Każdy, kto głosi prawdziwą wiarę i dobre czyny, czyż nie przygotowuje drogi dla przyjścia Pana w sercach tych, którzy go słyszą, aby je przeniknęła siła łaski, rozjaśniło światło prawdy, aby prostował Panu drogę?
Jan Chrzciciel, obdarzony nadzwyczajną świętością, uważany był za szczególnie wysoką i mocną górę... Gdyby jednak Jan w swym przekonaniu nie czuł się doliną, łaska duchowa by go nie napełniła. Ten, aby okazać, kim jest, powiedział: „Idzie mocniejszy niźli ja, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów Jego" (Mk l, 7). I znowu mówi: „Kto ma oblubienicę, ten jest oblubieńcem, a przyjaciel oblubieńca stoi i słucha, raduje się z głosu oblubieńca. Ta radość moja wypełnia się. On ma wzrastać, ja zaś umniejszać się" (J 3, 29 n.). Oto ten, który dzięki mocy nadzwyczajnej swej działalności był takim, iż sądzono, że jest Chrystusem, odpowiedział, że nie tylko nie jest Chrystusem, lecz oświadczył, iż nawet nie jest godny rozwiązać rzemyka u Jego sandałów, to jest badać tajemnicę Jego wcielenia... Oświadczył, że cieszy się nie swoim głosem, lecz głosem Oblubieńca, gdyż nie dlatego cieszył się w swym sercu, że mów jego* lud słucha pokornie, lecz że sam w duchu usłyszał głos Prawdy, aby zewnętrznie przemawiać. Słusznie mówi, że radość jego się spełnia, kto bowiem cieszy się z własnego głosu, nie ma pełnej radości. Dodaje również: ,,On ma wzrastać, ja zaś umniejszać się"...
Należy przeto zbadać, w czym Chrystus wzrastał, a w czym Jan się umniejszał. Lud widząc wstrzemięźliwość Jana, jego odosobnienie od ludzi, uważał go za Chrystusa; widząc natomiast Chrystusa jedzącego z celnikami, przebywającego wśród grzeszników, nie uważał Go za Chrystusa, lecz za proroka. Jednakże z biegiem czasu, Chrystus uważany za proroka, został uznany za Chrystusa, a okazało się, iż Jan, którego miano za Chrystusa, jest prorokiem. Tak spełniło się to<, co o Chrystusie przepowiedział Jego poprzednik: "On ma wzrastać, ja zaś umniejszać się"...
Powiedziano dalej: „Krzywe drogi staną się prostymi, a ostre wygładzonymi". Krzywe staną się prostymi, gdy serca złych, skrzywione przez niesprawiedliwość, zostają sprowadzone do nakazów sprawiedliwości. Ostre zaś drogi przemieniają się w gładkie, gdy przykre, gniewne umysły przez udzielenie im łaski z nieba stają się łagodne. Gdy bowiem umysł gniewliwy nie przyjmuje słów prawdy, to jakby ostrość drogi powstrzymuje idącego. Skoro jednak gniewliwy umysł dzięki otrzymanej łasce łagodności przyjmuje słowa skarcenia i zachęty, to kaznodzieja znajduje gładką drogę tam, gdzie przedtem z powodu tej ostrości nie mógł iść, to jest nie mógł rozwijać swej kaznodziejskiej działalności.
Powiedziano dalej: „Każde ciało ujrzy zbawienie Boże". Każde ciało, to jest każdy człowiek ujrzy zbawienie Boże, czyli Chrystusa, którego w tym życiu żaden człowiek widzieć nie mógł. Gdzie tymi słowy kieruje prorok oko proroctwa, jeśli nie na dzień sądu ostatecznego? Skoro niebiosa się otworzą i gdy wobec posługujących aniołów i zasiadających z Nim wspólnie apostołów Chrystus okaże się na stolicy swego majestatu, wtedy ujrzą Go zarówno wszyscy; tak wybrani, jak i odrzuceni, aby sprawiedliwi z otrzymanej nagrody bez końca się cieszyli, a niesprawiedliwi biadali na wieki w katuszach.
Tekst pochodzi z: Ojcowie żywi, Kraków 1980
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |