Mędrcy pokazują, że cena trudu to sprawa drugorzędna. Najważniejsze, by Bogu złożyć pokłon.
Hieronymus Bosch, Pokłon Trzech Króli, tryptyk, olej na desce, 1495–1500, Muzeum Prado, Madryt
Jaki najcenniejszy skarb jestem w stanie złożyć przed Jego obliczem? Czy tylko mały pokłon w kościele? Krótką, szybką poranną modlitwę?
Co nam pozostaje? Patrzeć biernie? Zaciskać zęby? Milczeć? Nie! Wejść do Namiotu Spotkania, oddać Mu pokłon i błagać jak Mojżesz.
Wiara we wpływ gwiazd na losy ludzi jest czymś nie tylko nierozumnym, ale i grzesznym. Pokłon trzech magów ze Wschodu złożony Jezusowi to symboliczny kres astrologii.
Pustynia. Samotność. Pragnienie i głód. I myśli, z którymi trudno sobie poradzić. „Powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem”. „Oddaj mi pokłon”. „Będą cię nosić na rękach”.
„Opuścili Boga swoich ojców, Pana, który ich wyprowadził z ziemi egipskiej, i poszli za cudzymi bogami (...) Oddawali im pokłon i drażnili Pana. Opuścili Pana i służyli Baalowi i Asztarcie”.
Głęboki pokłon, czy kiwnięcie głową? Bicie się w klatkę piersiową, czy Znak Krzyża? Bieg z akolitami czy uroczyste wejście? To tylko kilka pytań, na które spróbujemy znaleźć odpowiedź podczas Warsztatów Liturgicznych organizowanych przez franciszkanów w Krakowie.
Jezusowi przychodzą oddać pokłon poganie. Bo jest nie tylko królem żydowskim, jest też królem całego świata. Aby to uczynić pokonują wiele kilometrów, zmagają się z trudnościami wędrówki, by uczcić Małego Jezusa. By w tym biednym Małym Dziecięciu dostrzec króla i złożyć Mu hołd.
Iz 60,1-6 Ps 72 Ef 3,2-3a.5-6 Mt 2,1-12
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...