Naczynia połączone

Pierwsze czwartki, pierwsze piątki, pierwsze soboty. Interesowni praktykują dla obietnic, gorliwi – z miłości.

Na początku kwietnia, gdy ograniczenia sanitarne weszły w szczytową fazę, u wielu wiernych zrodziły się wątpliwości, co będzie z praktyką pierwszych piątków i sobót miesiąca. Nabożeństwo to dla zachowania duchowych owoców wymaga ciągłości – w obu przypadkach należy przyjmować w te dni Komunię św., co zwykle wiąże się też z potrzebą przystąpienia do sakramentu pokuty. Tymczasem wskutek pandemii dostęp do tych sakramentów został odcięty. W związku z tym Komisja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP poinformowała, że zgodnie z prawem kościelnym w tego rodzaju wyjątkowych przypadkach „nie ulega przerwaniu ciągłość owoców, a więc nie trzeba tej praktyki zaczynać od nowa, a jedynie przedłużyć tę praktykę o kolejny miesiąc”.

Już sama ta sytuacja pokazuje, jak ważne są dla wielu katolików dni, w których okazujemy szczególną cześć Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny. W pierwsze piątki miesiąca liczba wiernych w kościołach jest wyższa niż w inne dni powszednie, a wielu jest takich, którzy podejmują tego dnia posty i inne czyny pokutne.

Niedawno zmienił się sposób wyznaczania pierwszych dni miesiąca w kalendarzu kościelnym. Wcześniej obchodzono wszystkie trzy dni razem. Decydował pierwszy piątek. Jeśli ten dzień przypadł pierwszego dnia danego miesiąca, wtedy czwartek, choć kalendarzowo należał jeszcze do poprzedniego miesiąca, obchodziło się jako pierwszy. Jeżeli natomiast pierwszym dniem miesiąca była sobota, wówczas jako pierwszą sobotę w Kościele obchodziło się tę, która przypadała za tydzień – po pierwszym piątku. Niedawno zostało to uproszczone. Pierwsze czwartek, piątek i sobotę obchodzi się teraz wtedy, kiedy faktycznie są pierwsze w kalendarzu na dany miesiąc. Sposób liczenia dni to jednak kwestia drugorzędna. Istotne jest nastawienie serca i intencja, z jaką podejmuje się te praktyki.

Jak ciąża

Skąd te praktyki się wzięły? – Za pierwszymi piątkami stoi żądanie Pana Jezusa z objawień św. Małgorzaty Alacoque. Jeśli chodzi o nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca, to stoi za nimi tradycja fatimska. Natomiast wcześniejsza tradycja bardziej była związana z kultem Niepokalanego Serca Maryi, który nawiązywał do kultu Serca Jezusa – mówi ks. prof. Marek Chmielewski. Dodaje, że praktyki pierwszego czwartku, piątku i soboty miesiąca nie mają charakteru obowiązkowego, lecz należą raczej do sfery pobożności. – O ile liturgia jest obowiązkowa, bo to jest kult Kościoła, o tyle jeśli chodzi o formy pobożności, to takiego obowiązku w sensie prawnym nie ma. Natomiast ze względów formacyjnych te formy się szanuje – zauważa.

Szczególnie popularne jest wśród wiernych nabożeństwo dziewięciu pierwszych piątków miesiąca. Dlaczego ma to być akurat dziewięć piątków, czyli de facto dziewięć miesięcy?

– Dlatego, że dziewięć miesięcy to analogia do czasu, jakiego potrzebuje dziecko rozwijające się w łonie matki, aby się urodzić. Przez praktykę dziewięciu pierwszych piątków ma się narodzić nowy człowiek, który żyje sakramentami. Jeśli dobrze wczytamy się w objawienia, których Pan Jezus udzielił św. Małgorzacie, zauważymy, że one mają na celu właśnie to: wychowanie człowieka do regularnego życia sakramentalnego – wskazuje teolog.

Zwraca uwagę na fakt, że od uchwały IV Soboru Laterańskiego w 1215 roku katolik ma obowiązek spowiedzi i Komunii raz w roku, szczególnie w okresie wielkanocnym. Na tamte czasy było to wymaganie wysokie, jeśli weźmie się pod uwagę istniejącą wtedy sieć kościołów. Z czasem jednak ulegało to zmianom i już na przykład w XVII wieku duszpasterstwo oraz dostępność kościołów wyglądały całkiem inaczej. Wówczas traktowanie pobożności na zasadzie „raz w roku” wymagało zdynamizowania. I taka pomoc przyszła. Pierwszopiątkowe praktyki i związane z nimi obietnice Jezusa znacznie ożywiły życie duchowe katolików.

Sama św. Małgorzata Maria Alacoque w jednym z listów napisała, że kult Najświętszego Serca „ma na celu odnowienie w duszach skutków Odkupienia”. To jest zasadniczy cel tego nabożeństwa.

Chodzi o cel

Wraz z nową formą pobożności pojawiły się także jej wypaczenia, polegające na magicznym traktowaniu praktyk pierwszopiątkowych (a także pierwszosobotnich), czyli wykonywaniu ich na zasadzie „zaliczenia”: przyjść, odprawić spowiedź, Komunię, najlepiej wszystko w sam pierwszy piątek. Towarzyszy temu oczekiwanie, że gdy wypełnię praktykę, Pan Bóg musi mi zagwarantować zbawienie. Taki „handel wymienny”.

Ksiądz Marek Chmielewski, przestrzegając przed taką postawą, podkreśla ważność odpowiedniego przygotowania do spełniania warunków nabożeństwa. – Jest dobrą intuicją duszpasterską, że dzieci pierwszokomunijne przynajmniej przez pierwszy rok odprawiają dziewięć pierwszych piątków. Nie powinno tam jednak chodzić o uzyskanie nieco magicznie traktowanego „biletu do nieba”. Obietnica mówi przede wszystkim, że człowiek nie umrze bez szansy pojednania z Bogiem, ale to samo przez się nie jest gwarancją zbawienia. Chodzi o to, żeby tego młodego człowieka wychować w życiu sakramentalnym nie tylko co do ilości wypełnionych praktyk. On ma się nauczyć, jak się spowiadać: nie tylko w sposób faktograficzny, ale analityczny; ma się nauczyć życia eucharystycznego, adoracji. I to jest ważne – przekonuje. Przywołuje konkretny przykład prawidłowej formacji w tym zakresie.

– W pierwszych latach kapłaństwa pracowałem w dużej parafii w Radomiu. Była tam siostra katechetka, która przez pół godziny odprawiała z dziećmi rachunek sumienia, zanim księża usiedli, żeby spowiadać je na pierwsze piątki. I widać było efekty. Dzieci były dobrze przygotowane, wiedziały, co mówią. Takie podejście jest bardzo ważne dla rozwoju duchowego. Jeśli tego nie ma, dochodzi do takich sytuacji, że dorosły człowiek spowiada się jak dziecko pierwszokomunijne. Tak więc praktyka pierwszych piątków miesiąca ma wielki potencjał duszpasterski, jeśli jest mądrze i dobrze sprawowana. I to jest jej zasadniczy cel. Chodzi przecież o wychowanie do miłości Boga, bliźniego i samego siebie – akcentuje kapłan.

Wynagrodzenie

Nabożeństwo do Serca Jezusowego jest kultem ekspiacyjnym, wynagradzającym. Podobnie jest z kultem Niepokalanego Serca Maryi Panny, w którym od czasu objawień fatimskich wzmocniony został element pokuty za grzechy. Maryja w Fatimie mówiła dzieciom, że wielu ludzi ginie na wieki, bo zbyt mało jest takich, którzy chcieliby się za nich modlić i ofiarować swoje cierpienia. Także tu istotny jest więc motyw wynagrodzenia.

– Wynagrodzenie jest często traktowane na sposób ludzki: komuś zrobiłem przykrość, to teraz muszę przeprosić, żeby mu sprawić przyjemność. Samo wyrażenie „obrażać Boga” jest antropomorficzne, ale nie mamy innych narzędzi. Wyglądałoby na to, że przez nasze zgrzeszenie Pan Bóg coś traci i my musimy Mu to oddać, tak jak w ramach restytucji musimy oddać to, co ukradliśmy, bo w przeciwnym razie nie spełnimy warunku nawrócenia – mówi ks. Marek Chmielewski. Zauważa jednak, że to nie do końca tak. – Chodzi o to, że skoro Bóg jest miłością, to grzech jest zaprzeczeniem miłości. To jest przede wszystkim krzywda, jaką człowiek samemu sobie wyrządza przez odwrócenie się od miłości. I to nie miłości w znaczeniu uczuciowym, tylko rozumianym jako afirmacja osoby. Wynagrodzenie jest przede wszystkim odbudowaniem i wzmocnieniem w grzeszniku miłości. To wynagrodzenie staje się bardziej zrozumiałe, gdy patrzymy na nie przez wymiar Kościoła. Czasami mówimy, że Kościół jako Mistyczne Ciało Chrystusa jest jak zespół naczyń połączonych. Jeżeli poziom spada w jednym naczyniu, to spada we wszystkich. Mistyczne Ciało doznaje uszczerbku przez cudzy grzech. Wierni mający tę świadomość tym bardziej chcą okazać miłość Bogu i bliźniemu, aby ten brak, jaki Kościół cierpi, został wyrównany. A więc nie tyle Pan Bóg cierpi szkody (jest przecież bytem absolutnym), ile Kościół ponosi duchowe straty. I gorliwi chcą naprawić to, co inni zepsuli. To jest wyraz odpowiedzialności za zbawienie innych i za życie Kościoła – podkreśla teolog.

Czwartki

Tradycja pierwszych czwartków jest późniejsza niż piątków i sobót. – Nie można ich traktować na równi z pierwszymi piątkami – zauważa ks. prof. Chmielewski. Dodaje, że trudno wskazać początek tej tradycji. Prawdopodobnie wiąże się z orędziami na Światowe Dni Powołań, które zapoczątkował św. Paweł VI. – Tam, jak się zdaje, jest początek tej praktyki: zaproszenie do szczególnej modlitwy w pierwsze czwartki o powołania, głównie kapłańskie – mówi. Zauważa, że zwyczajowo modlimy się o powołania, ale rzadko akcentuje się modlitwę za powołanych. O to, żeby byli wierni powołaniu – a to jest przecież istota. •

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

« » Maj 2023
N P W Ś C P S
30 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10

Reklama

Pobieranie... Pobieranie...

Reklama

Reklama