Nic z tego nie wynika. Tak nam się czasem wydaje: nic dobrego z tego nie wynika, że ludzie doznają przebaczenia. Widzimy w zlitowaniu się Boga jakiś rodzaj słabości, może nie mówiąc tego wprost, ale w tym swoim natarczywym wymaganiu, by wstyd na ludzkich twarzach był jak najbardziej widoczny, a każda słabość jak najmocniej wypunktowana.
Tak łatwo jest przestać mówić „my”, kiedy mamy do czynienia z ludzką grzesznością. Łatwo uznać, że na innych ciążą grzechy gorsze od naszych. Zarzuca nam dziś Pismo, że przez niedbalstwo nie daliśmy posłuchu Bożym prawom – tak łatwo przychodzi nam to usprawiedliwiać!
Dodaj swój komentarz »