Post z uśmiechem (Jl 2,12-18; Ps 51 ; 2 Kor 5,20-6,3; Jl 2,13; Mt 6,1-6.16-18)
Pojawia się pytanie, czy jeszcze rozumiemy sens postu. Skoro targujemy się o to, ile wolno w Środę Popielcową zjeść i roztrząsamy, co to znaczy „do syta”, to chyba mamy problem.
Ktoś powiedział, że jeśli poważnie wziąć sobie do serca zalecenia Jezusa dotyczące postu, Wielki Post powinien się odbywać w wielkiej tajemnicy. Tymczasem my idziemy do kościoła, aby dać się „naznaczyć” popiołem.
Znaki zewnętrzne są potrzebne, ale muszą być wyrazem tego, co dzieje się we wnętrzu człowieka. W przeciwnym razie są pustą dekoracją. I o tym przede wszystkim mówił Jezus, dając wskazanie „aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu”.
W Wielkim Poście wolno się uśmiechać. Nie wolno udawać nawrócenia.
Rachunek sumienia1. Raz do syta... i co dalej?
2. Czoło naznaczone. A serce...?
3. Brak konkretów? Duch Święty raczej nie zaspał. Może za mało było słuchania?
A wy?... (1 P 5,1-4; Ps 23; Mt 16,18; Mt 16,13-19)
Za każdym razem, gdy czytam fragment Ewangelii, w którym Jezus najpierw pyta Apostołów, za kogo jest uważany przez tłumy, a wysłuchawszy odpowiedzi jakby od niechcenia dorzuca „A wy za kogo Mnie uważacie?”, odczuwam niepokój. Czuję, że to fundamentalne pytanie skierowane jest wprost do mnie. A ja wiem, że udzielenie szczerej odpowiedzi nie jest takie proste.
Wierzę, że Jezus jest Bogiem-człowiekiem, Bożym Synem, który przyszedł na ziemię dla zbawienia ludzkości. Wierzę, że przeszedł przez życie dobrze czyniąc, że nauczał, że cierpiał. Wierzę, że umarł na krzyżu, został pochowany, a trzeciego dnia zmartwychwstał. Wierzę, że przyjdzie ponownie na końcu czasów i że ma prawo wpływać na moje życie.
Święty Piotr odpowiedział, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Boga żywego. I w pewnym sensie otrzymał za to pochwałę. Ale szczególna to pochwała, która przypisuje zasługę komu innemu, a nie chwalonemu. Z tej pochwały wynika, że człowiek o własnych siłach i dzięki własnym wysiłkom nie jest w stanie odkryć prawdy o Jezusie. Potrzebuje do tego łaski Bożej. No i musi z tą łaską współpracować.
Rachunek sumienia1. Jak często modlę się o łaskę głębokiej, dojrzałej wiary?
2. Przy podejmowani decyzji bardziej liczę się z wolą Bożą czy z presją otoczenia?
3. Czy kiedykolwiek zastanawiałem się, co znaczy z łaską Bożą współpracować?
A oni mają lepiej! (Iz 58,1-9; Ps 51; Am 5,14; Mt 9,14-15)
Uwielbiamy się porównywać z innymi. Nie tylko i nie najczęściej pod względem zalet, umiejętności, osiągnięć. Także pod względem warunków życia, pod względem wymagań, jakie inni muszą spełniać itp.
Mała Malwinka jest chora. Musi codziennie łykać łyżkę niedobrego syropu. Jej starszy brat jest zdrowy. Syrop go omija. Malwinka jest oburzona. „Dlaczego Tomek nie pije syropu?” pyta za każdym razem, gdy mama wlewa jej do buzi łyżkę gorzkiego płynu. Wciąż słyszy tę samą odpowiedź, że jej brat nie jest chory, więc mu się syrop nie należy. I wciąż uważa, że to niesprawiedliwe.
Wątpliwe, aby uczniowie Jana, którzy zapytali Jezusa „Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?” zrozumieli odpowiedź. Najprawdopodobniej jedyne, co pojęli, to zapowiedź, że kiedyś uczniowie Chrystusa będą pościć. Malwinka nie rozumie, że lekarstwo dostają tylko chorzy. Wielu ludzi nie pojmuje, że obecność Jezusa jest jak wesele. A przecież w czasie wesela się nie pości. Wolą patrzeć zazdrośnie i wołać „Oni mają lepiej!”.
Rachunek sumienia1. Ile jest we mnie zgorzknienia, wywołanego przez zazdrość i nieustanne porównywanie się z innymi?
2. Czy moje posty, umartwienia, uczynki pokutne, "rozrywają kajdany zła"?
3. Czy pamiętam, że Bóg ma upodobanie w poście "bez waśni i sporów"?
Mnie to nie dotyczy (Iz 58,9b-14; Ps 86; Ez 33,11; Łk 5,27-32)
„Nikogo nie zabiłem, niczego nie ukradłem, nikogo nie zgwałciłem. Nie mam grzechów”. Jedna z polskich gazet codziennych napisała kilka dni temu, że takie stwierdzenia księża słyszą w polskich konfesjonałach całkiem często. Albo „Jestem wdowa, mieszkam sama. Nie mam okazji, żeby grzeszyć”. Księża twierdzą, że to dowód zanikania świadomości grzechu.
Jezus powiedział: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników”. To oczywiste, że zdrowych się nie leczy. To oczywiste, że sprawiedliwi nie potrzebują nawrócenia. Więc w czym problem?
W tym, że można być chorym i sobie tego nie uświadamiać. Można być grzesznikiem, a uważać siebie za sprawiedliwego. Można słuchać kazania, w którym, ksiądz mówi o złu popełnianym przez człowieka i myśleć sobie „To o innych. Mnie to nie dotyczy”.
Dopóki człowiek nie zda sobie sprawy z tego, że jest chory, ma niewielkie szanse na poprawę stanu zdrowia. Dopóki człowiek nie zda sobie sprawy ze swej grzeszności, nie ma żadnych szans na nawrócenie.
Rachunek sumienia1. "Pójdź za Mną". Nie będę grzeszył, ale nie wymagaj nic więcej...?
2. Pytasz, czy to jest grzech ciężki. Nie. Ale czy to jest miłość?
3. Dwie skrajności. We wszystkim dopatrywać się grzechu i nigdzie grzechu nie widzieć. W którą wpadam częściej?