Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Cztery homilie
o. Andrzej Jastrzębski OMI
Bóg tak ukochał świat… To sama esencja Ewangelii, podstawowy przekaz ewangelizacyjny na nasze dziś.
Bóg ukochał świat. Udowodnił to, ofiarowując za nas własnego Syna. Zbawienie już się dokonało. Stajemy się jego uczestnikami przez prosty akt wiary. Czy rzeczywiście prosty? Potrzeba do tego jeszcze zaufania, że jest możliwa miłość bez stawiania warunków.
Bóg ukochał świat i ukochał mnie, ale czy ukochał także siebie? Czy możemy podglądać Boga od środka? Nie ulega wątpliwości, że skoro On nas kocha, to gdzieś w Jego środku ta miłość też musi być. Przecież „z pustego i Salomon nie naleje”. Przeczuwamy, że w Bogu musi być wiele miłości, skoro aż się przelała, i tak stało się stworzenie, a potem odkupienie, dzięki któremu otrzymaliśmy klucze do mieszkania w niebie.
Jeśli jest w Nim miłość, to musi też być jakaś relacja. Trudno nam, ludziom, zrozumieć miłość, jeśli nie byłoby kogoś, kogo można by kochać! A więc Bóg nie jest sam, skoro jest w Nim miłość. Tak też wierzymy i wyznajemy: Bóg istnieje w trzech osobach, którymi są Ojciec, Syn i Duch Święty. Skoro są różne osoby, to jest też miejsce na miłość. Bóg to nieustannie ożywiona miłością relacja trzech Boskich Osób połączonych w jedno naturą jednego i jedynego Bóstwa.
Miłość to dawanie i branie. Niektórym ludziom trudno się daje, innym znowu trudno przyjmować. W konsekwencji utykamy w naszych ludzkich zmaganiach o to, aby pięknie kochać, aby kochać bezwarunkowo. Ojciec, Syn i Duch Święty przekazują sobie siebie we wzajemnym oddaniu, oddając wszystko i wszystko przyjmując. Jedność serca i ducha – powiedzielibyśmy po ludzku – niedościgniony wzór miłości. Największym wyzwaniem od wieków pozostaje jednak dla człowieka miłość nieprzyjaciół. I w tym względzie szczególnie Bóg wyprzedza człowieka. Tak bowiem Bóg Ojciec umiłował świat, że poświęcił swojego jedynego Syna, aby każdy mógł mieć życie wieczne. Posłał Go nie po to, aby świat potępić, lecz, wręcz przeciwnie, aby zbawić! Dzieje się to przez moc Ducha Świętego z pokolenia na pokolenie.
Teologowie próbowali używać różnych obrazów, aby przedstawić wewnętrzne życie Boga. Dla przykładu przypomnijmy obraz Trójcy jako koniczyny o trzech liściach św. Patryka. Na dobre zadomowiła się w naszej świadomości także ikona Trójcy Świętej Andrzeja Rublowa, przedstawiająca trzy postacie siedzące przy stole.
Na tyle tylko to duchowo-rozumowe „łamanie sobie głowy” pozwala nam zajrzeć w intymność naszego Boga. To dobrze, że nie potrafimy więcej wypatrzeć, bo i wśród ludzi miłość ma prawo do intymności i obnażanie jej budzi raczej zdegustowanie niż zachwyt. Pozwólmy więc Bogu na Jego tajemnice! Pozwólmy Mu być Miłością!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |