Znaleźć mądrość (Mdr 6,12-16; Ps 63; 1 Tes 4,13-18; Mt 24,42a.44; Mt 25,1-13)
Ile metrów książek trzeba przeczytać, żeby stać się mądrym? Na jakie internetowe strony zaglądać? Które czasopisma kupować? W ilu dyskusjach uczestniczyć? Ile przeżyć? Ogarnia mnie rozpacz, kiedy uświadamiam sobie, jak bardzo przypominam chłopka-roztropka, któremu wydaje się, że zna się na wszystkim, a tak naprawdę nie wie prawie nic. Wstyd.
Dlatego dziwię się, kiedy czytam słowa z Księgi Mądrości: „Ci łatwo ją (mądrość) dostrzegą, którzy ją miłują, i ci ją znajdą, którzy jej szukają”. Wystarczy ją pokochać, by ją zobaczyć i szukać, by znaleźć? Takie proste? Nie trzeba głębokich analiz?
Nie wiem. Może dla Boga nie ma większego znaczenia czyjaś elokwencja czy oczytanie. Może wystarczy zwykła roztropność i przewidywanie tego, co najbardziej oczywiste Jak to, że idąc na spotkanie oblubieńca wypada zabrać trochę zapasowej oliwy. Może. Naprawdę nie wiem. Ale wiem, kim jestem ja i kim jest Bóg. Zamiast w pysze oskarżać Go o niezrozumienie dzisiejszego człowieka, zawsze będę się starał dorastać do Jego mądrości. To akurat rzeczywiście nie jest trudne…
Wyznanie łatwowiernego (Mdr 1,1-7; Ps 139; Flp 2,15-16; Łk 17,1-6)
Mam kłopot, kiedy pytają mnie, dlaczego wierzę w Boga. W pierwszym odruchu chcę przytaczać różne argumenty rozumowe: że świat nie mógł powstać z niczego, że był taki ktoś kto zmartwychwstał, że… Ale szybko orientuję się, że to co dla mnie jest oczywiste, dla kogoś poszukującego wcale takim nie jest. Wzdrygam się więc przed mówieniem mu o swoim doświadczeniu, o wysłuchanych prośbach, o cudach. Przecież to już zupełnie nieweryfikowalne. To tylko.. No właśnie. Co? Chyba moje przychylne traktowanie Boga. Chciałem uwierzyć i dlatego wszystko mi mówiło, że On jest.
Autor Księgi Mądrości pisze:
Myślcie o Panu właściwie
i szukajcie Go w prostocie serca.
Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę,
objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego.Uwierzyłem Bogu, bo On najpierw uchronił mnie przed pokusą ciągłego drążenia tego, czy istnieje. To tylko z pozoru wyznanie łatwowiernego ciemniaka. Bo z Bogiem jest jak z witrażem. Dopóki człowiek stara się go zobaczyć stojąc w jasny dzień na zewnątrz, widzi tylko ciemną plamę. Dopiero wejście do środka daje Ci poznać prawdę. By uwierzyć, trzeba przekroczyć próg nieufności…
Wierzę mimo tsunami (Mdr 2,23-3,9; Ps 34; J 14,23; Łk 17,7-10)
Dlaczego Bóg pozwolił, żeby tylu niewinnych ludzi zginęło wskutek tsunami? Dlaczego bezczynnie patrzył, gdy inni umierali pod gruzami zawalonych w trzęsieniu ziemi domów? Dlaczego pozwolił, by terroryści zabili tylu niewinnych? Dlaczego zamknął oczy na zbrodnie w Oświęcimiu i Srebrenicy? Gdzie jest, kiedy Go potrzebujemy? Pozwolił na śmierć mojej dziewczyny, nie uchronił przed nią mojej ukochanej matki.
Ciągle ktoś zgłasza takie pretensje wobec Boga. A ja czytam:
Dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka, (…)
dusze sprawiedliwych są w ręku Boga
i nie dosięgnie ich męka.
Zdało się oczom głupich, że pomarli,
zejście ich poczytano za nieszczęście
i odejście od nas za unicestwienie,
a oni trwają w pokoju.Głupi jest człowiek, który w swoich kalkulacjach nie bierze pod uwagę tego drugiego życia. Bo z jego perspektywy śmierć nie budzi już grozy. Jest nieznacznym skarceniem, zwykłą próbą przed wejściem do szczęśliwej wieczności.
Bogu trzeba ufać do końca.
A. Do czytań ze święta
Życie o smaku nieśmiertelności (Ez 47,1-2.8-9.12 lub 1 Kor 3,9b-11;16-17; Ps 46; 2 Krl 7,16; J 2,13-2)
Życie człowieka podobne jest do wojowania. Udaje nam się wydrzeć ziemi potrzebny nam pokarm, znajdujemy pod dostatkiem wody. Żyjemy i jest nam dobrze. Ale wystarczy trochę poważniejsza choroba, większa ulewa, silniejszy wiatr, a już cała misternie wznoszona budowla lega w gruzach. Bo każde szczęście naznaczone jest piętnem przemijania.
A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ ich woda przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo .
Kiedy patrzę dziś z Ezechielem na jego wizję wypływającej ze świątyni wody, rozumiem, dlaczego mimo wszystko tak mi na tej ziemi dobrze. Bo Bóg potrafi doczesność uzdrowić życiodajnym strumieniem swojej łaski. Wtedy życie nabiera smaku nieśmiertelności.
B. Do czytań z dnia
Władca nad władcami (Mdr 6,1-11; Ps 82,3-4.6-7; 1 Tes 5,18; Łk 17,11-19)
Ludzie mówią czasami, że prawo jest dla maluczkich. Wielcy tego świata nie muszą się z nim liczyć. Mam wrażenie, że dość często rzeczywiście tak bywa. Gdy maluczki coś przeskrobie, walec sprawiedliwości go zmiażdży. Wielcy mogą wodzić sądy za nos.
Ale u Boga tak nie jest. Czytam:
Najmniejszy znajdzie litościwe przebaczenie,
ale mocnych czeka mocna kara.
Władca wszechrzeczy nie ulęknie się osoby
ani nie będzie zważał na wielkość. Widziałem maluczkich ogarniętych bezsilną wściekłością. Byli gotowi kopać i gryźć, choć wiedzieli, że są na straconej pozycji. Poczucie bezsilności potęgowało ich gniew. I widziałem wielkich, bezczelnych w swoim poczuciu bezkarności. Rozumiem, dlaczego Bóg tym pierwszym skory jest wybaczyć. I rozumiem, czemu tych drugich spotka surowy sąd. Cieszę się, że mój Bóg jest właśnie taki. Sprawiedliwy. Bo patrzy nie tylko na ludzkie czyny, ale i na okoliczności, w jakich ktoś działa.
Tylko nie wiem, kim sam jestem. Bo przecież wielki jest nie tylko ten, kto rządzi narodami. Można rządzić rodziną, współpracownikami. Jeśli należę do tych wielkich, muszę tym bardziej dbać o sprawiedliwość…
Jest w Mądrości duch beztroski (Mdr 7,22-8,1; Ps 119; Łk 21,36; Łk 17,20-25)
Jest bowiem w Mądrości duch rozumny, święty,
jedyny, wieloraki, subtelny,
rączy, przenikliwy, nieskalany,
jasny, niecierpiętliwy, miłujący dobro, bystry,
niepowstrzymany, dobroczynny, ludzki,
trwały, niezawodny, beztroski,
wszechmogący i wszystkowidzący,
przenikający wszelkie duchy
rozumne, czyste i najsubtelniejsze. Przyzwyczajony jestem mądrość kojarzyć z powagą. Dlatego zdumiewa mnie dziś autor natchniony, kiedy wśród 21 cech mądrości wymienia beztroskę. Czy to może być prawdą? Czy mądrość może być jak bawiące się dziecko?
Bóg jest najmądrzejszy. A jednak przyszedł na ten świat nie jako potężny władca, ale płaczące niemowlę. Przez trzydzieści lat On, władca świata, prowadził nierozpoznany przez nikogo spokojne życie. A gdy potem Jego uczniowie spodziewali się, że pokona wszystkich swoich przeciwników, On przyjął na siebie haniebną krzyżową śmierć. Trudno się oprzeć wrażeniu, że Jego mądrości ciągle towarzyszy wesołe mrugnięcie okiem.
Chciałbym być mądry. Ale dziś wiem, że bez postawy beztroskiego dziecka zawsze mi czegoś będzie brakowało…
Świat pełen śladów Boga (Mdr 13,1-9; Ps 19; Mt 24,42a.44; Łk 17,26-37)
Mieliśmy sporo czasu do odjazdu pociągu. Weszliśmy do muzeum obejrzeć stare ikony. Na ostatnim piętrze swoje prace wystawiał jakiś współczesny artysta. Patrzyłem z narastającym smutkiem. Po pełnych spokoju i mądrości postaciach świętych, zniekształcone twarze i demoniczne zestawienie kolorów… Trudno było się oprzeć wrażeniu, że te obrazy to odbicie chorej duszy ich twórcy.
Ale pamiętam też inną galerię. Kiedy z zimnej tatrzańskiej ściany weszliśmy na opromieniony zachodzącym słońcem szczyt. Kiedy my, dorosłe chłopy, patrzyliśmy z zachwytem egzaltowanych pensjonarek. To był zupełnie inny obraz. Innego Artysty…
Bóg to wielki esteta. Drzewa, kwiaty, chmury, wszystko co stworzył jest piękne. No i kolory. Od błękitu nieba po czerwień buków. A gdy do tego dodać szmer strumieni, zapach traw, dotyk wiatru i smak czystej wody to wiem na pewno, że Bóg jest też dobry. Musi takim być. Inaczej dałby mi świat szary i smutny…
Nie udowodnię niedowiarkom, że Bóg istnieje, ale w każdej rzeczy widzę Jego ślad. Jego mądrość poznaję w podręczniku fizyki, Jego wielkość zapatrzony w gwiaździste niebo, Jego poczucie humoru w bawiących się kotach. Czasem różni myśliciele, odrzucając objawienie Jezusa Chrystusa budowali Jego obraz według swoich dziwacznych pomysłów. Ale ja wiem, że wszystko co mnie otacza, potwierdza to, co mówi Biblia. Wiem, bo nie przez swoją wyobraźnię, ale „z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę”.
Pan natury (Mdr 18,14-16; 19,6-9; Ps 105; 2 Tes 2,14; Łk 18,1-8)
Czasami doświadczam, jak twarda potrafi być natura. Gdy niemiłosiernie siecze moją twarz deszcz, gdy nie potrafię się przekopać przez głęboki śnieg, gdy bezradny zjeżdżam z oblodzonej drogi. A przecież to nic w porównaniu z falami powodzi, trzęsieniem ziemi czy potężnym huraganem. Świat jest naszym domem, ale daleko mu do raju.
A jednak… Bóg potrafi. Gdy Izraelici wychodzili z Egiptu – jak pisze autor Księgi Mądrości – „Całe stworzenie znów zostało przekształcone w swej naturze, powolne Twoim rozkazom, by dzieci Twe zachować bez szkody”… Jezus nakarmił głodnych rozmnażając chleb. Zapewnił rybakom obfity połów. Dla przerażonych uczniów uciszył burzę na jeziorze. Kiedy trzeba było, chodził po wodzie. A potem postał z grobu.
Wierzę, że kiedyś nastanie taki dzień, gdy piękno przyrody będę mógł ocenić w całej pełni. Bez obawy, że zwróci się przeciwko mnie. Bo moim Ojcem jest Pan natury…