Prawo do głosu (Lb 11,25-29; Ps 19; Jk 5,1-6; J 17,17ba; Mk 9,38-43.45.47-48)
Wszyscy w parafii wiedzieli, że najpiękniej i najlepiej śpiewa Tomek. Jeśli przyjeżdżał biskup, jeśli byłą jakaś naprawdę uroczysta msza, to wiadomo, że psalm, Alleluja i wezwania modlitwy wiernych musiał śpiewać Tomek. Inaczej - klapa i nie ten poziom. To było poza dyskusją.
Wszyscy wiedzieli, ale nie nowy wikary. Chociaż minął już miesiąc, odkąd przyszedł do parafii, jakoś się nie zorientował. I zrobił coś strasznego. Zaproponował, aby podczas mszy jubileuszowej miejscowego muzeum psalm zaśpiewał Grzegorz, chłopak spoza służby liturgicznej, członek zespołu muzycznego działającego przy miejscowym ośrodku kultury. Zespołu raczej mało pobożnego.
Grzegorz się zgodził. I zaśpiewał. Jak zaśpiewał. Po prostu super. Ktoś powiedział wychodząc z kościoła, że nie wiedział, że w psalmie podczas mszy jest tyle treści.
Następnego dnia Tomek nie przyszedł na wyznaczoną mszę. Potem znów nie przyszedł i znów. Nawet w niedzielę. Przestał chodzić do kościoła. I już.
Nowemu wikaremu, który spotkał go w szkole powiedział, że skoro Kościół go nie potrzebuje, to on nie będzie się narzucał.
Niestety, nie tylko nastolatki zazdroszczą sobie wzajemnie darów Bożych.
Stróż (Wj 23,20-23; Ps 91; Ps 103,21; Mt 18,1-5.10 lub Job 1,6-22; Ps 17; Mk 10,45; Łk 9,46-50 (z dnia))
„Lubię samodzielność. Nie lubię, kiedy ktoś mnie pilnuje. Nie lubię, gdy ktoś mi patrzy na ręce. Traktuje to jako dowód braku zaufania do moich umiejętności, do mojej rzetelności, do mojej pracowitości. Po prostu do mnie.
Nie ukrywam, denerwuje mnie powtarzane przez wielu powiedzenie „Zaufanie rzecz dobra, ale kontrola jeszcze lepsza”. Uważam, że zastosowanie jej w praktyce prowadzi do ograniczania wolności człowieka. Bo hołduję powszechnej dziś idei, że wolność i zaufanie są ze sobą ściśle związane i jeśli nie ma zaufania, nie ma wolności. Dlatego uważam na przykład, że dzieciom należy ufać, a nie kontrolować je na każdym kroku. Nie, nie mam jeszcze swoich dzieci...”
Jak komuś, kto mówi w ten sposób wytłumaczyć, dlaczego Bóg daje każdemu anioła, który mu nieustannie towarzyszy, który idzie nie tylko za nim, ale także przed nim? Jak komuś takiemu wytłumaczyć, że to nie żaden dowód nieufności ze strony Boga (który wszak obdarzył człowieka wolną wolą i respektuje ją aż do bólu), lecz dowód miłości? Jak komuś takiemu wytłumaczyć, że naprawdę potrzebujemy Anioła Stróża?
A jak fakt istnienia Anioła Stróża wytłumaczyć sobie?
Zbędny bagaż (Job 3,1-13.11-17.20-23; Ps 88; Mk 10,45; Łk 9,51-56)
„Nie chcę już żyć! Chcę umrzeć! Moje życie nie ma sensu! Nie dam rady. To wszystko tak strasznie trudne i ciężkie...”.
Pretensje do Pana Boga wyrażane w tak ostrej formie nie są niczym nadzwyczajnym. Hiob, który wołał: „Niech przepadnie dzień mego urodzenia i noc, która rzekła: «Poczęty mężczyzna». Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona, nie wyszedłem z wnętrzności, by skonać? Po cóż mnie przyjęły kolana, a piersi podały mi pokarm? Nie żyłbym jak płód poroniony, jak dziecię, co światła nie znało” ma wielu naśladowców.
To głupie, buntować się przeciwko własnemu istnieniu. Przecież życie jest zupełnie wyjątkowym darem, jaki otrzymaliśmy od Boga. Dostaliśmy je nie za jakieś zasługi, ale z miłości. A my co? Traktujemy je jak niechciany prezent, jak zbędny bagaż, jak nieszczęście.
To paskudna niewdzięczność. A wszystko z powodu jakiegoś przemijającego cierpienia, zawiedzionych nadziei, bólu, o którym za kilka dni zapomnimy.
Że też Pan Bóg to znosi i znosi. Z podziwu wyjść nie mogę.
Bóg ma zawsze rację? (Job 9,1-12.14-16; Ps 88; Flp 3,8-9; Łk 9,57-62 (z dnia) lub Ga 6,14-18; Ps 16; Mt 11,25; Mt 11,25-30)
To nic nadzwyczajnego, że ktoś wpada w poważny spór z Bogiem. W dziejach świata tysiące ludzi miały inne zdanie niż Bóg i nie wahali się tego samemu Bogu powiedzieć (a niejednokrotnie wykrzyczeć). Pan Bóg nie robi w takich sytuacjach uników. Zawsze wysłucha, bez przerywania, jak to dziś jest w zwyczaju.
Czy jednak zdarzyło się, że to Bóg nie miał racji? Jakoś nie mogę sobie takiej sytuacji przypomnieć. Zawsze wyjdzie na Jego.
Byłoby zresztą dziwne i... niebezpieczne, gdyby w sporze z Bogiem racja była po stronie człowieka. Nie ma tu relacji partnerskiej. To Bóg stworzył człowieka, a nie odwrotnie. Chociaż niejeden uważa, że to on jest stwórcą Boga.
Jaki wobec tego jest sens prowadzić spór z Bogiem, skoro z góry jest się skazanym na porażkę? No właśnie tu jest kolejny problem. Bo przegrana w sporze Bogiem wcale nie jest porażką. W momencie, kiedy człowiek to zrozumie, niczego nie żałuje.
Nie dręcz mnie! (Job 19,21-27; Ps 27; Łk 10,1-12 (z dnia) lub Oz 2,16b.17b.21-22; Ps 45 albo Ef 3,14-19; Ps 103; Mt 11,25; Mt 11,25-30)
Czasami mam wrażenie, że Pan Bóg mnie całkiem bez powodu nie lubi. Jak w tym kawale o góralu, który kończy się słowami „Nic do ciebie nie mam, ale jakoś cię nie lubię”.
Przecież gdyby mnie lubił, to by nie dopuszczał na mnie różnych rzeczy. Nie spotykały by mnie tak licznie przykrości, trudności i nieszczęścia. Moje życie nie było by nieustannym zmaganiem.
„Czemu, jak Bóg, mnie dręczycie?” - pytał swoich znajomych Hiob. To poważne oskarżenie pod adresem samego Boga. Ale jakże mi bliskie! Nie raz wołam w całkowitej bezsilności „Boże, daj mi spokój! Przestań mnie doświadczać! Nie dręcz mnie!”.
Ciekawe, Hiob mimo okropnych nieszczęść, jakie Bóg na niego dopuścił, nie stracił wiary, nie stracił nadziei. „Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje i ciałem swym Boga zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą, nie kto inny; moje nerki już mdleją z tęsknoty”. Zadziwiające. Jak można tęsknić do Boga, który „dręczy”?
Można, można. Trzeba tylko zrozumieć, że owo „dręczenie” wcale nie jest jakimś mściwym eksperymentem na mnie, lecz w rzeczywistości wynika z troski o mnie. I o moją świętość.
Nobel dla Boga (Job 38,1.12-21;40,3-5; Ps 139; Ps 95,8ab; Łk 10 13-16)
Niedawno jedna z gazet opublikowała listę nagród Nobla za nic niewarte dokonania. Nobla dostał m. in. jakiś medyk, który przekonał świat, że odkrył wirusa powodującego raka. Dzisiaj nawet dzieci wiedzą, że przyczyny nowotworów nie są takie łatwe do odkrycia.
Ale wiara w potęgę nauki jakoś nie gaśnie. Dokonywane niemal każdego dnia odkrycia i wynalazki dają nam, ludziom, poczucie potęgi. Dochodzimy do wniosku, że w pełni panujemy nad światem, że on nas niczym nie zaskoczy, ze możemy z nim zrobić co chcemy i poprzestawiać na nim wszystko na naszą modłę.
Tylko od czasu do czasu nasze panowanie nad światem zostaje podane w wątpliwość. Zwłaszcza wtedy, gdy na skutek jakiegoś kataklizmu ginie dużo ludzi i dochodzi do poważnych strat. Wtedy wracają do nas pytania, które usłyszał od samego Boga Hiob: „Czyś w życiu rozkazał rankowi, wyznaczył miejsce jutrzence, by objęła krańce ziemi, usuwając z niej grzeszników? Czy dotarłeś do źródeł morza? Czy doszedłeś do dna Otchłani? Czy wskazano ci bramy śmierci? Widziałeś drzwi do ciemności? Czy zgłębiłeś przestrzeń ziemi? Powiedz, czy znasz to wszystko?”
Ale rzadko odpowiadamy tak, jak Hiob. Raczej zasypujemy Boga pretensjami. A przecież Hiob odpowiedział tak mądrze: „Jam mały, cóż Ci odpowiem? Rękę przyłożę do ust. Raz przemówiłem, nie więcej, drugi raz niczego nie dodam”...
Zawsze w pobliżu (Dz 1,12-14; Ps: Łk 1,46-55; Łk 1,28; Łk 1,26-38 lub Dz 1,12-14; Łk 1,46-55; Łk 1,28; Łk 1,26-38 lub Job 42,1-3.5-6.12-17; Ps 119; Mt 11,25; Łk 10,17-24 (z dnia))
Jest z Maryją pewien kłopot wśród chrześcijan. Jedni przeceniają Jej rolę, traktując Ją jak czwartą osobą Boską. Inni zupełnie Jej nie doceniają, lekceważąc i ignorując Jej obecność. Na szczęście jest sporo takich, którzy rozumieją tak jak trzeba Jej miejsce nie tylko w życiu Jezusa, ale w całym Kościele.
Pewien katecheta rozmawiał z uczniami o tym, co się zdarzyło po Wniebowstąpieniu Chrystusa. Starał się skupić dziecięcą uwagę na fakcie, że Apostołowie czekając na Zesłanie Ducha Świętego modlili się w Wieczerniku razem z Maryją. Cos go podkusiło, żeby zapytać: „Jak myślicie, jakie modlitwy odmawiali?”. Liczył na to, że któreś dziecko odpowie „Psalmy”. Przecenił swoich uczniów. I wpadł w panikę, bo nie wiedział, co zrobić, gdy kilkoro dzieci niemal chórem zawołało „Różaniec!!!”.
To ciekawe, że Maryja w objawieniach mówi o różańcu, a nawet czasami ma różaniec w dłoniach. Niezwykłość tej modlitwy polega między innymi na tym, że przypomina ona o stałej dyskretnej obecności Maryi w życiu Jezusa, życiu Kościoła i... każdego człowieka, jeśli tylko nie ma oporów przed dopuszczeniem takiej obecności.