Czy potrafię przyjąć ten sposób myślenia, jaki zawarty jest w słowach Ezdrasza? Czy potrafię prawdziwie i w pełni uznać ogrom własnej grzeszności oraz to, że powinnam za te grzechy pokutować? Czy patrzę na swoje grzechy jak na przestępstwo? Czy patrzę na doświadczany ból, cierpienie, pogardę i pośmiewisko jako na słuszną karę, konsekwencję moich przestępstw?
A może uważam, że moje grzechy to nic takiego, zwłaszcza gdy popatrzę na bliźniego i jego zły sposób postępowania? Może staram się wybielić siebie przed obliczem Pana i nie chcę się ukorzyć? Może uważam, że należy mi się Boże miłosierdzie i gdzieś na dnie serca mam do Pana żal, że nie wybawia mnie od ponoszenia bolesnych konsekwencji moich złych uczynków czy słów?
To są bardzo ważne pytania, a szczera odpowiedź na nie jest jeszcze ważniejsza. Bóg marzy o tym, by okazać mi miłosierdzie, ale kierunek obdarowania jest zawsze jeden: najpierw grzesznik musi się nawrócić. Musi prawdziwie żałować za zło, które uczynił. Musi wybaczyć swoim bliźnim i w ten sposób okazać im miłosierdzie.
Musi uznać prawdę o sobie, że bez Boga nie potrafi nawet być dobry. Bez Boga człowiek czyni tylko zło.
Duchu Święty, Boże, proszę o Twoje światło, bym zobaczyła siebie w prawdzie jako wielkiego grzesznika, który zupełnie niezasłużenie został obdarowany ogromem Bożej miłości i miłosierdzia.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.