Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Prosząc o chrzest dla swoich dzieci , przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania ich w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowały Boga i bliźniego, jak nas nauczył Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?
Wczorajsze rozważanie wielkopostne adresowane było do dorosłych, pragnących dobrze przygotować się do odnowienia przyrzeczeń chrztu świętego w Noc Paschy. Pozostajemy przy postawionym pytaniu, kierując je tym razem do rodziców zamierzających w najbliższym czasie prosić o chrzest dla swojego dziecka, oraz do osób zaproszonych do pełnienia zaszczytnej roli chrzestnych. Rodzice i chrzestni usłyszą je w obrzędach wstępnych. O co prosicie Kościół Boży dla swoich dzieci?
Stawiałem je w różnych okolicznościach. W kancelarii, na lekcjach religii i na konferencjach. Czytałem, co na ten temat wypisują rodzice na różnych forach. Przyznam szczerze, że po lekturze ostatnich można stracić wiarę, choć o nią właśnie chodzi. W rzeczywistości rzeczywistej, czyli w bezpośrednim kontakcie, ten argument - na szczęście – pojawia się najczęściej. Chcemy doprowadzić dziecko do wiary. Słusznie, wszak jest ona cnotą boską, czyli niczym nie zasłużonym darem, dziełem Ducha Świętego. Pod jednym warunkiem. Że chrzest nie jest etapem końcowym, a przynajmniej nie jest początkiem siedmioletniej przerwy w wychowaniu religijnym dzieci.
Dlatego przewodniczący liturgii kapłan zwraca się do rodziców w następujący sposób: „prosząc o chrzest dla swoich dzieci , przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania ich w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowały Boga i bliźniego, jak nas nauczył Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?” Pozornie prosta odpowiedź zaczyna się komplikować, jeżeli spojrzymy na nią w kontekście trzech innych, związanych z celebracją chrzcielną obrzędów. Są nimi wyrzeczenie się grzechu, nałożenie białej szaty i wręczenie zapalonej świecy. One to wyjaśniają o co w tym wychowaniu w wierze chodzi.
Oczywiście zawsze trzeba zakładać dobre intencje, ale są chwile, gdy naprawdę można mieć spore wątpliwości, czy deklarujący wyrzeczenie się grzechu, szatana i wszystkiego, co prowadzi do zła, wiedzą co przyrzekają. Bo to zakłada nie tylko wierność przykazaniom, ale i podejmowaną każdego dnia na nowo walkę duchową, o której mowa przy nałożeniu białej szaty i wręczeniu świecy. „Niech wasi bliscy słowem i przykładem pomagają wam zachować godność dzieci Bożych, nieskalaną aż po życie wieczne.” „Podtrzymywanie tego światła powierza się wam, rodzice i chrzestni, aby wasze dzieci, oświecone przez Chrystusa, postępowały zawsze jak dzieci światłości, a trwając w wierze, mogły wyjść na spotkanie przychodzącego Pana razem ze wszystkimi Świętymi w niebie.” Wsłuchując się w ostatnią formułę trudno nie skojarzyć jej z przypowieścią o pannach mądrych i głupich. Stąd już tylko krok do wniosku, że oliwą w lampach jest właśnie nieskalanie biała szata.
Wędrujący Doliną Jarząbczą w Tatrach zatrzymują się czasem przy olbrzymim głazie, na szczycie którego rośnie w skalnej szczelinie sporej wielkości świerk. Prawdopodobnie za kilka lat korzenie drzewa rozsadzą skałę. Taka jest siła życia. Obraz wart przywołania w chwili, gdy pojmowane przez rodziców zobowiązania chrzcielne wydają się być niemożliwymi do zrealizowania. Jeżeli małe drzewo, siłą tkwiącego w nim życia, jest zdolne rozsadzić olbrzymią skałę, cóż powiedzieć o człowieku, zapuszczającym w glebę korzenie siłą Nowego Życia, ofiarowanego mu na chrzcie świętym.
Prosimy o chrzest. To znaczy pragniemy, aby nasze dziecko żyło życiem Chrystusa. Nowym Życiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |