Poruszył ich obraz Ukrzyżowanego czy Zmartwychwstałego? Poczuli się winni czy… zbawieni? I co miał na myśli apostoł wzywając do nawrócenia?
Gdyby Jezus już na wstępie odtrącił ową grzeszną kobietę z flakonem alabastrowego olejku, to pewnie wcale by się nie nawróciła...
Tragiczne wydarzenia z historii są ostrzeżeniem i wezwaniem do nawrócenia. Jezus przywołując je nie straszy, ale powołuje do swojego królestwa.
Cieszyć się, kiedy spotykają mnie doświadczenia? Do tego nie dorosłem. Nie dorosłem, choć dla wielu świeżo nawróconych chrześcijan to chleb powszedni.
Nie trzeba wszędzie widzieć grzechu i bić się w piersi za urojone intencje. Jednak „nawróć się do Boga” – to usłyszymy dzisiaj.
Fałszywa religijność przejawia się w tym, że nie towarzyszy jej chęć rzeczywistego nawrócenia, prawdziwa zaś, w walce z własną słabością i grzechem.
Nawrócenie to nie wysiłek człowieka, ale odpowiedź na łaskę Twojej miłości, Twojego poszukiwania mojej osoby mimo tego, że byłam godna potępienia i pogardy...
Ostatecznie, każdy otrzyma to samo życie wieczne. Zarówno ten, który był wierny Bogu przez całe życie, jak i ten, który nawrócił się na łożu śmierci.
Do głoszenia Ewangelii potrzebna jest cierpliwość i łagodność. Czyjeś nawrócenie może być bowiem długim i skomplikowanym procesem.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?