Liturgia Triduum Paschalnego w Ołdrzychowicach Kłodzkich. Coraz częściej uczniowie stają się świadkami zmartwychwstania. Wtedy ciemność przestaje być ciemna.
Jako dorastający ministrant kłóciłem się z kościelnym w swojej rodzinnej parafii, że podczas Wigilii Paschalnej nie używa się dzwonków tylko kołatki, bo przecież zaraz po niej Pan Jezus wciąż leży w grobie…
– To Msza rezurekcyjna jest świętem zmartwychwstania! – upierałem się nie wiedząc, że jestem jedną z wielu ofiar liturgicznego zamieszania.
Wierność i konsekwencja
Jaki jest najdoskonalszy obraz całej odnowy Kościoła, jaką przyniósł Sobór Watykański II?
– Nie mam wątpliwości i powtarzam to za moimi liturgicznymi mistrzami, księżmi profesorami: Stanisławem Araszczukiem i Markiem Adaszkiem, że Triduum Paschalne staje się najpiękniejszym streszczeniem soborowego reggiornamento – wyznaje z przekonaniem ks. Stanisław Piskorz, od trzech lat proboszcz w Ołdrzychowicach Kłodzkich. – Co z tego wynika? Otóż stosunek do liturgii staje się sprawdzianem wierności Kościołowi – dodaje.
Problem z Triduum Paschalnym zaczyna się w Środę Popielcową, gdy zamiast charakteru pokutnego, Wielki Post staje się rozdrapywaniem ran Pana Jezusa. Gdy za nic mamy Jezusową przestrogę rozważaną w każdy piątek: „Nie płaczcie nade Mną, ale nad synami swoimi”.
A Kościół chce, żeby człowiek oczyszczał swoje wnętrze. Temu mają służyć nabożeństwa pasyjne. Temu ma być podporządkowana wielkopostna katecheza. Wtedy naprawdę można zasmakować w radości Wielkiej Nocy.
Czterdzieści dni pokuty zamienia się wtedy na niecierpliwe oczekiwanie Oblubieńca. Euforia spotkania nie ma wówczas sobie równej.
– Nie ma co ukrywać, że wiele w tym względzie zależy od duszpasterza. Najpierw sam musiałem się przekonać, że Kościół ma rację w tym, co zaleca odnośnie świętowania Wielkanocy – mówi ks. Stanisław. – Jako kleryk postanowiłem sobie, że gdy tylko będę miał na to wpływ, wypełnię skrupulatnie wskazania dokumentów liturgicznych. Dotrzymałem słowa – uśmiecha się.
Przekonanie księdza nie wystarczy. Trzeba jeszcze zapalić do sprawy innych. Przede wszystkim: kościelnego, organistę, chórzystów oraz ministrantów. Z ich pomocą pobożne życzenia stają się faktem.
– Odkąd proboszcz nam wszystko tłumaczy, to jest nam łatwiej wejść w klimat triduum – potwierdza Teofila Kasztelanic, przewodnicząca rady parafialnej. – A skoro jesteśmy zmysłowi, to nasze oczy i uszy muszą odbierać to samo, do czego jest przekonane serce – puentuje.