WIELKA ŚRODA – PRZYJAŹŃ ODRZUCONA
Wśród przyjaciół Jezusa był też Judasz „wybrany i nazwany przyjacielem”. W Getsemani Jezus powiedział do uczniów czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie, a tego, który Go pocałował zapytał: Przyjacielu, po co przychodzisz? (Mt 26,41.50). Tylko Mateusz przytacza te słowa.
Zdrada przyjaciela boli najbardziej! Judasz był blisko, cieszył się zaufaniem, był wtajemniczony w sprawy Ojca. W Betanii Jezus tłumaczył mu cierpliwie: „Dlaczego sprawiacie przykrość tej kobiecie? Przecież spełniła wobec Mnie dobry uczynek. Ubogich stale będziecie mieć u siebie, Mnie natomiast nie będziecie mieć zawsze” (Mt 26,10n). Mistrz zaprosił nawet Judasza na Ostatnią Wieczerzę. Ostrzegał: „Jeden z was mnie wyda (…) wyda Mnie ten, który zanurzył ze Mną rękę w misie”.
Biada zdrajcy, biada świętokradcy, biada tym, którzy nie pojednają się z Bogiem, nie żałują (jak marnotrawny syn), nie zapłaczą (jak Piotr), nie wyznają grzechów (jak dobry łotr). Byłoby lepiej dla tego człowieka, żeby się nie narodził! – powie Syn Człowieczy.
Nie pytaj jak Judasz: Chyba nie ja, Rabbi?
„Skrucha – uczy Sobór Trydencki – jest to ból duszy i wstręt do popełnionego grzechu z postanowieniem niegrzeszenia w przyszłości (…). Kościół zawsze zdawał sobie sprawę, że Pan ustanowił także dokładne wyznanie grzechów i że jest ono konieczne z prawa Bożego (iure divino) dla wszystkich, którzy upadli po chrzcie. Pan (…) pozostawił swoich zastępców kapłanów…, którym mają być przedstawione wszystkie grzechy ciężkie…”. Kapłan pełni zwyczajną posługę jednania. Jest w tym momencie szczególnym „przyjacielem” każdego z nas.
Dr Półtawska wie, że spowiedź sakramentalna to „wieka chwila w życiu człowieka i jakże często niedoceniane źródło życiowej siły. Zawsze wiedziałam, że jest to konieczność dla człowieka, który przecież bez rozgrzeszenia nie miałby dostępu do nieba (…)” (s. 36).
Jako lekarz-psychiatra wspomina też swoją służbę wobec poranionych i grzesznych: „Przyszła do mnie młodziutka dziewczyna – wspomina Pani Doktor, 18 lat, żyje z człowiekiem starszym od niej o 15 lat. Dziś upił się i skopał ją, przyszła pokrwawiona, buzia obrzękła, warga rozcięta, włosy posklejane – o Boże, co my robimy z Twoją miłością! Nie mówiłam nic, głaskałam ostrzyżoną krótko głowinę i modliłam się do jej patronki. Dziwna była ta wizyta lekarska… Modliłam się za nią, nieświadomą także tego, że można się modlić” (s. 127).
Módlmy się dziś o sakrament pokuty i pojednania dla tych, którzy dawno nie korzystali z tego daru.