Jeśli miałbym wskazać, co mnie najbardziej pociąga w postaci ks. Blachnickiego, wskazałbym na dwie rzeczy: kontemplację i konsekwencję.
Jak wyglądało chodzenie za światłem w życiu ks. Blachnickiego? Pewnie można tu pisać o różnych rzeczach. Jeśli ja miałbym wskazać, co mnie najbardziej pociąga w postaci ks. Blachnickiego, wskazałbym na dwie rzeczy: kontemplację i konsekwencję.
Kontemplacja. Ci, którzy życie ks. Blachnickiego obserwowali z daleka, byli zaskoczeni, gdy zaczęto publikować jego dzienniki. Zaskoczyła ich zawarta w nich wielka głębia życia duchowego. Nie zaskoczyła ona jego bliskich współpracowników, którzy widzieli ks. Blachnickiego spędzającego całe godziny na modlitwie, zawsze – niezależnie od zmęczenia czy obowiązków czekających następnego dnia. Ten człowiek wszystko robił z Bogiem, wszystko przemadlał. Z natury energiczny i prący do wielkich czynów, przepoił te swoje naturalne cechy wielką modlitwą, zapatrzeniem się w Bogu, zasłuchaniem się w Jego Słowo, kontemplacją Jego liturgii. Potrafił troszczyć się o każdy najmniejszy szczegół liturgii, dbać, by wszystko było jak najpiękniej, jak najlepiej. Wskazywał na ogromne znaczenie Słowa Bożego, nad którym kazał się pochylać podczas każdego spotkania grup oazowych.
Konsekwencję można zobaczyć, gdy prześledzi się koleje życia ks. Blachnickiego. Był najpierw wikariuszem. Często zmieniał parafie, co było skutkiem sporu z narzuconym przez władze komunistyczne wikariuszem biskupim (biskupi katowiccy zostali usunięci z diecezji). Wskutek tego sporu przez rok był poza diecezją – w Niepokalanowie. Po powrocie biskupów w 1956 roku pracował w kurii. Zorganizował wtedy Krucjatę Wstrzemięźliwości – wielki ruch trzeźwościowy, obejmujący swym zasięgiem cały kraj.
Po rozwiązaniu Krucjaty Wstrzemięźliwości w 1960 r. przez władze komunistyczne ks. Blachnicki trafił na kilka miesięcy do więzienia. Po zwolnieniu zaczął pracę naukową na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
A więc po kolei wikariusz, kurialista, pracownik naukowy. Jak wśród tych różnych zadań wyglądało tworzenie ruchu oazowego?
Najpierw były rekolekcje dla ministrantów zlecone przez kurię w pierwszym roku kapłaństwa. No cóż, normalna sprawa, że kuria zleca księdzu przeprowadzenie rekolekcji dla ministrantów. Nie do końca jednak normalne jest to, że ksiądz odchodzi od odwiecznego schematu rekolekcji – nie z lenistwa ani dla własnej fantazji, ale po starannym przemyśleniu, w jaki sposób najlepiej przeprowadzić rekolekcje dla chłopców w tym właśnie wieku. Te pierwsze rekolekcje, które odbyły się latem 1951 r. były więc inne, nietypowe – ks. Blachnicki skorzystał z przedwojennych doświadczeń harcerskich. Nie były to jeszcze rekolekcje oazowe, jednak ks. Franciszek uznał je za początek kształtowania tego, co później nazwał „metodą oazy”. Rekolekcje w następnym roku były rozwinięciem tych doświadczeń. Wtedy pierwszy raz w nauczaniu ks. Blachnickiego pojawiło się pojęcie oazy, choć ciągle nie można mówić o rekolekcjach oazowych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |