezusa w Jego Eucharystii. Czy Jego miłość obmyśliła coś jeszcze piękniejszego? Skoro jest Chlebem i my bądźmy chlebem. Skąpy jest ten, kto nie jest jak On. Dawajmy siebie samych”.

Nie wolno nam zapominać o przestrodze Chrystusa: „Jeżeli nie będziecie spożywać ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,53). Chodzi tu oczywiście o nadprzyrodzony wymiar życia, o „życie wieczne” w łasce uświęcającej. Doświadczenie religijne wielu chrześcijan potwierdza, że gdy przez dłuższy czas zaniedbujemy przystępowanie do Komunii Świętej, to życie Boże faktycznie w nas zamiera: zaczyna się chrześcijańska wegetacja. Niby żyjemy, ale życie to nie przynosi zbawiennych owoców. Ogarnia nas zniechęcenie. Może więc i do nas zostało skierowane to wezwanie: „Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga!”.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...