Bł. Klara Badano (1971-90) często powtarzała: „Jeśli Ty, Jezu, tego chcesz, ja też tego chcę”. A jej krótkie życie, naznaczone stygmatem cierpienia, nadal wydaje w Kościele błogosławione owoce.
Założycielka Ruchu Focolari Chiara Lubich nazwała ją „Chiara Luce”, czyli „jasne światło” lub „Klara światło”. Wyczekiwana przez rodziców aż 11 lat, Klara miała jasne i duże oczy, słodki i bezpośredni uśmiech. Była inteligenta i miała silną wolę, żywa, radosna i wysportowana. Mama, która wychowywała swoją córkę przez przypowieści ewangeliczne, uczyła, by ta rozmawiała z Jezusem i żeby Mu zawsze mówiła „tak”. Klara od początku wyróżniała się miłością do „potrzebujących”, którym poświęcała uwagę i służyła, często rezygnując z chwil zabawy. Już od lat przedszkolnych wrzucała swoje oszczędności do małego pudełeczka dla „murzynków”. Marzyła później, żeby wyjechać do Afryki jako lekarz i leczyć dzieci.
Dzień przed I Komunią Klara otrzymała jako prezent księgę Ewangelii. Stałą się ona dla niej „wielką księgą” i „nadzwyczajną nowiną”. Stwierdziła, że tak „jak łatwo było mi się nauczyć się alfabetu, tak samo powinno być łatwo żyć Ewangelią!”. W wieku 9 lat stała się członkinią Genów (młodego pokolenia) w Ruchu Focolari. Przyjęła za swój ideał jedności i stopniowo wprowadzała w niego też rodziców. Od tamtego czasu podejmowała nieustanny wysiłek, aby „stawiać Boga na pierwszym miejscu”. W czasie dalszej nauki aż do liceum o profilu klasycznym składała ofiarę Jezusowi z życiowych trudności i cierpień.
W wieku 17 lat, podczas gry w tenisa pojawił się niespodziewanie w życiu Klary przeszywający ból w lewej części pleców. Między badaniami i operacjami, które nie pomagały, postępował złośliwy nowotwór kości, który stał się początkiem trwającej dwa lata Kalwarii. Kiedy poinformowano ją o diagnozie, Klara pogrążyła się w ciszy, a już po 25 minutach na jej ustach pojawiła się zgoda na wolę Bożą. Często powtarzała: „Jeśli ty Jezu tego chcesz, ja też tego chcę”. Pomimo cierpienia z jej twarzy nie zniknął szeroki uśmiech. Poddała się bolesnemu leczeniu, jednocześnie odmawiając przyjmowania uśmierzającej ból morfiny, która odbierała jej jasność myślenia i postrzegania. Swoje cierpienia ofiarowała za Kościół, za młodzież, za niewierzących, za Ruch Focolari i za misje. Zachowała przy tym pogodę i siłę ducha.
Przeżywając cierpienie powtarzała: „Już nic nie mam, ale mam jeszcze serce i mogę nim kochać”. Pokoje, w szpitalu w Turynie i w domu, były miejscami spotkań i dzielenia się Ewangelią, która buduje jedność. Nawet lekarze, czasami niewierzący, zostali ogarnięci tym pokojem i niektórzy z nich zbliżyli się do Boga. Mamie, która ją pytała, czy bardzo cierpi, odpowiadała: „Jezus wybiela wybielaczem nawet czarne punkciki, a wybielacz pali. Kiedy dojdę do Nieba będę biała jak śnieg”. Żywiła przy tym głębokie przekonanie: „Bóg mnie kocha nieskończenie”, by po nocy szczególnie trudnej powiedzieć: „Bardzo cierpiałam, ale moja dusza śpiewała”.
Przyjaciołom, którzy odwiedzali ją w domu, żeby ją pocieszać, a sami wychodzili pocieszeni, krótko przed śmiercią powiedziała: „Nawet sobie nie wyobrażacie, jaka jest moja relacja z Jezusem… Czuję, że Bóg prosi mnie o coś więcej, dużo więcej. Może zostanę w tym łóżku całe lata, nie wiem. Mnie interesuje tylko wola Boża, wypełniać każdą Jego wolę w chwili obecnej: podjąć grę Boga. Gdyby teraz zapytano mnie, czy chcę chodzić [postępująca choroba spowodowała paraliż nóg oraz bolesne skurcze] powiedziałabym nie, bo dzięki temu, jestem bliżej Jezusa”. Zaangażowała się w pomoc koleżance cierpiącej na depresję i z powodu narkotyków.
Klara postanowiła od najmłodszych lat, że nie będzie „dawać Jezusa przez słowa, ale poprzez postępowanie”. I choć nie było to łatwe – czasami powtarzała: „Jak trudno jest iść pod prąd!” – to żeby zwyciężyć przeszkody powtarzała: „Dla Ciebie, Jezu”. Siłę do życia czerpała w uczestnictwa w codziennej Mszy św., przyjmowania Komunii oraz czytania i rozważania słowa Bożego.
Swojej mamie powiedziała: „Już nie proszę Jezusa, żeby przyszedł i wziął mnie do Nieba, bo chcę jeszcze ofiarować mu moje cierpienie, żeby dzielić z nim jeszcze trochę krzyż”. Szczególnie myślała o swoich rówieśnikach: „Młodzież jest przyszłością. Ja nie mogę już biec, ale chciałabym przekazać im pochodnię jak na Olimpiadach. Młodzi mają tylko jedno życie warto, żeby je przeżyli dobrze!”.
Klara po nocy cierpień odeszła 7 października 1990. Jej ostatnie słowa brzmiały: „Mamo, bądź szczęśliwa, bo ja jestem. Cześć”. I jeszcze dar: wyraziła zgodę na użycie jej rogówek do przeszczepów. Na pogrzeb, któremu przewodniczył biskup, przybyło setki młodych ludzi i wielu księży. Zespoły Gen Rosso i Gen Verde śpiewały wybrane przez nią piosenki. Jej proces beatyfikacyjny rozpoczął się 6 czerwca 1999 r. Została ogłoszona błogosławioną 25 września 2010 r. w sanktuarium Matki Bożej Miłości pod Rzymem (wspomnienie liturgiczne bł. Klary Badano przypada na 29 października).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |