Miłosierdzie Boga wydobywa z nas to, co najlepsze...
Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce bandytów. Oni go obrabowali, pobili i zastawiając ledwie żywego, odeszli (Łk 10,30). Tyle Ewangelia, a dziś? Pewien człowiek był obrabowany, pobity i zostawiony ledwie żywy na skutek swoich wad, słabości, grzechów. Można tak powiedzieć? Można. Pewien człowiek był ledwie żywy ze strachu o jutro własne i swojej rodziny. Inni byli po rozwodzie, w depresji, opuszczeni, bez pracy, zdradzeni, głęboko skrzywdzeni…
I wielu ludzi przechodziło obok, może popatrzyło. Kilku udawało, że nic nie zauważa. Jeszcze inni ominęli szerokim łukiem, żeby nie dotknąć, żeby nie być nieczystym, jakby można było się zarazić grzechem, czy cierpieniem. Nie brakował też takich, którzy w myślach potępiali, że sami są sobie winni, nie powinni tamtędy iść.
Tylko Samarytanin zatrzymał się i pomógł pobitemu przy drodze. Przypowieść ta mówi o postawie Chrystusa wobec wszystkich „pobitych”.
Bóg nie czeka aż będziemy wyleczeni, obmyci, w pięknych szatach, bez grzechu, bez wad. Ale przychodzi do nas takich ledwie żywych, pobitych i przynosi ratunek. Mało tego… nie chce za to zapłaty. Sam inwestuje, tyle ile trzeba, by człowiek znów mógł stanąć na nogi. Nawet jeśli miałby inwestować milion razy. Bo – jak powiedział papież Franciszek w czasie niedzielnej modlitwy Anioł Pański – Bóg nigdy nie męczy się dając przebaczenie. Zawsze ma miłosierne serce. To człowiek męczy się proszeniem o przebaczenie.
Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Z tego wynika prawdziwa godność człowieka. I nie jest jej w stanie zniszczyć nawet grzech. Przez grzech człowiek traci podobieństwo do Boga, ale nadal pozostaje Jego obrazem. Podobieństwo to przywraca Jezus Chrystus, przez swoją Mękę i Zmartwychwstanie.
Ale nasze podobieństwo do Boga mówi nam także o tym, że jesteśmy zdolni do miłosierdzia, prawdy, dobra i piękna. To miłosierdzie Boga wydobywa z nas to, co najlepsze, sprawia, że stajemy się pełni szacunku wobec każdej osoby. A to jest fundamentem tego, by wolno było nam mówić o Bogu i Ewangelii. Jeśli nie chcemy wysłuchać, zrozumieć, przyjąć to próba doprowadzenia do prawdy i sensu życia – jakim jest Jezus Chrystus – nie będzie skuteczna. A może przede wszystkim nie będzie prawdziwa, bo nie będzie prawdą o Miłosiernym Bogu. Pozwólmy, aby Bóg swoim miłosierdziem, otworzył nas na innych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |