Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Pięć homilii
Ks. Tomasz Horak
Granice dobra i zła
Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Trudne i niepokojące są słowa Jezusa odczytane przed chwilą. Pokój wydaje się człowiekowi dobrem nieomalże najważniejszym. Jezus o pokoju nieraz mówił. Nie tylko w pozdrowieniu „Pokój wam” czyli „Szalom” – to pozdrowienie po dziś dzień jest w krajach Orientu życzeniem powtarzanym codziennie. Skąd więc słowa Jezusa: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię? Dlaczego stawia nam niepokojące pytanie: Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Jeszcze bardziej niepokoi odpowiedź: Nie, powiadam wam, lecz rozłam. I mówi, że linie podziału przebiegać będą nawet między ludźmi najbliższymi sobie – dziećmi, rodzicami, małżonkami.
Jezusową Ewangelię trzeba odczytywać w całości – jak zresztą każde przesłanie. Pokój dla Jezusa jest czymś bardzo ważnym. Niemniej jest wartość od pokoju ważniejsza. Tą wartością jest dobro – szczególnie dobro miłości i miłosierdzia. Pokój i dobro nie sprzeciwiają się sobie. One się dopełniają. Więcej – dobro i pokój wzajemnie od siebie zależą. To znaczy, że nie może być pełni dobra bez pokoju, ale też pokój bez poszanowania dobra istnieć nie może. W dokumentach soboru watykańskiego jest taki ważny zapis: „Pokój nie jest prostym brakiem wojny ani też nie sprowadza się jedynie do stanu równowagi sił sobie przeciwstawnych... Jest on owocem porządku nadanego społeczeństwu ludzkiemu przez boskiego jego Założyciela... Pokój jest także owocem miłości, która posuwa się poza granice tego, co może wyświadczać sama sprawiedliwość” (KDK 78). Zatem Jezusowe słowa o ogniu i rozłamie wskazują na fundamentalną potrzebę poszanowania granicy dobra i zła. Bez tego pokój jest niemożliwy.
Po której stronie jest dobro?
Pokój za wszelką cenę? Pokój dla świętego spokoju? Nie. Ani jedno, ani drugie nie ma sensu. Taki pokój zawali się któregoś dnia, jak domek z kart. Czy to będzie w sprawach rodzinnych, czy politycznych. Myślę, że właśnie dlatego w Polsce rozsypał się w gruzy chwiejny układ polityczny, bo był budowany bez dostatecznego poszanowania granicy dobra i zła; bo był pokojem za wszelką cenę. Okazał się pokojem pozornym. Nie mogło być inaczej. Wielu z nas stawia sobie trudne pytanie: Po której stronie jest dobro? Po której stronie politycznych granic, wyznaczanych przez ludzi znanych nam z telewizyjnego ekranu? Nie potrafimy na to pytanie odpowiedzieć bez reszty. Widzimy dobro po jednej i drugiej, a może i po innych jeszcze stronach. Ale i zło widzimy po każdej stronie. Czy zatem nie ma wyraźnej granicy pomiędzy dobrem i złem? Jak się więc zachowywać w politycznym życiu? Jeśli będą wybory, na którą partię głosować, aby nie stanąć po stronie zła? A może niczym się nie przejmować, niech się świat kręci, jak chce?
Nie, tak nie wolno, bo wtedy światem zacznie kręcić diabeł – nie zapominajmy o tej opcji. A prostych odpowiedzi nie ma. Warto posłuchać ostrzeżenia apostoła z drugiego czytania. Napisał tak: Grzech łatwo nas zwodzi. I to jest prawda. Grzech innych ludzi, grzech we własnym postępowaniu, grzech utrwalony w strukturach społecznych i prawnych – powtórzę: także grzech utrwalony w strukturach prawnych zwodzi nas. To znaczy oszukuje, wprowadza w błąd, mami pozorami prawdy, pozorami dobra, pozorami sprawiedliwości, a nawet pozorami miłości. To nasz wielki i trudny problem. I wyzwanie jakie staje przed każdym – z jednej strony dobro i prawda, z drugiej zaś zło i pozory dobra.
Nie myślmy, że to tylko nasze problemy. Dlatego Kościół kazał nam dziś sięgnąć do księgi proroka Jeremiasza. Wieki przed Chrystusem. Jeremiasz miał rację – a bynajmniej nie chodziło o sprawy religijne. Ważyły się problemy polityczne i wojskowe. Nie tylko mu nie wierzono, ale miał zażartych wrogów. Człowiek ten nie szuka pomyślności ludu, lecz nieszczęścia! Było odwrotnie. To właśnie on szukał pomyślności ludu, a jego wrogowie szukali własnego interesu. Oby za naszych dni podobne pomieszanie ocen nie doprowadziło do tragedii takiej, jaka rozegrała się wtedy. A obawiam się, że głośniej krzyczą ci, którym na własnych interesach zależy.
Świadkowie Jezusa
Jak powinien zachować się chrześcijanin – czyli każdy z nas? Apostoł zachęca: Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi. To pierwszy warunek naszej obecności w życiu społecznym i politycznym: patrzyć na Jezusa. Czyli wciąż stawiać sobie pytanie, jakby On zachował się w mojej sytuacji. A Jezus nie wchodził w wielką politykę. Gdy usiłowano Go wciągać w jakieś rozgrywki, zręcznie się wycofywał. A równocześnie wszędzie mówił o sprawiedliwości i do sprawiedliwości zachęcał. I do dobra. I do wierności swoim obowiązkom. Wszyscy mu byli bliscy – i prości robotnicy, i zamożni urzędnicy, i znienawidzeni poborcy podatkowi, i dziewczyny z ulicy. I właśnie o to chodzi, byśmy nawzajem dla siebie byli ludźmi, bliźnimi. Nie krzywdzą nas zaborcy, nie obawiamy się faszystowskich łapanek i komunistycznych zsyłek. Dziś najwięcej zła naród cierpi przez takich, którzy jeszcze wczoraj mieli po dziewięć stów na miesiąc i z dnia na dzień stali się biznesmenami; przez takich, którym jeszcze wczoraj wystarczała zawodówka albo lada jakie technikum, a chcieliby kierować całymi obszarami życia kraju. Nie urządzimy na nich obławy, ani szturmu na żaden pałac nie będzie. Ale nie zapominajmy, że wciąż musimy być dla siebie ludźmi. Właśnie tego uczył Jezus. Zauważcie, że ówcześni wielcy tego świata takiej Jego postawy się obawiali, choć był robotnikiem żyjącym z dniówkowej pracy.
Za stroną www.tohorak.opole.opoka.org.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |