Zapowiadany. Oczekiwany. Miał przyjść nagle, niespodziewanie zjawić się w Świątyni. Król Chwały. Kto przetrwa dzień Jego nadejścia? - pytał prorok, mówiąc o ogniu i ługu trawiącym…
Przybył. Dziecię ubogich rodziców, wniesione na rękach. Jakże będzie sądził? Jak oczyszczał?
Tylko natchnienie Ducha mogło pozwolić Symeonowi rozpoznać Mesjasza. Ale samo natchnienie to zbyt mało. Jeszcze trzeba wielkiej wiary, by zaufać Głosowi, który mówi w sercu: to Ten. I trzeba wielkiej wiary, by – jak Anna – uwierzyć słowom Symeona i głosić nadejście Mesjasza. Radować się ze spełnienia, którego jeszcze nie widać. Głosić, że już jest blisko, u drzwi…
Uwierzyć Bogu wtedy, gdy po ludzku pomysł wydaje się absurdalny. Uwierzyć, że się stanie, choć nie ma na to szans. Uwierzyć, że się dzieje, choć nie widać żadnych oznak. Uwierzyć – i wielbić Boga – i czekać na spełnienie.
Bo wierny jest Ten, który obiecał. Bo prawdomówny jest Ten, który to powiedział.
Franciszkanska3
Pan blisko jest - chór Canticum Canticorum z Libiąża
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Otóż stoję na peronie dworca kolejowego i wypatruję zapowiedzianego pociągu, który ma mnie dowieźć na miejsce ważnego spotkania, decydującego o moich losach. (pomińmy tutaj nie najlepszą kondycję PKP)
Ja pociągu nie widzę, choć według informacji wszystko wskazuje na to, że pociąg będzie o czasie i w określonym miejscu, i co najważniejsze, przez myśl mi nie przejdzie, że może być inaczej, choć toczy się to poza sferą mojego postrzegania i nie od razu.
Dlaczego więc miałbym nie uwierzyć Bogu? On również pozostawił mi informacje: wskazał w jaki sposób, w jakim celu i dokąd.
Wystarczy uwierzyć
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.