Na przykład: co to znaczy ofiarować mszę w szczegółowej intencji?
Obowiązek i możliwość
34. Jak często muszę uczestniczyć we mszy?
Uczestnictwo we mszy jest wymagane w każdą niedzielę (zamiast tego w wielu parafiach można uczestniczyć we mszy w sobotę wieczorem, w wigilię niedzieli). Trzeba także iść na mszę w pewne ważne święta, które nazywamy świętami nakazanymi (to biskupi poszczególnych krajów czy obszarów decydują, które dni są świętami nakazanymi). I znowu, często msze te są sprawowane również w wieczór poprzedzający te święta i ta wieczorna msza spełnia ten obowiązek.
W rzadkich wypadkach biskup twojej diecezji może udzielić dyspensy od obowiązku uczestnictwa we mszy – gdy na przykład warunki pogodowe sprawiają, że dotarcie do kościoła jest niebezpieczne. Również choroba zwalnia z tego obowiązku. Niektórzy biskupi zwalniają z obowiązku, gdy święto przypada w sobotę lub poniedziałek. Obowiązek uczestniczenia we mszy w święta nakazane należy traktować poważnie.
Z drugiej strony, myślenie o mszy jako obowiązku nie jest właściwe: wszak pójście na nią jest nadzwyczajnym przywilejem. Nie zastanawiajmy się, kiedy trzeba iść do kościoła, tylko raczej: dlaczego nie chodzić tam tak często, jak to możliwe? W większości parafii msza jest odprawiana codziennie i pójście na nią może się okazać doskonałym rozpoczęciem każdego dnia.
35. Dlaczego Kościół wymaga, abyśmy chodzili na mszę w niedzielę?
Jedno z dziesięciu przykazań ostrzega nas, abyśmy pamiętali o dniu szabatu: „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty” (Wj 20,8–11).
Szabat był siódmym dniem tygodnia – dniem, który nazywamy niedzielą. Jak mówi przykazanie, Izraelitom nie wolno było wykonywać żadnej pracy w szabat. Nawet zwierzętom domowym trzeba było pozwolić odpocząć. Do czasów Nowego Testamentu faryzeusze rozwinęli różnego rodzaju reguły dotyczące tego, co wolno, a czego nie wolno robić w szabat. Często dyskutowali z Jezusem na ten temat: „Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze rzekli do Niego: »Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?«. On im odpowiedział: »Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom«. I dodał: »To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu«” (Mk 2,23–28).
Ważne jest, aby zauważyć, że Jezus nie sprzeciwił się samemu szabatowi. Zachowywanie szabatu jest jednym z przykazań. Wyraził sprzeciw jedynie wobec legalizmu, który pomija to, co w szabacie najważniejsze. Miał to być dzień odpoczynku, gdy ludzie zaprzestają pracy i zwracają uwagę na sprawy wyższe. Nie miał to być nieprzyjemny wysiłek sam w sobie. Katechizm Kościoła katolickiego zdecydowanie, a nawet ostro nazywa szabat „dniem sprzeciwienia się niewolnictwu pracy i ubóstwieniu pieniądza” (KKK 2172). Uwalnia nas choćby w jeden dzień z siedmiu z niewoli codziennych trosk i pozwala, byśmy patrzyli w górę na Boga.
Jezus zatem nigdy nie uchylił przykazania, by zachowywać szabat. Chrześcijanie jednak traktują swój dzień odpoczynku jako dzień Pański (jak jest nazywany od czasów Nowego Testamentu), niedzielę, dzień, w którym Jezus Chrystus powstał z martwych. Zmartwychwstanie Chrystusa jest faktem historycznym, będącym w centrum wiary chrześcijańskiej. Zmartwychwstanie Chrystusa w niedzielę jest wypełnieniem szabatu. Zapowiada nasz własny odpoczynek z Chrystusem w niebie.
Częścią odpoczynku jest duchowe odnowienie dzięki mszy. Dopełnienie przez nas niedzielnego obowiązku daje nam dwie niezbędne rzeczy: odpoczynek i bliski kontakt z Bogiem. Przypomina o Bożej miłości i celu naszego życia, jest okazją, aby oddać Bogu należną cześć. To ważne zwłaszcza we współczesnym zeświecczonym społeczeństwie, gdzie pokusą jest nieustanna praca – albo nakłanianie, by inni pracowali dla nas bez przerwy. Jesteśmy jednak czymś więcej niż tylko pracującymi maszynami. Jesteśmy dziećmi Bożymi, mającymi nie tylko prawo, ale i obowiązek, by samemu się doskonalić i pomagać doskonalić się innym. Obowiązek pójścia w niedzielę na mszę wyrywa nas z cyklu nieprzerwanej pracy. Zmusza, abyśmy zrobili miejsce w swoim życiu na radość, czy to nam się podoba, czy nie! Spędzamy godzinę tygodniowo, przypominając sobie o tym, że jest coś poza naszą nieustanną pogonią za rzeczami materialnymi.
Kościół uczy, abyśmy w niedzielę unikali robienia czegoś, co przeszkadzałoby w odpoczynku, który jest konieczny dla naszych ciał i umysłów – odpoczynku, który pozwala nam uporządkować życie i skierować je ku Bogu. Niekiedy trudno jest uniknąć pracy w niedzielę, lecz musimy być pewni, że pracujemy z autentycznej potrzeby, a nie ze zwykłego nawyku czy skłonności. Taką zasadę ustanowił dla nas Jezus: konieczność rządzi obowiązkiem szabatu, tak jak konieczność zmusiła Dawida i jego ludzi do zjedzenia chlebów pokładnych. Nawet jednak, gdy pracujemy w niedzielę z ważnego powodu, musimy być pewni, że robimy, co możemy, aby żyć w sposób, który uznaje dzień Pański. Musimy znaleźć trochę czasu, żeby móc pójść na mszę, co najczęściej nie jest takie trudne.
Poza każdą niedzielą są także pewne dni w ciągu roku, gdy Kościół wymaga od nas, byśmy uczestniczyli we mszy i powstrzymali się „od prac służebnych”, które „ze swej natury przeszkadzają święcić te dni” (KKK 2042). Te święta nakazane są ważnymi uroczystościami w kalendarzu Kościoła (zob. pytanie 34: Jak często muszę uczestniczyć we mszy?).
Zarówno w przypadku niedziel, jak i innych świąt można wypełnić obowiązek pójścia na mszę wieczorem w dniu poprzedzającym święto, jeśli tylko w okolicy jest odprawiana taka msza. Ponieważ Kościół traktuje ten obowiązek bardzo poważnie, w większości parafii dokłada się starań, aby ułatwić zastosowanie się do niego.
36. Czy mogę spełnić obowiązek uczestnictwa we mszy niedzielnej, idąc na nieszpory?
Nie. Nie znaczy to, że pójście na nieszpory nie jest dobre, jeśli takie nabożeństwo jest odprawiane w parafii. Rzeczą bardzo dobrą jest uczestniczenie w nabożeństwach sprawowanych w kościele o różnych porach dnia w tygodniu, ponieważ włącza to kult w rytm dnia, nie zwalnia nas jednak z obowiązku pójścia na mszę w niedzielę lub w sobotę wieczór (zob. pytanie 35: Dlaczego Kościół wymaga, abyśmy chodzili na mszę w niedzielę?).
37. Co to znaczy ofiarować mszę w szczegółowej intencji?
Ofiarowanie mszy w szczegółowej intencji jest dawnym katolickim zwyczajem. To kierowanie najpotężniejszej formy modlitwy Kościoła dla jakiegoś dobra, o które pragniemy się szczerze modlić. Mszę można ofiarować za kogoś, kto potrzebuje pomocy, za pokój między narodami lub w każdej innej dobrej intencji, podobającej się Bogu i podtrzymującej Jego chwałę. Oczywiście nie można jej ofiarować w złych czy bezwartościowych intencjach.
Zaglądając do niedzielnego biuletynu typowej katolickiej parafii, zobaczymy imiona osób, żyjących bądź zmarłych, albo konkretne troski wyszczególnione obok terminarza mszy. Są to intencje, w których msze są ofiarowane Bogu. Można zamówić mszę w swoich własnych intencjach; zwykle w takim wypadku ludzie składają datki.
Jeśli uczestniczy się we mszy ofiarowanej w szczególnej intencji, należy starać się łączyć z tą intencją także własne modlitwy. W ten sposób całe zgromadzenie zjednoczone w jednym potężnym ciele dzięki komunii świętej będzie zanosiło te same modlitwy.
38. Dlaczego katolicy ofiarują msze za zmarłych?
Chrześcijanie wiedzą, że śmierć nie jest końcem życia, lecz prawdziwym początkiem. Wolni od niedoskonałości ziemskiej egzystencji, zmarli są bardziej żywi od nas. Są z nami, a my nadal żyjemy z nimi w miłości.
Święty Jan w Apokalipsie mówi o niebiańskim Jeruzalem. Jest piękniejsze, wspanialsze, niż możemy sobie wyobrazić. „A nic nieczystego do niego nie wejdzie” (Ap 21,27). Tak więc Kościół katolicki mówi, że po śmierci następuje oczyszczenie. Święty Paweł wspomina o tym, gdy pisze do Koryntian o budowaniu na fundamencie Chrystusa: „Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień” (1 Kor 3,11–15).
W obróbce metali ogień wypala zanieczyszczenia, zostawiając tylko czysty metal. Święty Paweł widzi, że podobnie stanie się w dniu Pańskim. Jeśli ktoś budował na fundamencie Jezusa Chrystusa, zostanie zbawiony, lecz najpierw oczyści nas „ogień”. To oczyszczenie nazywamy czyśćcem. Tam zostają usunięte wszystkie nasze zanieczyszczenia i jesteśmy gotowi, aby wejść do nieba. Ofiarujemy msze za zmarłych jako sposób na przyśpieszenie ich oczyszczenia.
Ofiarowanie mszy za kogoś nie jest z pewnością nową ideą. Było powszechną praktyką w czasach starotestamentowych: „Żył w ziemi Us człowiek imieniem Hiob. Był to mąż sprawiedliwy, prawy, bogobojny i unikający zła. (…) Synowie jego mieli zwyczaj udawania się na ucztę, którą każdy z nich urządzał po kolei we własnym domu w dniu oznaczonym. Zapraszali też swoje trzy siostry, by jadły i piły z nimi. Gdy przeminął czas ucztowania, Hiob dbał o to, by dokonywać ich oczyszczenia. Wstawał wczesnym rankiem i składał całopalenie stosownie do ich liczby. Bo mówił Hiob do siebie: »Może moi synowie zgrzeszyli i złorzeczyli Bogu w swym sercu?«. Hiob zawsze tak postępował” (Hi 1,1.4–5). „Sprawiedliwy i prawy” Hiob składał ofiary za swoich synów na wszelki wypadek. Składanie ofiar za innych było czymś, czego oczekiwało się od kogoś dobrego.
Jeśli zmarli rzeczywiście są nadal z nami i bardziej żywi niż my, wtedy wstydem byłoby zaniedbanie modlitwy i składania za nich ofiar, tak samo jak za żywych. Druga Księga Machabejska mówi o tym, jak Juda Machabeusz zanosił modlitwy i składał ofiary za swoich zmarłych żołnierzy, gdy odkrył, że zgrzeszyli: „Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach. Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i że z tej właśnie przyczyny zginęli. Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany. Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mając przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, którzy zginęli. Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwóch tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda – była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu” (2 Mch 12,39–45). Juda Machabeusz wiedział, że koniec ziemskiego życia nie jest końcem życia w ogóle. Jego modlitwy mogły nadal przysłużyć się jego przyjaciołom.
Warto wiedzieć, że Księgi Machabejskie nie pojawiają się w Biblii protestanckiej, zatem nie wygramy sporu z protestantem, cytując je jako element Pisma Świętego. Historia jednak dowodzi jednoznacznie, że ofiary za zmarłych były zwyczajną praktyką żydowską w czasach poprzedzających Chrystusa. Modlitwa za zmarłych pozostaje do dziś częścią żydowskiej żałoby.
Katolicy modlą się i ofiarują mszę zarówno za zmarłych, jak i żyjących, z dokładnie tych samych powodów. Bóg wysłuchuje nasze modlitwy za innych. A wszyscy, którzy kiedykolwiek żyli, żyją nadal.
39. W jaki sposób msza łączy się z innymi sakramentami?
Wszystkie pozostałe sakramenty wskazują na mszę i w pewnym sensie msza je wszystkie obejmuje. Spowiedź na przykład przygotowuje nas do spotkania z Panem podczas mszy. Sakramenty małżeństwa i kapłaństwa często mają miejsce podczas mszy. Chrześcijanie od pierwszych pokoleń postrzegali chrzest jako konieczny warunek wstępny do przyjęcia komunii świętej podczas mszy. Namaszczeniu chorych zazwyczaj towarzyszy przyjęcie komunii świętej pod postacią wiatyku (zob. pytanie
65: Co oznacza „viaticum”?).
Eucharystia jest sakramentem, w którym rzeczywiście łączymy się w komunii z Bogiem. Pozostałe sakramenty są w pewien sposób w służbie tej komunii, przygotowując nas do niej albo pomagając nam ją utrzymać.
40. Jaka jest relacja między mszą a sprawiedliwością społeczną?
Msza jest paliwem dla sprawiedliwości społecznej. Gdy spotykamy się na mszy, jesteśmy zjednoczeni w komunii z Chrystusem. Stajemy się jednym ciałem, bez rozróżniania na bogatych i biednych albo słabych i silnych. Każdy wierzący jest równy przy stole Pańskim.
Święty Paweł był wstrząśnięty, stwierdzając, że Koryntianie naruszają tę zasadę. Wydaje się, że celebrowali Eucharystię, zbierając się razem na uczcie, był to jednak posiłek, na który każdy z uczestników przynosił własne jedzenie. Bogaci się opychali, a biedni odchodzili głodni: „Udzielając tych pouczeń, nie pochwalam was i za to, że schodzicie się razem nie na lepsze, ale ku gorszemu. Przede wszystkim słyszę – i po części wierzę – że zdarzają się między wami spory, gdy schodzicie się razem jako Kościół. Zresztą nawet muszą być wśród was rozdarcia, żeby się okazało, którzy są wypróbowani. Tak więc, gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej. Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy. Czyż nie macie domów, aby tam jeść i pić? Czy chcecie znieważać Boże zgromadzenie i zawstydzać tych, którzy nic nie mają? Cóż wam powiem? Czy będę was chwalił? Nie, za to was nie chwalę!” (1 Kor 11,17–22).
Święty Paweł jest tutaj bardzo stanowczy: „Nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej”, jeśli zawstydzacie „tych, którzy nic nie mają”. Musimy być prawdziwie zjednoczeni, dzieląc się tym, co mamy, i nie robiąc różnic.
Nie możemy też porzucać tej jedności po wyjściu z mszy. Msza musi zmieniać nasze życie, bo inaczej tracimy to, co jest jej sednem. Tworzymy jedno ciało. Gdy widzimy, jak ktoś z naszych braci i sióstr cierpi niesprawiedliwość, musimy zareagować. Musimy dać to, co mamy, i pamiętać, że oni są nam równi. „Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość” (1 Kor 13,13).
41. W jaki sposób msza przypomina niebo?
Gdy jesteśmy na mszy, uczestniczymy w radosnym wielbieniu Boga, które nieustannie trwa w niebie. Oczywiście nie możemy dokładnie wiedzieć, jak wygląda niebo – jest zbyt wspaniałe, zbyt cudowne dla naszej ograniczonej śmiertelnej zdolności pojmowania. Jednak Pismo Święte przytacza pewne obrazy, aby nam pomóc zdobyć jakieś pojęcie, czym jest niebo, zwłaszcza w księgach proroków Starego Testamentu i Apokalipsie Nowego Testamentu. Obrazy te ukazują naszą chrześcijańską liturgię, celebrowaną wiecznie na niebiańskim dworze naszego Ojca.
Wiele słów naszej liturgii pochodzi bezpośrednio z tych fragmentów Pisma. Sanctus (Święty, Święty, Święty) to hymn, który serafini śpiewają przed tronem Boga (zob. pytanie 91: Co to jest „Święty, Święty, Święty”?). Rozpoznajemy także wypowiadane przed komunią słowa anioła z Apokalipsy: „Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka!” (Ap 19,9). Podczas mszy uczestniczymy przez chwilę w tej uczcie Godów Baranka, która wiecznie odbywa się w niebie.
Msza przypomina jednak niebo czymś o wiele istotniejszym niż szczegóły liturgii. Być w niebie to być z Chrystusem, mieszkać stale w obecności żywego Boga. Na mszy spotykamy Chrystusa twarzą w twarz. W komunii świętej jesteśmy prawdziwie z Chrystusem. Gdy to się dzieje, jesteśmy w niebie i nieważne, jak bardzo przyziemna jest reszta naszego życia, zanosimy to niebo, które mamy w sobie, do świata, jeśli mamy wiarę, by widzieć prawdę tego, co właśnie doświadczyliśmy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |