29. tydzień zwykły

Przeczytaj i rozważ


Ręce do góry (Wj 17,8-13; Ps 121; 2 Tm 3,14-4,2; Hbr 4,12; Łk 18,1-8)

„Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita”. Co to jest? Magia? Zabobon? Nie. To mechanizm pokazujący, że modlitwa to wysiłek.

Mnóstwo ludzi uważa, że wystarczy raz rzucić w stronę Boga zamówienie, niczym do kelnera w restauracji i potem można niecierpliwie czekać na podanie zamówionego „dania”. A jeśli czekanie się wydłuża, można od razu wpisać skargę do książki życzeń i zażaleń. A najlepiej byłoby zawołać szefa firmy i na niego nawrzeszczeć.

Problem w tym, że Pan Bóg nie ma szefa. To On jest Szefem. Szefem, który wysłuchuje każdej modlitwy, ale… Właśnie „ale”. To On decyduje, w jaki sposób prośba zostanie spełniona. I On decyduje, kiedy. A w dodatku oczekuje cierpliwości i wytrwałości. Oczekuje przyjęcia konkretnej postawy.

Mówi się, że św. Monika, matka św. Augustyna kilkadziesiąt lat modliła się o jego nawrócenie. Czyli tak długo wznosiła ręce do Boga. Czy jej nie zdrętwiały? Być może i jej ktoś pomagał, tak, jak Mojżeszowi. Bo po to, aby ręce Mojżesza były stale w górze, wsparli je z obu stron Aaron i Chur. To wyraźna wskazówka, że Bóg docenia „modlitewne wsparcie”. Po prostu chce, abyśmy się modlili nie tylko indywidualnie, ale także we wspólnocie.


Głupcze! (Rz 4,20-25; Ps: Łk 1,68-69.70-71.72-73.74-75; Mt 5,3; Łk 12,13-21)

Czy to w porządku, żeby Bóg mówił do człowieka „głupcze”? Widać ma poważny powód. Przyjrzyjmy się, jaki.

Można ten powód ująć w skrócie następująco: głupcem w oczach Bożych jest człowiek, który całą nadzieję pokłada nie w Bogu, ale w sobie, we własnej zapobiegliwości, w tym, jak się urządził na ziemi.

Bóg chce, abyśmy Mu całkowicie zaufali. Abyśmy Mu zawierzyli. Abyśmy oddali się w Jego ręce. Abyśmy zrezygnowali z postawy „Masz wielkie zasoby dóbr na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj”.

Nie znamy dnia ani godziny. Dlatego powinniśmy czas ziemskiej pielgrzymki przeznaczyć na gromadzenie rzeczywistych, a nie pozornych skarbów. Nie jesteśmy faraonami. My wiemy, że choćby nam włożono do grobu cały ziemski majątek, dom, samochód, biżuterię, komputer, niczego z tych rzeczy nie będziemy mieć przy sobie, gdy staniemy przed Bogiem. „Pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z miłości” – przypomina nam św. Jan od Krzyża. To uwaga dla tych, którzy nie wiedzą, co to znaczy „być bogatym przed Bogiem”.


Czerwony alarm (Rz 5,12.15b.17-19.20b-21; Ps 40; Łk 21,36; Łk 12,35-38)

Niedawno pewien dziennikarz wniósł atrapę bomby na prom. Chciał pokazać, że czujność służb, których zadaniem jest troska o bezpieczeństwo pasażerów pozostawia wiele do życzenia. A przecież w czasach zagrożenia terrorystycznego nie powinno następować rozluźnienie – sugerował medialny prowokator.

Tego typu akcje przynoszą podobno niewielki skutek. Dopiero prawdziwe zamachy, w których giną ludzie, powodują ponowną mobilizację.

Życie w nieustannej gotowości jest męczące. Wydaje się oczywiste, że człowiek nie jest w stanie bez przerwy czuwać. A właśnie tego oczekuje Chrystus. „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi oczekujących powrotu swego pana z uczty weselnej, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze”.

Jak mawia pewien znajomy ksiądz „Koniec świata coraz bliżej”. To prawda. Każdy dzień przybliża nas do końca czasów i powtórnego przyjścia Chrystusa. Trzeba być gotowym. Ale nie ze strachu. Z miłości.


Małe prywatne objawienie (Rz 6,12-18; Ps 124; Mt 24,42a.44; Łk 12,39-48)

„Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?” Super pytanie! Bo z dzisiejszej perspektywy jego treść wydaje się jasna: mamy się tym, co w tej chwili mówisz, przejmować na serio, czy nie za bardzo?

Oczywiście, przypisywanie Piotrowi, który je zadał, złych intencji, jest błędem, wynikającym z zapomnienia, że Chrystus rzeczywiście przygotowując Apostołów do ich misji czasami wygłaszał nauki skierowane wyłącznie do nich. Ale to fałszywe rozumienie Piotrowego pytania jest bliskie nie tylko mnie, ale również wielu innym chrześcijanom.

Dla kogo jest przeznaczone nauczanie Jezusa Chrystusa? Czy jest elitarne czy masowe? Czy dostęp do Prawdy objawionej przez Boga może mieć każdy, czy też należę do wąskiej grupy jej posiadaczy? Czy nie ma jakiegoś choćby niewielkiego objawienia przeznaczonego tylko dla mnie?

Wielu ludzi ulega pokusie zawłaszczania Prawdy i ograniczania innym dostępu do niej. Chcą się czuć lepsi tylko dlatego, że zostali przez Boga wybrani na chrześcijan. Z wyżyn swojego „chrześcijaństwa” patrzą z politowaniem i pogardą na innych. Zapomnieli, że Jezus powiedział „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”.


Chrystus rozłamowiec? (Rz 6,19-23; Ps 1; Łk 12,49; Łk 12,49-53)

„Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadani wam, lecz rozłam.” Naprawdę powiedział to Jezus? Może ktoś się pomylił? Może te słowa zostały Mu przypisane przez czyjąś nieuwagę? Przecież Chrystus według nas Chrystus musi być Tym, który łączy, a nie tym, który dzieli.

Nie, to nie Jezus dzieli. To ludzie się sami dzielą podejmując decyzje, czy idą za Nim czy nie. Chrystusowa Dobra Nowina jest skierowana do wszystkich. Ale nikt nie jest zmuszony do jej przyjęcia. Nikt nie musi żyć według Ewangelii. Nawet Bóg nie jest w stanie człowieka do tego zmusić. Obdarzył człowieka wolną wolą i konsekwentnie tę swoją decyzję respektuje.

Gdy Jezus mówił o rozłamie, jaki przyniósł ziemi, z pewnością nie miał na myśli rozbicia wśród Jego wyznawców. Dla nich modlił się do Ojca o jedność.


Prognoza pogody dla obłudników (Rz 7,18-24; Ps 119; Mt 77,25; Łk 12,54-59)

To prawda. Wkładamy mnóstwo pracy, środków i pomysłowości w poznawanie przyszłości. Na przykład w kwestii pogody. Jej przewidywanie podnieśliśmy do rangi osobnej gałęzi wiedzy. A w telewizji zapowiedź, czy jutro będzie świecić słońce czy spadnie śnieg to osobne programy o wielkiej oglądalności. Z uwagą dowiadujemy się nie tylko jaka pogodę zobaczymy następnego dnia za oknem, ale również jaka będzie na drugiej półkuli.

„Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie?” – mówi Jezus. To też prawda. Nie rozpoznajemy. Wolimy skupiać się na przewidywaniu pogody (co z pewnością jest ważne) niż na przykład na przewidywaniu własnego losu po śmierci. Ważniejsze jest dla nas, czy za tydzień będzie burza niż to, czy będziemy zbawieni.

Rozpoznawanie znaków czasu to trudna sztuka. I niebezpieczna. Wielokrotnie zdarzało się w dziejach świata, że ci, którzy trafnie rozpoznali znaki czasu i starali się przestrzec innych, bardzo za to cierpieli. A przecież powinni dostać medal.


Do wycięcia? (Rz 8,1-11; Ps 24; Ez 33,11; Łk 13,1-9)

Nie jest tak, że można Panu Bogu w nieskończoność grać na nosie. Że można grzeszyć, grzeszyć, grzeszyć i nie ponosić za to żadnych konsekwencji, licząc na to, że Bóg w swym miłosierdziu nieustannie i aż do końca czasów będzie mi dawał szansę.

Istotnie, Bóg nie jest raptusem, który pod wpływem emocji wymierza człowiekowi sprawiedliwość dziejową. I rzeczywiście, jest w stanie długo czekać na moje nawrócenie. Ale nie w nieskończoność. Mówiąc tak, żebym sam to zrozumiał, muszę powtórzyć słowa pewnego księdza, że „są granice Bożej cierpliwości”. Oczywiście takie stwierdzenie nie nadaje się do podręczników teologii, ale przynajmniej do mnie przemawia.

Historia figowego drzewa, które nie przynosiło owocu, to poważna przestroga. Ale też fantastyczna opowieść o miłosierdziu i nadziei. Bóg ma nadzieję, że w końcu się poprawię. Że zdążę, zanim minie mój czas na ziemi.
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...