O skruchę zrodzoną ze wstydu, że „wybraliśmy Barabasza, a nie Ciebie, władzę a nie Ciebie, pozory a nie Ciebie, bożka-pieniądza a nie Ciebie, światowość a nie wieczność”, prosił Jezusa Chrystusa Franciszek w swej medytacji kończącej nabożeństwo Drogi Krzyżowej odprawianej w Wielki Piątek 30 marca w rzymskim Koloseum.
Oto polski tekst papieskiego rozważania:
Panie Jezu, nasze spojrzenie pełne wstydu, skruchy i nadziei zwrócone jest ku Tobie.
W obliczu Twojej największej miłości przenika nas wstyd, że zostawiliśmy Cię samego cierpiącego za nasze grzechy:
wstyd, że uciekliśmy przed próbą, mimo że tysiące razy mówiliśmy: „Nawet jeśli wszyscy Cię opuszczą, ja Cię nigdy nie opuszczę”;
wstyd, że wybraliśmy Barabasza, a nie Ciebie, władzę a nie Ciebie, pozory a nie Ciebie, bożka-pieniądza a nie Ciebie, doczesność a nie wieczność;
wstyd za to, że kusiliśmy Ciebie ustami i sercem, za każdym razem, gdy znaleźliśmy się w obliczu próby, mówiąc: „Jeśli jesteś Mesjaszem, wybaw sam siebie a Tobie uwierzymy!”;
wstyd, ponieważ tak wielu ludzi, a nawet niektórzy z Twoich sług, dało się zwieść ambicji i próżnej chwale, tracąc swą godność i swoją pierwszą miłość;
wstyd, ponieważ nasze pokolenia pozostawiają młodym świat popękany podziałami i wojnami; świat przeżarty egoizmem, w którym ludzie młodzi, maluczcy, chorzy i osoby starsze są usuwani na margines;
wstyd, z powodu zatracenia wstydu;
Panie Jezu, dawaj nam zawsze łaskę świętego wstydu!
Nasze spojrzenie jest również pełne skruchy, która w obliczu Twego wymownego milczenia błaga o Twe miłosierdzie:
skruchy, która wyrasta z pewności, że tylko Ty możesz ocalić nas od zła, tylko Ty możesz nas wyleczyć z trądu naszej nienawiści, egoizmu, pychy, chciwości, zemsty, zachłanności, bałwochwalstwa, tylko Ty możesz wziąć nas ponownie w objęcia obdarzając nas na nowo synowską godnością i radowaniem się z naszego powrotu do domu, do życia;
skruchy, która rodzi się z poczucia naszej małości, naszej nicości, naszej próżności, a która pozwala się ogarnąć czułością Twej słodkiej i silnej zachęty do nawrócenia;
skruchy Dawida, który z głębi swej nędzy znajduje w Tobie swoją jedyną siłę;
skruchy zrodzonej z naszego wstydu, zrodzonej z pewności, że nasze serce będzie zawsze niespokojne, dopóki nie znajdzie Ciebie, a w Tobie swego jedynego źródła pełni i spokoju;
skruchy Piotra, który napotkawszy Twoje spojrzenie gorzko zapłakał, że zaparł się Ciebie przed ludźmi.
Panie Jezu, dawaj nam zawsze łaskę świętej skruchy!
Przed Tym najwyższym majestatem niech w ciemności naszej rozpaczy rozpali się iskra nadziei, byśmy wiedzieli, że Twoją jedyną miarą miłości jest miłość bez miary;
nadziei, gdyż Twoje orędzie stale, także dziś, jest natchnieniem dla wielu osób i narodów, że tylko dobro może zwyciężyć zło i niegodziwość, tylko przebaczenie może pokonać urazy i zemstę, tylko braterski uścisk może rozproszyć wrogość i strach przed drugim;
nadziei, bo Twoja ofiara nadal, także dziś, wydaje woń Bożej miłości, która otacza czułością serca wielu młodych, nadal poświęcających Tobie swe życie, stając się żywymi wzorami miłości i bezinteresowności w naszym świecie przeżartym logiką zysku i łatwych pieniędzy;
nadziei, bo wielu misjonarzy i misjonarek nadal, także dziś stawia wyzwanie uśpionemu sumieniu ludzkości, ryzykując swe życie, aby Tobie służyć w ubogich, odrzuconych, w imigrantach, w niedostrzeganych, wyzyskiwanych, głodnych i więźniach;
nadziei, ponieważ Twój Kościół święty i składający się z grzeszników, wciąż, także dzisiaj, mimo wszystkich prób jego dyskredytowania jest światłem, które oświeca, dodaje otuchy, niesie ulgę i świadczy Twoją bezgraniczną miłość do ludzkości, będąc wzorem altruizmu, Arką zbawienia oraz źródłem pewności i prawdy;
nadziei, bo z Twego krzyża, będącego owocem chciwości i tchórzostwa wielu uczonych w Prawie i obłudników, wypłynęło Zmartwychwstanie, przekształcając ciemność grobu w blask jutrzenki niedzieli, która nie zna zachodu, ucząc nas, że Twoja miłość jest naszą nadzieją.
Panie Jezu, dawaj nam zawsze łaskę świętej nadziei!
Pomóż nam, Synu Człowieczy, ogołocić się z arogancji złoczyńcy umieszczonego po Twojej lewicy a także ludzi krótkowzrocznych i skorumpowanych, którzy widzieli w Tobie okazję do wykorzystania, skazanego, którego należy krytykować, przegranego, którego można wyszydzić, kolejną szansę zrzucania swoich win na innych, a nawet na Boga.