Ponad 30 lat później słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii okazały się prawdziwe: Rzymianie zniszczyli Jerozolimę, a jej mieszkańców zabito lub zagnano w niewolę. Ten, kto pamiętał słowa Jezusowej przestrogi, i posłuchał wskazówek w niej zawartych, uratował życie swoje i swoich najbliższych.
Ja także wielokrotnie doświadczałam, że słowa Jezusa są prawdziwe, a ich stosowanie w życiu ratuje od zła, rodzi dobro i pokój serca.
Ale jest jeden obszar mego serca, w którym tej całkowitej pewności nie ma. Trudno mi uwierzyć w Boga jako Ojca tak kochającego swoje dziecko, że nawet gdy zrobi ono coś głupiego, bezsensownego, złego, okropnego, Ojciec kocha i czeka na jego opamiętanie. Nie odrzuca, nie obraża się, nie żąda niesamowitych rekompensat. Nie. On kocha, tęskni i czeka.
Może właśnie z powodu tego niedowiarstwa nie ma we mnie radosnego oczekiwania na spotkanie z Nim, gdy nadejdzie w obłoku z wielką mocą i chwałą?
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Dziekuje za piekna interpretacje.
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.