Niedziela Palmowa (A)

Siedem homilii

Ogołocił samego siebie

 

ks. Antoni Dunajski

W liturgii Niedzieli Palmowej pradoksalnie nakładają się na siebie dwa gromkie okrzyki: „Hosanna Synowi Dawida” i „Na krzyż z nim!”. Te dwa tak różne zdania wykrzykują ci sami ludzie. Były one też skierowane pod adresem tej samej osoby – Jezusa Chrystusa. Jak niewiele trzeba, aby w ciągu kilku dni zmieniły się poglądy tłumu, ludzkie przekonania i postawy. Nie mówmy, że to zrobili „oni”, że nas tam nie było. A jeśli nawet nas tam nie było, to jesteśmy tam dzisiaj, przechodząc spod jednego sztandaru pod drugi, zależnie od koniunktury.

„..I już nie wiem, czym jest moja barwna/ w wypalonym dzbanie smukła palma/ czy radością jest dla mego oka/ czy też bólem, czy też śmiercią Pana Boga” – ta rozterka Antoniego Gołubiewa jest rozterką każdego z nas. Palma jest uniwersalnym symbolem zwycięstwa i chwały. Pozostaje jednak pytanie, czy w moich zwycięstwach zwycięża także Bóg i Boże sprawy? Według Norwida zwycięstwo jest „wiecznie coś warte”. To, co przynosi tylko chwilowy triumf, jest zaledwie „sukcesem”. Ci, którzy podczas triumfalnego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy podnosili sztandary palm i śpiewali Mu „Hosanna”, nie mieli wątpliwości, że Jezus, Syn Dawida, odnosi sukces. Czy jednak wierzyli, że odniósł zwycięstwo? Nie ulega wątpliwości, że w zwycięstwo Chrystusa tak naprawdę wierzyli tylko ci, którzy wytrwali z Nim do końca, gdy sztandarem stał się krzyż. I tylko ci, którzy wierzą, że właśnie w tym Znaku, to znaczy przez cierpienie i samouniżenie, Chrystus zwyciężył śmierć, piekło i szatana, zdolni są ogarnąć całą głębię liturgii Palmowej Niedzieli.

Tajemnica naszego Boga objawia się między innymi w tym, że jest tak wielki, że może sobie pozwolić na „słabości”. Nie w sensie etycznym, lecz egzystencjalnym. Św. Paweł pisze, że „Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie... stawszy się podobnym do ludzi”. Idąc tym tropem, warto zauważyć, że Jezus Chrystus nie tylko „ogołocił” siebie z przywilejów przysługujących Bogu, lecz także z praw, które przysługują zwykłemu człowiekowi (jak choćby prawo do sprawiedliwego procesu). Pięknie wyraził to na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa Grzegorz z Narek:

Stałeś przed trybunałem twoich stworzeń w naturze, która jest moją
nie przemówiłeś, Ty, który obdarzasz słowem,nie podniosłeś głosu, Ty
który stworzyłeś język,nie krzyczałeś, Ty, który wstrząsasz ziemią...
Ty sam obarczyłeś się drzewem cierpienia, jakobyś był winny,na swych
ramionach niosłeś broń życia, jakby kwiat lilii, co rośnie w
dolinie...

Ten wielki średniowieczny pisarz, mistyk i poeta ormiański pomaga nam także dzisiaj odczytać z Ewangelii to, co tak łatwo uchodzi naszej uwagi. Całe wydarzenie Jezusa Chrystusa, a zwłaszcza Jego męka i śmierć, nie były jakimś pechowym zrządzeniem losu ani owocem ludzkiej pomyłki co do osoby lub charakteru winy. To było ujawnienie ceny, jaką jest gotów zapłacić Bóg, by ratować człowieka.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...