Sobotnie zakupy z kilkulatkiem. „Kupisz mi...?”. „A kupisz mi....”. Nie, nie, nie – nie chcę, nie potrzebujemy, nie mam pieniędzy... „Mamo, a ile kosztują tik-taki?”. „Złotówkę”. Mamrotanie (podsłuchuję oczywiście): „Panie Boże, daj mi złotówkę na tik-taki”. Do mnie, głośno, szarpiąc za rękę z portfelem: „Mamo, mamo, sprawdź!”.
Czemu o tym piszę? Bo i dzisiaj coś o kupowaniu mówi do nas Pismo: „Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, (...) i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział”. Czyli: jesteś biedny, nagi, ślepy? Na co czekasz?! Idź i kup!
Ta sama zasada w jednym i drugim przypadku – Bóg żyje, działa, obchodzę Go. Głodujesz, doświadczasz słabości, myślisz o nawróceniu? To nie jest tylko twoja sprawa, twój problem. Bóg szuka, co zginęło. Ma to, czego potrzeba. Ma wszystko, czego ci potrzeba. I to właśnie daje. Jak mieszkańcom Laodycei, jak Zacheuszowi. Jak dziecku.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.