To określenie Kościoła, choć zdecydowanie najszersze, najbardziej do mnie przemawia. Kościół jest Ludem Bożym. Niejasne? Przeciwnie. Bardzo dokładne i nie zubażające określenie jego rzeczywistości.
To było niesamowite doświadczenie Kościoła. Byłem już na pierwszym stopniu oazy, który umocnił mnie w moim budowaniu przyjaźni z Bogiem. Byłem na drugim, podczas którego pogłębiłem swoje rozumienie wspólnoty i znaczenia sakramentów. Ale dopiero trzeci stopień oazy otworzył mi oczy na niesamowite bogactwo Kościoła. Zarówno ten, bardziej teoretyczny, przeżywany w ciszy wiślańskiego przysiółka, jak i kolejne, które przeżywałem już jako animator w Warszawie i Toruniu.
„Ja jestem z oazy”. „A ja jestem z pustyni” rozpoczynała się opowieść księdza moderatora o pierwszym spotkaniu przybyłego do nas Małego Brata od Jezusa. „Odnowa w Duchu Świętym to takie trzecie pokolenie hipisów” – opowiadał z kolei ksiądz (wtedy jeszcze ksiądz, nie biskup) Bronisław Dembowski. Miejsca, których bohaterowie w pocie czoła codziennej pracy albo przelewając krew służyli Jezusowi. Wiele spotkań z przedstawicielami przeróżnych zakonów, ruchów, ciekawi, nieszablonowi proboszczowie. Tamte dni nauczyły mnie cieszyć się z różnorodności Kościoła. Bo gdybyśmy byli jednakowi, to…
Święty Paweł niegdyś pisał: „On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa”. Można by tu dodać: jednych piekarzami, drugich kierowcami autobusów, a jeszcze innych pielęgniarzami. Przecież lud Boży potrzebuje zjeść, dojechać do pracy, a chorujący potrzebują tych, którzy się nimi zaopiekują. No i co nie do przecenienia, całkiem sporo członków ludu Bożego to rodzice. Ci od wprowadzania młodych w dorosły świat.
To dobrze, że w Kościele są różne posługi, charyzmaty i różne spojrzenia na rzeczywistość; że w Kościele jest miejsce zarówno dla rozmiłowanych w tradycji jak i tych, którzy próbują dostosować język głoszenia Ewangelii do współczesnych czasów. W tym Bożym ludzie, czy tego chcemy czy nie, wszyscy jesteśmy mniej czy bardziej od siebie zależni i sobie potrzebni. Czego nie zauważy jeden, zauważy drugi. Gdy przesadzi trzeci, czwarty ma go okazję skorygować. Jesteśmy jedną, Bożą rodziną. Choć jesteśmy różni, jednak zjednoczeni . Dlaczego?
Autorzy Katechizmu Kościoła katolickiego (782) wskazują: „Kościół jest (…) ludem Bożym: Bóg nie jest własnością żadnego narodu. To On nabył dla siebie lud tych, którzy kiedyś nie byli ludem: «wybrane plemię, królewskie kapłaństwo, naród święty»". Członkiem tegoż Kościoła nie jest się przez narodzenie, ale "przez «narodzenie z wysoka», «z wody i z Ducha», to znaczy przez wiarę w Chrystusa i chrzest". Zwierzchnikiem tego ludu nie jest żaden król czy prezydent, a "Chrystus, przez którego wszyscy stajemy się «ludem mesjańskim». „Udziałem tego Ludu jest godność i wolność synów Bożych, w których sercach Duch Święty mieszka jak w świątyni; Jego prawem jest nowe przykazanie miłości, tak jak umiłował nas sam Chrystus".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |