Dziękuję, za te piękne słowa... Tak bardzo mi dzisiaj potrzebne. Dlaczego tak łatwo zapominam, że wcale to nie ja jestem najważniejsza? Ciągle mam z tym problem, a później jestem rozczarowana ludźmi, że są tacy obojętni... Burze przeminą, przyjemności przyjdą i odejdą, tak jak mija nasze życie, ale miłość Pana nigdy ode mnie nie odstąpi. Ja też jestem Bożym dzieckiem. Jeszcze raz dziękuję
"I rzekł do mnie: „Synu człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia?” Odpowiedziałem: „Panie Boże, Ty to wiesz”. Ez 1, 1-14
«Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego».Mt 22,34-40
Należy zadać sobie pytanie czy rozumiemy właśnie tą miłość jaką otrzymujemy w darze od Boga.
Nie wolno jej zamykać w literze prawa, a tak właśnie często bywa i przez sądzenie jeden drugiego stajemy się jak faryzeusze zamknięci na to co Jezus nam ukazał w swoim słowie.
Takie patrzenie chyba doprowadza właśnie do wyschniętych kości tzw. skostnienia.
Dobrze jest , kiedy nie kalkulując zaczynamy kochać jako ludzie wolni ponad tym co dzieli--płeć , stan społeczny , materialny itp. Jaka długa droga jeszcze do zrozumienia o co chodzi?
Z intelektualnym zrozumieniem przytoczonych przez Ciebie treści w zasadzie większość z nas nie ma problemu. - A o co chodzi? - O bezwarunkowe zastosowanie się do "recepty" na miłość w codziennym życiu.
"Bóg trzyma rękę na moim ramieniu" Oby jej nigdy nie odjął. Boże nie odstępuj ode mnie, bo obrócę się w nicość. Boże zawierzam Ci swoje życie. Ucz mnie miłości i pokory. Komu mam powierzyć swe zaufanie, jeżeli nie Tobie?
Jeszcze raz dziękuję
«Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego».Mt 22,34-40
Należy zadać sobie pytanie czy rozumiemy właśnie tą miłość jaką otrzymujemy w darze od Boga.
Nie wolno jej zamykać w literze prawa, a tak właśnie często bywa i przez sądzenie jeden drugiego stajemy się jak faryzeusze zamknięci na to co Jezus nam ukazał w swoim słowie.
Takie patrzenie chyba doprowadza właśnie do wyschniętych kości tzw. skostnienia.
Dobrze jest , kiedy nie kalkulując zaczynamy kochać jako ludzie wolni ponad tym co dzieli--płeć , stan społeczny , materialny itp.
Jaka długa droga jeszcze do zrozumienia o co chodzi?
- A o co chodzi?
- O bezwarunkowe zastosowanie się do "recepty" na miłość w codziennym życiu.
Januszu nie zgadzam się z Tobą. Wielu chrześcijan ma ogromny problem właśnie najpierw w intelektualnym przyjęciu Prawdy. A czemu?
Tak jak to dobrze zauważyłeś miłość wyrażamy w czynie, nawet jeśli będzie to tylko i aż zamknięta izdebka:)
Oby jej nigdy nie odjął.
Boże nie odstępuj ode mnie, bo obrócę się w nicość. Boże zawierzam Ci swoje życie. Ucz mnie miłości i pokory. Komu mam powierzyć swe zaufanie, jeżeli nie Tobie?