27 Niedziela zwykła, rok B (Rdz 2,18–24; Hbr 2,911; Mk 10.2–16).
1. Małżeństwo i rodzina były zawsze i nadal są przedmiotem szczególnej troski matczynej Kościoła. Nasz wiek przyniósł nam w tej dziedzinie nowe dokumenty Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Narzucone przez współczesność doktrynalne opracowanie w Kościele nowych aspektów życia małżeńskiego i rodzinnego opiera się – poza wykorzystaniem danych psychologii i socjologii – głównie na pogłębionej lekturze Pisma Świętego. Wystarczy tu wspomnieć katechezy środowe św. Jana Pawła II Mężczyzną i niewiastą ich stworzył. Rodzina jako „mały Kościół” (ecclesiola) to zdobycz wprawdzie dzisiejsza, ale w pełni biblijna i zgodna z Tradycją. Dzisiejsze zestawienie czytań akcentuje to, że zasada nierozerwalności małżeństwa nie pochodzi dopiero od Kościoła, On bowiem broniąc jej niezłomnie nie głosi swojej teorii, tylko interpretuje objawioną wolę Stwórcy uroczyście potwierdzoną przez Syna Bożego.
2. Dzisiejszy urywek z Księgi Rodzaju jest drugim z kolei w tej księdze opisem stworzenia pierwszej pary ludzkiej, bardzo różnym w stylu od pierwszego (1,26–31). Obrazowość dokumentu J (jahwistycznego), z którego pochodzi dzisiejszy opis, na pierwszy rzut oka jakby naiwna, zawiera w rzeczywistości nieoczekiwaną głębię doktrynalną. Trzeba tylko ją wydobyć spod dziwnej szaty literackiej. Autor dobitnie chce wykazać, że pierwszy mężczyzna stworzony w otoczeniu pozostałych bardzo rozmaitych istot ze świata zwierzęcego jest zupełnie samotny, czego Bóg nie chce. Człowiek góruje nad nimi (por. 1,26), skoro potrafi imieniem określić istotę każdej z nich. Stworzenia pierwszej kobiety dokonuje Bóg z ciała pierwszego mężczyzny, z części będącej blisko serca. Adam potrafi ocenić tę więź należycie. Zachodzi tutaj po hebrajsku gra słów (isz – iszsza), której brak w naszym: mężczyzna – kobieta. Biblia Wujka w ślad za vir – virago Wulgaty ma „mężynę” od „męża”. Końcową refleksję powtórzy Jezus w Ewangelii.
Urywek z Listu do Hebrajczyków rozpoczyna dziś sekwencję branych z niego drugich czytań do kolejnych niedziel roku B. Urywek z listu poświęconego przede wszystkim wyższości przymierza Nowego nad Dawnym i kapłaństwu Jezusa Chrystusa tylko z pozoru nie wiąże się z dzisiejszym tematem niedzieli. Dzisiejszy fragment ukazuje, jakie jest źródło uświęcenia całości życia chrześcijańskiego, a w nim również małżeństwa czy rodziny. Zasadą uświęcenia jest dobrowolnie podjęta przez Jezusa Chrystusa śmierć za wszystkich. Na drodze ofiary z własnego życia doskonali On tych, których nie wstydzi się nazwać swymi braćmi, przekształcając naturę ludzką, którą z nimi dzieli. Podmiotem samej czynności uświęcania jest w Biblii zasadniczo sam Bóg jako jedynie Święty. Tu jednak uświęca Chrystus jako Syn Boży równy Ojcu. W tekście odnajdujemy zapewne także aluzję do Adama jako praojca nas wszystkich, włącznie z Jezusem według ciała.
Na całą perykopę dzisiejszej Ewangelii składa się kontrowersja Jezusa z faryzeuszami z dodatkowym wyjaśnieniem nowej zasady wobec samych uczniów zaskoczonych takim rostrzygnięciem (por. Mt 19,10) oraz scena dopuszczenia do siebie i błogosławienia dzieci. W pierwszej części pytanie skierowane do Jezusa, stanowiło znów pułapkę zastawioną na Niego tym razem przez faryzeuszy. Polegała ona na tym, że zajęcie stanowiska w sprawie rozwodów jednakowo narażało Jezusa na oskarżenie bądź przed ludem („uczy inaczej niż Mojżesz”), bądź przed okupacyjnymi władzami rzymskimi, które przecież w swoim prawie sankcjonowały rozwody. Jezus bije przeciwników ich własną bronią – przedmojżeszowym, jeszcze rajskim, Bożym zarządzeniem o nierozerwalności małżeństwa. Uroczyście Syn Boży wprowadza zarazem ów stan pierwotny zamierzony przez Stwórcę jako odtąd obowiązujący. Scena z dziećmi ukazuje, jak dalece drogie były Jezusowi dzieci – owoc pożycia małżeńskiego.
3. Myślą główną łączącą wszystkie trzy czytania jest prawda, że małżeństwo jest na wskroś świętą instytucją Bożego pochodzenia, już ze swej natury nierozerwalną. Tę ostatnią prawdę streszcza na sposób sobie właściwy, jeszcze na poziomie Starego Testamentu, przedostatnie zdanie drugiego czytania. Słowa te nie pochodzą już od pierwszego mężczyzny, lecz są własną refleksją autora Księgi Rodzaju. Właśnie tę końcową refleksję barwnego opisu powstania kobiety, potwierdza pytany o rozwody Jezus w dzisiejszej Ewangelii, a nadto dodaje od siebie zakaz rozłączania tego, co Bóg złączył. Do tego anulowania czasowej „dyspensy”, wyraźnie dopiero Mojżeszowej, jak stwierdza Jezus podając jej racje, trzeba dziś dołączyć wniosek na temat pełnej świętości małżeństwa chrześcijańskiego na zasadzie dokonanej przez Jezusa Chrystusa ofiary odkupującej całego człowieka wraz z całym wszechświatem.
4. Homilia po wstępie wykorzystującym punkt 1 może harmonijnie połączyć dane punktu 3 i perykopy ewangelijnej. Przeciwstawi się więc ona rozpowszechnionym poglądom, że małżeństwo jest sprawą zupełnie prywatną, opartą na sile popędu, a zależną od doboru płciowego obojga małżonków, dlatego o względnej trwałości w czasie. Natomiast wykaże, że to Bóg sam pomyślał je inaczej. Homilia podkreśli więc sakralny charakter tej instytucji. Jest ona z natury swojej nierozerwalna. Czasowa „dyspensa” z możliwością rozwodów w Torze Mojżeszowej, tolerowana była tylko – według słów Jezusa – przez wzgląd na zatwardziałość serc. Ale Syn Boży swoim autorytetem stanowczo ją odwołał. Sam zaś z kolei obdarzył małżeństwo chrześcijańskie nową świętością, której źródłem i rękojmią pomyślnego pokonania trudności w pożyciu jest Jego ofiara krzyżowa wraz ze zmartwychwstaniem. Odtąd małżeństwo wiernych odbija w sobie relację Chrystusa do Kościoła (por. Ef 5,23–27).
_______________________________
Augustyn Jankowski OSB
Przy stole Słowa, tom 4 (Okres zwykły: od 18 do 34 niedzieli)
Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |