Gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść...
Gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: „Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka”. Odpowiedzieli uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?”. Zapytał ich: „Ile macie chlebów?”. Odpowiedzieli: „Siedem”. I polecił ludowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je rozdzielali. I rozdali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo i polecił je rozdać. Jedli do sytości, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił.
NASYCIĆ DUSZE PRAWDĄ I MOCĄ
Moja stryjenka Fulla Horak pisze w wojennych wspomnieniach ze Lwowa: „Ks. abp Twardowski przekazał mi pozwolenie z błogosławieństwem... I tak codziennie podawałam do więzienia 30 Hostii, które dzielono często na cząsteczki... Na drugim piętrze siedział młody Antkiewicz. Przyjmował codziennie Komunię i z napięciem oczekiwał wyjazdu. Bronia (strażniczka) oprócz Komunii przekazała mu pilnik i kiedy znalazł się w wagonie pociągu do Oświęcimia, pracował na zmianę z kolegami... o zmierzchu uciekli. Dwóch zastrzelono w pościgu, Antkiewicz zdołał uciec... Po latach opowiedział dzieje ucieczki i pokazał skrawek bibułki, w której przekazywałam Hostie”.
W końcu przyszli po nią. Już Sowieci. Z przyjaciółką zdążyły spożyć konsekrowane Hostie, zanim funkcjonariusze NKWD weszli do mieszkania. I to była jej Komunia Święta na następnych kilkanaście lat zesłania i tułaczki, cierpienia i świadectwa. Cierpienie było chlebem powszednim i komunią z Jezusem.
Ewangelia drugiego ołtarza... Syty głodnego nie zrozumie. I to jest prawda. Dwunastu – tych z Ewangelii – nieraz w życiu bywało głodnymi. Wiedzieli więc, że trzeba pójść do okolicznych wsi i zagród, by znaleźć schronienie i chleb. Rozumieli głodnych. Jezus też rozumiał. Przecie On biedę cierpiał już jako dziecko w Betlejem. Jako dorosły znał smak chleba, znał też gorzki smak głodu. Zresztą wyszedł kiedyś naprzeciw głodowi. Powiada ewangelista, że „gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód” (Mt 4,2). I choć wtedy powiedział, że „nie samym chlebem żyje człowiek”, to przecie teraz, na odludziu, rozmnożył chleb, by głodnych nakarmić. Jezus rozmnożył chleb. Ale najpierw były Jego słowa.
Można pościć, można mówić o pierwszeństwie wartości duchowych. Można. Ale koniec końców nie można obejść się bez chleba. Każdy o tym wie. Jezus też wiedział. Chleb jest zatem znakiem potrzeby i konieczności. Także tęsknoty – gdy na obczyźnie przychodzi człowiekowi jeść chleb, smakuje on inaczej niż ten w rodzinnym domu.
I jeszcze coś: najlepiej smakuje chleb dzielony z innymi, nie ten jedzony w pojedynkę. Z tych wszystkich powodów (nie wspominając o dobroci i wrażliwości Jezusa) Zbawiciel dokonał cudu nakarmienia tych, którzy poszli za Nim nie po to, by chleba szukać...
W dniu ostatniej wieczerzy Jezus sięgnął po chleb w sposób znaczący i przedziwny. „To jest Ciało moje” – powiedział. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie: koniec wieczerzy, spacer do Ogrodu Oliwnego, pojmanie... Nazajutrz dramat ukrzyżowania... Wtedy na pewno zrozumieli to jedno: „To jest Ciało moje, za was wydane”. Czas refleksji, zrozumienia i wiary przyszedł dopiero po Jego zmartwychwstaniu. Dlatego zbierali się „na łamaniu chleba” – jak notuje kronikarz tamtych czasów (por. Dz 2,42). I czynimy to do dziś. I karmimy tym Chlebem nie nasze ciała, ale nasze dusze. Bo i ci ludzie, których tam wtedy nakarmił, nie szli za Nim, by dostać jeść – lecz by duszę Bożą prawdą nasycić, a serca napełnić mocą nadludzką.
ks. Tomasz Horak
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |