Łzy mogą mieć głębię... Droga Krzyżowa.
Stacja siódma: Jezus upada pod krzyżem.
Czasami człowiek się zaplącze. Krzyż przygniata, człowiek próbuje jeszcze iść, jeszcze coś załatwić, jeszcze zapomnieć, jeszcze przykryć ból rozrywką. Ale słabnie. Nogi się uginają i upada. Przyjmuje obelgi i wyszydzenie z powodu swojego upadku.
Jezu, po raz kolejny upadający pod krzyżem... ukryj mnie w Twoich Ranach.
Stacja ósma: Jezus pociesza płaczące niewiasty.
Jak często łzy są tylko użalaniem się nad sobą. Albo jedynie poruszeniem z powodu oszpeconej twarzy, poddaniem się ogólnemu nastrojowi. Można ślizgać się po powierzchni. Ale by płacz mógł być leczący, trzeba sięgać do korzenia cierpienia, do przyczyn, do całej wewnętrznej prawdy sumienia.
Łzy mogą mieć głębię, mogą płynąć ze źródła cierpienia i być jak ożywczy deszcz dla ginącego drzewa.
Chryste, pocieszający płaczące niewiasty... dotknij źródeł moich łez.
Stacja dziewiąta: Jezus upada pod krzyżem.
Kiedy cierpienie staje się wszystkim są tylko dwa wyjścia – można je przyjąć do końca albo zejść z krzyża. Przy najcięższych upadkach największa jest pokusa, by oddalić kielich. A paradoksalnie te najcięższe upadki są najbliżej uzdrowienia i zbawienia, najbliżej zmartwychwstania.
Jezu, po raz trzeci upadający pod krzyżem... niech zjednoczenie z twoją Męka nie pozwoli mi zejść z krzyża.